Jak przed godz. 11.00 poinformowała czeska telewizja, powołując się na źródła policyjne, domniemany sprawca ataku popełnił samobójstwo. Strzelił do siebie, gdy zbliżali się do niego policjanci. Półgodzinna reanimacja nie przyniosła rezultatu.
Jak relacjonowały czeskie media, sprawca ataku wszedł na oddział urazowy Szpitala Uniwersyteckiego w Ostrawie ok. godz. 7.00 i otworzył ogień. Początkowo informowano o czterech ofiarach śmiertelnych i dwóch rannych. Po godz. 9 premier Andrej Babiš przekazał, że dwóch rannych nie zdołano uratować. Najnowszy bilans ataku mówi o sześciu ofiarach śmiertelnych i dziesięciu, które odniosły obrażenia. Stan dwóch osób jest ciężki.
Według szefa rządu, ofiarami ataku byli pacjenci w poczekalni, a strzały oddano z bliskiej odległości.
- W tej chwili nie widzę powodu, aby zwoływać Radę Bezpieczeństwa Państwa - mówił premier. Po ataku w Czechach wzmocniono ochronę nad wybranymi obiektami użyteczności publicznej.