Na tropie złodziei spółki tureckiego biznesmena

Są nagrania i świadek pamiętająca twarze sprawców - jest śledztwo po publikacji „Rzeczpospolitej”.

Aktualizacja: 28.03.2019 18:38 Publikacja: 28.03.2019 18:31

Na tropie złodziei spółki tureckiego biznesmena

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Zabezpieczony monitoring z sądu rejestrowego oraz banku i przesłuchani pierwsi świadkowie – to najnowsze decyzje Prokuratury Okręgowej w Siedlcach, która wszczęła śledztwo w sprawie kradzieży spółki należącej do tureckiego biznesmena Sabri Bekdasa. To efekt publikacji „Rzeczpospolitej”, która w lutym ujawniła, jak oszuści w majestacie prawa przejęli cudzą własność.

– Śledztwo dotyczy podrobienia dokumentów przez nieustalonych sprawców oraz przedłożenia ich w Krajowym Rejestrze Sądowym. A także próby wyłudzenia kredytu, także przy użyciu nieprawdziwych dokumentów – mówi nam prok. Krystyna Gołąbek, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Siedlcach.

Ekspresowe tempo

To miało być przestępstwo doskonałe. Łupem oszustów padła Reformer Development – spółka Sabri Bekdasa, tureckiego biznesmena, który od lat prowadzi w Polsce interesy.

Nieznani sprawcy 20 listopada 2018 r. odbyli rzekome nadzwyczajne zgromadzenie wspólników i sporządzili z niego fałszywy akt zmian właścicielskich – z nowym zarządem i adresem siedziby spółki. Na tej podstawie warszawski sąd KRS, bez weryfikacji, wpisał oszustów jako nowych „właścicieli”. Ci od razu zaczęli starania o kredyt, m.in. pod zastaw wartego 14 mln euro gruntu przy ul. Żelaznej w Warszawie, należącego do spółki, a także wystąpili o zmianę rachunku bankowego spółki. Niewiele brakowało, by cel osiągnęli. Oszustwo wyszło na jaw dzięki czujnej urzędniczce banku.

Po postępowaniu sprawdzającym prokuratura wszczęła śledztwo. Jest już w posiadaniu monitoringu z sądu i z banku, przesłuchała m.in. detektywa, którego zaangażował Bekdas. – Gromadzimy dokumenty dotyczące sprawy – zaznacza Krystyna Gołąbek.

Naoczny świadek

Jedyną osobą, która widziała oszustów, jest pracownica banku, której czujność uchroniła Bekdasa od utraty firmy i majątku. To dzięki jej informacji biznesmen dowiedział się o zmianach w KRS. Jest ona ważnym, jeśli nie najważniejszym, świadkiem w sprawie. Kobieta została już przesłuchana. Z jej zeznań wynika, że niejaki Kenneth Ljung – nowy rzekomy właściciel spółki, Partick Ljung – jego pełnomocnik, i ich rzekomy tłumacz pojawili się w banku, by uzupełnić dokumenty do otwarcia rachunku spółki.

„Rozpoznałabym ich na zdjęciu” – twierdzi świadek, która zapamiętała ich wygląd. Mężczyźni dziwnie się zachowywali, np. tłumacz sprawiał wrażenie osoby decyzyjnej, a pozostali się nie odezwali.

Pracownica banku o podejrzeniach fałszerstwa dokumentacji spółki powiadomiła przełożonego, a ten szefa oddziału. Ale nie wezwali policji, choć mogłaby ona ująć sprawców na gorącym uczynku.

„Słup” – narkoman

Cenne informacje o sprawcach, jeszcze zanim ruszyło śledztwo, zebrał detektyw i zapewne przekazał je prokuraturze. Ustalił, że „słupem” zaangażowanym przez oszustów był 19-letni Sławomir L., jak się okazało, narkoman. To L., zanim doszło do rzekomego nadzwyczajnego zgromadzenie wspólników w Sądzie Gospodarczym przy ul. Czerniakowskiej w Warszawie, zapoznał się z dokumentami spółki Reformer Development w KRS i wykonał ich kopie. Pozostawił ślad – by dostać wgląd w akta KRS, podał swoje dane i numer dowodu osobistego. To również on złożył później w sądzie prośbę o przyspieszenie wpisu zmian w KRS spółki (zdradził go błędny wpis numeru sprawy – pomylił cyfrę, odręcznie ją poprawił, składając swój podpis – taki sam jak złożony przy zapoznawaniu się z aktami).

Czy prokuratura odnalazła Sławomira L. – nie wiadomo.

Kim jest Ljung? Taka osoba istnieje, mieszka w Szwecji, a jej dane są w internecie, ale nie ma śladu, by prowadziła biznes. Pojawia się tylko w Reformer Development. Możliwe, że sprawcy wykorzystali cudze nazwisko.

Oprócz bezpośrednich sprawców śledczy powinni wyjaśnić coś jeszcze: zachowanie sądu, który bezkrytycznie uznał za prawdziwe „fałszywki”, które pozwoliły sprawcom przejąć cudzą spółkę – i zbadać, czy i kto w sądzie nie dopełnił swoich obowiązków.

Prześwietlić sąd

„Rzeczpospolitej” sąd tłumaczył, że podpisy zweryfikował „naocznie” – w co trudno uwierzyć, bo podpisy na protokole z fałszywego walnego zgromadzenia wyraźnie różnią się od składanych przez prawowitych tureckich wspólników i prezesa. Sąd jednak przerejestrował dane spółki w KRS w ciągu kilku dni, czyli w niespotykanym tempie. To tylko jedna z wątpliwości dotyczących decyzji sądu. Dopiero po publikacji „Rz” sąd zmienił wpisy. To jednak sprawy nie zamyka.

– Nadal z niepokojem zastanawiamy się, czy np. za kilka miesięcy nie okaże się, że przestępcy nie wystawili weksli na „swoją” spółkę – mówi nam Sabri Bekdas.

Zabezpieczony monitoring z sądu rejestrowego oraz banku i przesłuchani pierwsi świadkowie – to najnowsze decyzje Prokuratury Okręgowej w Siedlcach, która wszczęła śledztwo w sprawie kradzieży spółki należącej do tureckiego biznesmena Sabri Bekdasa. To efekt publikacji „Rzeczpospolitej”, która w lutym ujawniła, jak oszuści w majestacie prawa przejęli cudzą własność.

– Śledztwo dotyczy podrobienia dokumentów przez nieustalonych sprawców oraz przedłożenia ich w Krajowym Rejestrze Sądowym. A także próby wyłudzenia kredytu, także przy użyciu nieprawdziwych dokumentów – mówi nam prok. Krystyna Gołąbek, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Siedlcach.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Przestępczość
Nagranie z dźgania australijskiego biskupa na X. Zdaniem ludzi Muska to nie promuje przemocy
Przestępczość
Ukraiński minister rolnictwa aresztowany. Grozi mu 12 lat więzienia
Przestępczość
Sąd uchylił wyrok skazujący Harveya Weinsteina za gwałt
Przestępczość
Fala egzekucji przyspiesza w Iranie. W jeden dzień powieszono dziewięć osób
Przestępczość
Chciała wyłudzić kredyt na zmarłego. Przyprowadziła go do banku