Święto Niepodległości: Czterej pancerni i Donald Trump

Prof. Bohdan Szklarski, amerykanista, Uniwersytet Warszawski, Collegium Civitas

Aktualizacja: 03.07.2019 21:58 Publikacja: 03.07.2019 19:08

Święto Niepodległości: Czterej pancerni i Donald Trump

Foto: materiały prasowe

4 lipca Amerykanie obchodzą Święto Niepodległości. W tym roku prezydent Donald Trump postanowił zorganizować z tej okazji dużą defiladę wojskową. Czy to typowe, że oprócz parady i fajerwerków tego dnia będą też na ulicach czołgi i myśliwce?

Wszelkie amerykańskie obchody patriotyczne są w pewnym stopniu „zmilitaryzowane". Nawet w trakcie najważniejszych wydarzeń sportowych pojawiają się elementy wojskowe. Choćby podczas finału ligi futbolu amerykańskiego – słynnego Super Bowl. To, na co czeka 100 tys. ludzi na stadionie, to przelot myśliwców albo bombowców nad boiskiem. Na początku meczowych rozgrywek szkolnych czy uniwersyteckich sztandar wprowadzają lokalni żołnierze. Przy okazji takich wydarzeń zdarza się też honorowanie weterana, który wrócił np. z Iraku. A kiedy na trybunach pojawi się żołnierz, wszyscy go sobie pokazują i machają do niego, czasami powiewają flagami. Patriotyzm amerykański jest ściśle związany z wojskiem. Choć  w defiladzie Trumpa rzeczywiście czołgi są dość nietypowe, bo żaden z dotychczasowych prezydentów Stanów Zjednoczonych się na nie nie zdecydował. Ale krytyka tego pomysłu to robienie z igły wideł, bo dla przeciętnego Amerykanina to nie będzie miało większego znaczenia. Nikt nie będzie myślał, że nastąpiło coś niestosownego, prędzej zmartwi się zniszczoną przez czołgowe gąsienice jezdnią.

Jednak niektórzy, na przykład komentatorzy amerykańskiej stacji CNN, porównują defiladę Trumpa do parad wojskowych organizowanych w krajach byłego ZSRR czy Chinach.

To bzdura i wyolbrzymianie. Powiedziałbym takim komentatorom, aby zachowali proporcje, bo gdzie Rosji albo np. Korei Północnej do Stanów Zjednoczonych. Oczywiście media, które są nieprzychylne Trumpowi, rozdmuchają to i będą twierdzić, że umysł prezydenta jest ogarnięty militaryzmem, dlatego dla roli głównodowodzącego potrzebuje nowych zabawek. Ale to już jest przekraczanie granic absurdu w krytykowaniu Trumpa.

Jak pan profesor wytłumaczyłby to, że prezydent Trump zdecydował się na defiladę wojskową w czasie amerykańskiego Święta Niepodległości?

Wytłumaczenie jest bardzo proste – bo chciał. Myślę, że po prostu, jak każdy prezydent, dojrzał do tego, by stwierdzić, że chce zademonstrować coś nowego. Dla Trumpa będzie to czołg, który pojedzie ulicami Waszyngtonu. I miejmy nadzieję, że nie będzie jak na placu Czerwonym w Moskwie i ten czołg nie zepsuje się podczas parady. Choć oczywiście, jak to w polityce bywa, każda rzecz może zostać odebrana jako ostrzeżenie dla innych – zależy to wyłącznie od woli interpretującego. Jeśli byłbym irańskim szefem Strażników Rewolucji Islamskiej i chciał nakręcić antyamerykańską spiralę emocji, to zestawiłbym Trumpa z pozostałymi prezydentami i powiedział, że żaden z nich nie wpuszczał czołgów na ulice, więc ten chce wojny. Jednak widzę w tym bardziej specyficzną męską dziecinność i wyjaśnień szukałbym prędzej w charakterze Trumpa niż w sytuacji międzynarodowej. Poza tym od 2003 r. nikt już nie myśli o straszeniu czołgami. Dziś są to raczej rakiety i lotnictwo albo lotniskowce czy krążowniki wysyłane na obszary, gdzie trzeba wzmocnić swoją pozycję na morzu. Amerykanie mają dużo lepsze narzędzia straszenia niż czołgi jeżdżące po Pennsylvania Avenue w Waszyngtonie.

4 lipca Amerykanie obchodzą Święto Niepodległości. W tym roku prezydent Donald Trump postanowił zorganizować z tej okazji dużą defiladę wojskową. Czy to typowe, że oprócz parady i fajerwerków tego dnia będą też na ulicach czołgi i myśliwce?

Wszelkie amerykańskie obchody patriotyczne są w pewnym stopniu „zmilitaryzowane". Nawet w trakcie najważniejszych wydarzeń sportowych pojawiają się elementy wojskowe. Choćby podczas finału ligi futbolu amerykańskiego – słynnego Super Bowl. To, na co czeka 100 tys. ludzi na stadionie, to przelot myśliwców albo bombowców nad boiskiem. Na początku meczowych rozgrywek szkolnych czy uniwersyteckich sztandar wprowadzają lokalni żołnierze. Przy okazji takich wydarzeń zdarza się też honorowanie weterana, który wrócił np. z Iraku. A kiedy na trybunach pojawi się żołnierz, wszyscy go sobie pokazują i machają do niego, czasami powiewają flagami. Patriotyzm amerykański jest ściśle związany z wojskiem. Choć  w defiladzie Trumpa rzeczywiście czołgi są dość nietypowe, bo żaden z dotychczasowych prezydentów Stanów Zjednoczonych się na nie nie zdecydował. Ale krytyka tego pomysłu to robienie z igły wideł, bo dla przeciętnego Amerykanina to nie będzie miało większego znaczenia. Nikt nie będzie myślał, że nastąpiło coś niestosownego, prędzej zmartwi się zniszczoną przez czołgowe gąsienice jezdnią.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788