Po 18 latach odsiadki Tomasz Komenda właśnie wyszedł na wolność. Sprawą wniosku o jego uniewinnienie zajmuje się teraz Sąd Najwyższy. Kiedy zapadnie prawomocny wyrok uniewinniający, mężczyzna będzie mógł domagać się odszkodowania i zadośćuczynienia za krzywdy doznane przez długie lata za kratami. Prawnicy mówią o sporych kwotach.
– Należą mu się duże pieniądze za zmarnowane życie – przyznaje profesor Brunon Hołyst, kryminolog z Uczelni Łazarskiego. I tłumaczy, że samo wyjście na wolność nie rozwiązuje problemu. Mężczyźnie trudno będzie się poruszać w rzeczywistości. Nawet bardzo wysokie kwoty nie zniwelują tego, co go dotknęło.
Na wolność nie ma ceny
Kilka dni temu sąd penitencjarny przy Sądzie Okręgowym we Wrocławiu z urzędu warunkowo zwolnił Komendę z odbywania kary 25 lat więzienia. Kilka godzin później był na wolności. W ten sposób wrocławski sąd dał czas Sądowi Najwyższemu na załatwienie sprawy mężczyzny, który, jak twierdzi prokuratura, jest niewinny. Mężczyzna w 2004 r. został skazany za zabójstwo i zgwałcenie 15-latki.
Co teraz? Teraz musi wpłynąć do sądu wniosek o wznowienie postępowania w jego sprawie, musi też zapaść prawomocny wyrok uniewinniający. To wszystko może potrwać miesiąc, dwa, a nawet rok. SN może też skierować sprawę do ponownego rozpatrzenia. Dopiero potem przyjdzie czas na żądanie odszkodowania i zadośćuczynienia.
– Kwoty, o których będziemy mówić, nie mogą wziąć się z powietrza – tłumaczy „Rz" prof. Zbigniew Ćwiąkalski, który poprowadzi sprawę Komendy. Pierwszą kwestią jest odszkodowanie za utracone korzyści, np. zarobki, a drugą zadośćuczynienie za krzywdy moralne: pobyt w zakładzie karnym, dolegliwości z tym związane. – Nie możemy zapomnieć, że odbywał karę ze szczególnego paragrafu. Skazanie za gwałt i zabójstwo może prowadzić do szczególnego udręczenia za kratami – tłumaczy prof. Ćwiąkalski. I przypomina słowa samego Komendy, który przyznał, że dwukrotnie chciał się targnąć na życie.