Policja może stać wszędzie. Na drodze lokalnej, krajowej, ekspresowej, a nawet na autostradzie. Warunek jest jeden: ma być bezpiecznie. 7 listopada zmieniły się przepisy o kontroli drogowej. Stanowią wprost, że radiowóz może stanąć w autobusowej zatoczce czy tuż obok znaku zakazu postoju.
A jak z autostradami i drogami ekspresowymi? – dociekają kierowcy. Uważają, że z powodu rozwijanych tam prędkości szybkie zatrzymanie na poboczu może zagrażać bezpieczeństwu innych.
Czytaj także: Drogi zachodnie, a w sercach Wschód
Warunek jest jeden
– Doprecyzowany przepis o kontroli ruchu drogowego dotyczy także autostrad i dróg ekspresowych – informuje „Rzeczpospolitą" Radosław Kobryś z Komendy Głównej Policji. Zastrzega, że zatrzymywany przez drogówkę kierowca powinien skierować się w wyznaczone mu miejsce. Nieważne, że musi pokonać np. ciągłą linię. Za to nie będzie kary. – Od momentu zatrzymania to policjant bierze na siebie odpowiedzialność za bezpieczną kontrolę – dodaje Kobryś. Wyjaśnia, że policyjny radiowóz nie jest zwykłym uczestnikiem ruchu drogowego. Uspokaja też kierowców, że nowe przepisy nie spotęgują obecności policji na autostradach (czy to w cywilnych, czy w oznakowanych autach). Według danych Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego w Łodzi (CBRD) problem braku umiejętności jazdy po autostradach dotyczy zachowania ok. 80 proc. kierowców. Jeśli wziąć pod uwagę liczbę śmiertelnych wypadków na najszybszych drogach w zestawieniu z długością autostrad (nieco ponad 1,6 tys. km), nie jest dobrze.
– Nie możemy udawać, że na najszybszych drogach problemu nie ma. Policja musi się więc tam pojawiać – mówi Michał Kotarski, ekspert bezpieczeństwa ruchu drogowego.