Prawie 1,7 tys. nowych agencji zatrudnienia zarejestrowano w minionym roku w Polsce. Choć w tym samym czasie z ich krajowego rejestru wykreślono prawie 850 podmiotów, to łączna liczba firm działających w Polsce na rynku rekrutacji, selekcji i pracy tymczasowej wzrosła do rekordowej liczby niemal 6,1 tys.
Trzecie miejsce w Europie
– Jesteśmy pod tym względem trzecim krajem w Europie po Wielkiej Brytanii i Niemczech-przypomina Sylwia Zajdel z Polskiego Forum HR, branżowej organizacji, która zrzesza w22 agencje- w tym większość firm z rynkowej czołówki. (Członkowie PFHR zatrudniają 40 proc. pracowników tymczasowych w Polsce i oceniają swój udział w rynku usług HR na 50-60 proc.).
Jak przypomina Agnieszka Zielińska, kierownik PFHR, branży sprzyja ostatnio dobra koniunktura na rynku pracy; od kryzysowego2009 r., gdy liczba agencji spadła o niemal jedną czwartą, przez ostatnie sześć lat z roku na rok ich przybywało a w minionym roku tempo wzrostu było największe od czterech lat. W sumie od 2010 r., gdy w Polsce działało niespełna 3 tys. agencji zatrudniania, do końca 2015 r. ich liczba zwiększyła się prawie dwukrotnie.
Ok. 90 proc. rynku podzieliło między siebie prawie 90 firm zrzeszonych w PFHR i Stowarzyszeniu Agencji Zatrudnienia. SAZ liczy prawie 60 członków, w tym rynkowego potentata w naszym regionie, giełdową grupę Work Service. To oznacza, że większość agencji w Polsce to drobne nierzadko jednoosobowe firmy, często uzależnione s a od jednego –dwóch klientów.
Szansa i ryzyko w regulacjach
Jak twierdzi Jarosław Adamkiewicz, prezes SAZ, drobni gracze wypełniają lukę rynkową uzupełniając usługi dużych agencji. Według niego, rynek i reputację branży psują raczej firmy średniej wielkości, nastawione na szybki zysk. To przede wszystkim w nie mogą uderzyć nowe regulacje dotyczące pracy tymczasowej, nad którymi zaczął pracę poprzedni rząd.