Białoruskie media podają, że władze w Mińsku rozpoczęły "porządkowanie" Kuropat. Chodzi o miejsce masowych zbrodni komunistycznych dokonanych w latach 1937-1941. Brytyjski historyk Norman Davies szacuje, że spoczywa tam ponad ćwierć miliona ludzi, zamordowanych przez NKWD. Od miesięcy białoruscy działacze społeczni stawiali tam krzyże za prywatne pieniądze. W ten sposób bronili tego miejsca przed zabudową i protestowali przeciwko otwartej tuż obok karczmy. Wcześniej białoruski resort kultury zmniejszył objęty ścisłą ochroną teren.

W czwartek władze sprowadziły tam ciężki sprzęt i zaczęły usuwanie postawionych niedawno krzyży. Jednocześnie pracownicy rozpoczęli budowę ogrodzenia. Teren został otoczony przez funkcjonariuszy milicji, która zablokowała wszystkie możliwości dojazdu do miejsca masowych zbrodni komunistycznych. Białoruskie Radio Swaboda informuje, że władze usunęły 70 krzyży i zatrzymano 15 protestujących aktywistów.

Stanowczo zaprotestował zwierzchnik Białoruskiego Kościoła Katolickiego arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz, który obecnie znajduje się na rehabilitacji za granicą po ciężkiej operacji. "Apeluję do wszystkich odpowiedzialnych za usunięcie krzyży, by wstrzymali swoje działania. Trzeba rozpocząć dialog z udziałem różnych sił politycznych i społecznych, a także przedstawicieli różnych związków wyznaniowych" - zwrócił się w specjalnym oświadczeniu Kondrusiewicz.

Głos zabrała również dominująca w kraju Białoruska Cerkiew Prawosławna (BCP). Rzecznik BCP ksiądz Siarhej Lepin "wyraził zaniepokojenie" i zwrócił się do białoruskiego resortu kultury z prośbą o "zabranie głosu w tej sprawie".