Hongkong: Władze spełniają postulat protestujących

Szefowa administracji Hongkongu Carrie Lam ogłosiła formalne wycofanie się władz Hongkongu z budzącej kontrowersje ustawy o ekstradycji, która doprowadziła do trwających od czerwca protestów w mieście i najpoważniejszego od dziesięcioleci kryzysu w kontrolowanym przez Chiny mieście - podał Reuters. Lam miała ogłosić to na spotkaniu z prorządowymi przedstawicielami lokalnego parlamentu i delegatami z Hongkongu do Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych.

Aktualizacja: 04.09.2019 12:07 Publikacja: 04.09.2019 09:35

Hongkong: Władze spełniają postulat protestujących

Foto: AFP

Wcześniej o wycofaniu się władz z ustawy informowały chińskie media.

Na razie nie jest jasne, czy ogłoszenie wycofania się z kontrowersyjnej ustawy pomoże w uspokojeniu nastrojów w mieście.

Wycofanie się z ustawy było jednym z kluczowych postulatów protestujących. Lam mówiła wcześniej, że ustawa jest martwa, ale formalnie była ona jedynie zawieszona.

Przeczytaj także: Giełda w Hongkongu odżyła po ustąpieniu władz. Duże wzrosty

W poniedziałek Reuters podawał, że Lam na zamkniętym spotkaniu z biznesmenami miała przyznać, że wywołała "niewybaczalny zamęt" przedstawiając ustawę i dodała, że gdyby zależało to od niej wówczas "przeprosiłaby i ustąpiła ze stanowiska" sugerując, iż nie pozwalają jej na to władze w Pekinie. Lam w odpowiedzi oświadczyła, że pozostaje na stanowisku w wyniku decyzji podjętej samodzielnie.

Władze w Pekinie wcześniej odrzucały propozycje Lam, by załagodzić konflikt wycofując się z ustawy - podkreśla Reuters powołując się na trzy źródła mające wiedzę o negocjacjach w tej sprawie.

Chiński MSZ pytany o doniesienia na temat wycofania się z ustawy odpowiada, że rząd centralny "wspiera, szanuje i rozumie decyzję Lam o zawieszeniu ustawy".

Władze w Pekinie podkreślają, że nie mieszają się w politykę Hongkongu. We wtorek ostrzegały jednak, że nie będą stać spokojnie, jeśli niepokoje w mieście będą zagrażać bezpieczeństwu i suwerenności Chin.

W Hongkongu od czerwca trwają protesty, zainicjowane przez opór wobec projektu ustawy ws. ekstradycji, która pozwoliłaby na sądzenie obywateli Hongkongu przed podległymi Komunistycznej Partii Chin sądami w Chinach. Mieszkańcy Hongkongu uznali to za cios w swobody zagwarantowane im przez Chiny, w związku z przekazaniem kontroli nad Hongkongiem Państwu Środka przez Wielką Brytanię w 1997 roku.

Hongkong funkcjonuje w ramach Chin zgodnie z zasadą "jedno państwo - dwa systemy". Oznacza to w praktyce znaczną autonomię miasta, którego mieszkańcy mają m.in. prawo do organizowania demonstracji, a sądy w Hongkongu pozostają niezależne.

Szefowa administracji Hongkongu Carrie Lam zawiesiła sporne przepisy, ale protesty nie ustały. W czasie kolejnych demonstracji protestujący żądali całkowitego wycofania się z przepisów, dymisji Lam i zwolnienia z aresztów zatrzymanych uczestników protestów, a także wycofania zarzutów przeciwko nim.

Do eskalacji protestów doszło 1 lipca, gdy w rocznicę powrotu Hongkongu do Chin w mieście doszło do zamieszek. W ich trakcie setki protestujących wdarły się do siedziby lokalnego parlamentu, który został zdewastowany, a policja usunęła okupujących go demonstrantów dopiero po kilku godzinach.

9 lipca Carrie Lam, szefowa administracji Hongkongu oświadczyła, że budząca sprzeciw mieszkańców Hongkongu ustawa o ekstradycji do Chin "jest martwa". Mimo to sytuacja w mieście się nie uspokoiła.

5 sierpnia w Hongkongu doszło do strajku generalnego, który zakłócił m.in. funkcjonowanie międzynarodowego lotniska w byłej brytyjskiej prowincji. Szefowa administracji Hongkongu, Carrie Lam oświadczyła, że fala protestów jaka przetacza się przez byłą brytyjską kolonię sprawia, że miasto znajduje się na krawędzi "ekstremalnie groźnej sytuacji" i jest wyzwaniem dla suwerenności Chin nad Hongkongiem.

12 sierpnia trwająca od trzech dni okupacja hali przylotów międzynarodowego lotniska w Hongkongu doprowadziła do jego zamknięcia przez władze.

25 sierpnia w czasie starć policji z demonstrantami funkcjonariusze policji z Hongkongu byli zmuszeni do użycia armatek wodnych i oddania strzału ostrzegawczego, aby odeprzeć "wyjątkowo agresywnych" demonstrantów.

W sierpniu zaczęły pojawiać się obawy, że Chiny mogą użyć wojska do stłumienia protestów w Hongkongu. 30 sierpnia "China Daily", dzień po dokonaniu rotacji chińskiego garnizonu w Hongkongu w artykule wstępnym napisał, że "chińscy żołnierze stacjonujący w Hongkongu nie są tam jedynie z przyczyn symbolicznych i nie ma powodu, by siedzieli z założonymi rękoma, gdy sytuacja w mieście się pogorszy".

Wcześniej o wycofaniu się władz z ustawy informowały chińskie media.

Na razie nie jest jasne, czy ogłoszenie wycofania się z kontrowersyjnej ustawy pomoże w uspokojeniu nastrojów w mieście.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Świat zapomniał o Białorusi. Co na to przeciwnicy dyktatora?
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Jest decyzja Senatu USA ws. pomocy dla Ukrainy. Broń za miliard dolarów trafi nad Dniepr
Polityka
Wybory do PE. Czy eurosceptycy zatrzymają integrację?
Polityka
Wiceminister obrony Rosji zatrzymany za łapówkę. Odpowiadał za majątek armii
Polityka
Senat USA się śpieszy. Szybka ścieżka ustawy o pomocy dla Ukrainy, Izraela i Tajwanu