Joe Biden będzie dopiero drugim katolikiem w Białym Domu i pierwszym, który tak otwarcie podkreśla swój katolicyzm. Niestety, nie mogę zrobić tutaj „katolickiej klamry", pisząc, że najmłodszy i najstarszy prezydent USA w historii to katolicy, bowiem John F. Kennedy był jednak o kilka miesięcy starszy od najmłodszego z prezydentów Theodore'a Roosevelta. To jednak dosyć symboliczne, że obaj katolicy stali się symbolem zmian. Kennedy miał pokazać witalną siłę Ameryki i jej młodość po epoce Dwighta Eisenhowera, a po śmierci obrósł wieloma mitami. Przykryły one zarówno jego mocny antykomunizm, jak i właśnie katolicyzm. Joe Biden wchodzi do Białego Domu w atmosferze nie mniej zmitologizowanej. 77-latek ma być nową wersją obamowskiej „nadziei" i „zmiany", której przecież w 2009 r. był jedną z twarzy jako wiceprezydent „czarnego Kennedy'ego". Tylko że rewolucja Obamy po demonizowanej epoce Georga W. Busha skończyła się zwycięstwem Donalda Trumpa.