Były dziennikarz TVP ujawnia kulisy ataku na lekarzy rezydentów

Paski w TVP Info to są skróty myślowe. Mają swoją urodę i urok. Najważniejsze, że są cytowane, a czy prawdziwe, to już trzeba weryfikować... i to należy do dziennikarzy - mówi Ziemowit Piast Kossakowski, twórca Piast TV, były dziennikarz TVP, TVP Info i Telewizji Republika.

Publikacja: 27.07.2018 10:00

Myślę, że w przyszłości będę pretendował do stanowiska prezesa TVP. Mówię to śmiertelnie poważnie.

Myślę, że w przyszłości będę pretendował do stanowiska prezesa TVP. Mówię to śmiertelnie poważnie.

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Plus Minus: Porozmawiajmy jak dziennikarz z...?

Z byłym dziennikarzem TVP – czyli dziennikarzem największej telewizji w Europie Środkowo-Wschodniej i zarazem skromnym pracownikiem winnicy obozu Zjednoczonej Prawicy.

A czy dziennikarstwa od aktywności partyjnej nie powinna oddzielać tama?

To ja odwrócę to pytanie: a na ile telewizja, która jest medium publicznym, może być niezależna, gdy opozycja dokonuje radykalnych prób odwołania rządu za pomocą agresji, tak jak miało to miejsce w trakcie „puczu" w grudniu 2016 r.?

Czyli już wiemy, że nie jest niezależna, a jeśli chodzi o „pucz", który nie był puczem, to telewizja publiczna za rządów PiS była taka sama przed nim.

Opozycja daje dużo amunicji do kręcenia beki – powiem to w slangu młodzieżowym. Najśmieszniejsze jest to, że opozycja w ogóle nie ma pomysłu na siebie.

Wróćmy do wyjściowego pytania: jak ktoś, kto był politykiem, może być potem dziennikarzem. Od studiów uczono mnie, że to bilet w jedną stronę.

Były polityk może być dziennikarzem, a były dziennikarz może być politykiem, nie widzę w tym nic złego – w mojej opinii to działa w dwie strony. Jest rzecznik PSL, który był dziennikarzem za rządów PO, a teraz jest w partii.

Nie ma nic złego z przejściu od dziennikarstwa do polityki, jeśli jest to droga w jedną stronę.

Dziennikarz ma prawo do swojej prywatnej, twardej opinii. Jeśli głosi ją publicznie, to bierze za nią odpowiedzialność. Nie odbierajmy dziennikarzom prawa do angażowania się w spory polityczne. Nie podoba mi się markowanie niezależności dziennikarskiej u niektórych. Wiele osób udaje obiektywnych, ukrywając swoje poglądy. Z kolei dobrym przykładem dziennikarzy zaangażowanych są ci z Fox News.

Gdzie można zobaczyć, że w sprawach fundamentalnych potrafią skrytykować Donalda Trumpa, bo interes kraju jest dla nich ważniejszy od interesu partii. Widziałeś kiedyś TVP krytykującą Jarosława Kaczyńskiego?

To świadczy o tym, że Fox News jest naprawdę dobrą stacją. A TVP Info nie oglądam od miesiąca – odkąd rozstałem się ze stacją.

A przedtem oglądałeś i widziałeś?

Mogło mi umknąć. (śmiech) Teraz staram się wykorzystać doświadczenia z TVP w Piast TV, do którego powracam po dwóch latach przerwy.

Czemu rozstałeś się z TVP?

Rozstaliśmy się dżentelmeńsko, więc nie ma o czym mówić. Pozdrawiam prezesa Jacka Kurskiego.

Tekst na portalu TVP info o lekarzach rezydentach jedzących kawior pomógł?

Ten tekst zlecił mi rok temu, czyli w 2017 r., Samuel Pereira, który jest dwulicową osobą. Narobił mi wiele problemów w życiu. Miałem komisję etyki TVP na głowie – notabene tę samą, którą miał m.in Tomasz Lis, a tekst na portalu pisało kilka osób. Z racji tego, że byłem zatrudniony w TVP Info, nie stawiłem się na komisji, żeby nie sypać i nie robić nikomu problemów. Stałem się obiektem nagonki przez fejki (fałszywe informacje – red.) Pereiry. Byłem lojalny nawet wobec tak k...ego zachowania, jak to Samuela, który wysłał mi fejki na maila służbowego. Po publikacji dzwonił, że świetna robota, dwa dni później mnie zawiesił, a potem uciekł, jak tchórz i do dzisiaj nie starczyło mu odwagi, żeby wyjaśnić ze mną sprawę w cztery oczy. Rozstałem się z TVP 1 lipca – na dodatek minął już rok od protestu rezydentów. Myślę, że mogę w tym momencie zdradzić, jak wyglądała ta sytuacja.

Może klasyczne zasady dziennikarstwa po coś są i warto zadzwonić do kogoś, zanim się temat tej osoby napisze.

Z tego miejsca chciałbym serdecznie przeprosić doktor Katarzynę Pikulską za tamten tekst. Na pewno się do niej odezwę z bukietem kwiatów, jeśli będzie na tyle uprzejma, że go przyjmie.

To się wpisało w nagonkę polityczną, a ta lekarka pomagała ludziom. Była wolontariuszką.

Wiem. Jestem świadom, jaka była sytuacja polityczna, i jestem świadom tego, co zrobiłem. Zaufałem portugalskiemu uchodźcy i to on mnie wsadził na taką minę.

Podpisałeś się pod tym tekstem.

Dlatego nie chciałem się wtedy żalić i milczałem jak grób przez trzy miesiące – czyli do czasu powrotu do TVP po okresie zawieszenia. Podpisałem się wtedy pod tekstem Z.P.K. i wziąłem za to odpowiedzialność. Do dziś nie dostałem żadnego pozwu sądowego. Od momentu publikacji tej rozmowy sprawę uznam za zamkniętą i nie będę jej raczej więcej komentował.

Nikomu nie przyszło do głowy, żeby po prostu zadzwonić do osoby, o której się pisze?

Praca telewizyjna ma swoje tempo. Popełniłem błąd. Byłem dużo mniej bogaty w doświadczenia życiowe i polityczne. Byłem wtedy megawojującym dziennikarzem i ufałem ówczesnemu szefowi, który mnie wystawił.

A co sądzisz o TVP Info? Wszystko tam działa jak powinno?

Myślę, że tak. Mam nadzieję, że w przyszłości będę pretendował do stanowiska prezesa TVP. Widzę u ciebie uśmiech, ale mówię to śmiertelnie poważnie.

Ja też jestem zawsze śmiertelnie poważny i słucham.

Mam doświadczenie kilku lat pracy w TVP. Zacząłem w marcu 2016 r. Mój kanał na YouTubie z kolei działa już cztery lata. Piast TV jest kojarzone na razie tylko i wyłącznie z moją osobą. Mam swoje środki komunikacji, takie jak Twitter, YouTube, Facebook czy Instagram, i myślę, że do odważnych świat należy. Mam kilka pomysłów na materiały i w związku z tym „Alleluja i do przodu" – jak mawia dyrektor ojciec Rydzyk.

Chciałbym, żebyśmy się zatrzymali jeszcze na chwilę przy legendarnych paskach w TVP Info.

To są skróty myślowe. Mają swoją urodę i urok, ale najważniejsze, że są cytowane.

Najważniejsze, to chyba jest to, czy są prawdziwe.

Są cytowane, a czy prawdziwe, to już trzeba weryfikować... i to należy do dziennikarzy.

Czyli stacja informacyjna podaje informacje, które trzeba weryfikować. To po co nazywa się ją stacją informacyjną?

Każdy ma prawo do pomyłki – mój przykład z TVP to dobitnie pokazuje – dlatego warto weryfikować wszystkie informacje po trzy razy. Nawet jeśli je podaje Donald Trump.

TVP Info zdarzają się pomyłki tylko w jedną stronę.

Myślę, że TVP dobrze pełni swoją rolę, jaką jest bycie przeciwwagą dla TVN. Nie ukrywajmy, że tu jest konflikt polegający na interpretacji wydarzeń.

Publiczne media są od tego, by robić przeciwwagę dla jakiegoś medium prywatnego?

Telewizja publiczna jest od tego, by dbać o pluralizm debaty publicznej. Koncern ITI opowiada się jasno po stronie totalnej opozycji. Polecam sprawdzić, jak było zakładane TVN. Mamy tu twarde powiązania z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi. Nazwisko generała Dukaczewskiego, który często tam występuje w roli eksperta, tylko o tym świadczy. Na pewno zapytam pana Dukaczewskiego, czy i jaki miał wpływ na zakładanie TVN.

Czyli wracasz do biegania z kamerą za ludźmi.

Nic z tych rzeczy. Ogłosiłem powołanie własnej organizacji. To będzie stowarzyszenie o charakterze politycznym, które będzie skupiać młodych ludzi. Na tę chwilę jest to kilkanaście–kilkadziesiąt osób. Ludzie o korzeniach żydowskich, włoskich, francuskich, ale przede wszystkim polskich. To będzie takie chrześcijańskie multikulti w prawicowym sosie. Będziemy organizować happeningi polityczne w Warszawie i nagrywać kontrowersyjne materiały na Piast TV.

Po co jest potrzebne takie stowarzyszenie?

Odkąd zacząłem pracę w TVP w 2016 r., wiele osób do mnie podchodziło na ulicy. Niektórzy mówili: dziennikarstwo to może niekoniecznie dla ciebie, ale powinieneś działać politycznie. Uznałem, że trzeba się zebrać i zrobić taki newschoolowy odłam Ligi Republikańskiej czy Naszości Piotra Lisiewicza. Komentarze polityczne z dużym dystansem i lekkim dowcipem.

Zaczęliście rzeczywiście od dowcipu, czyli zdjęcia na Twitterze, które podbiło internet: ty ze znajomymi, z którymi chcesz się zapisać do Wojsk Obrony Terytorialnej.

Trwa nasz proces zapisywania się do WOT. Uważam, że to spoko płaszczyzna do realizacji dla młodego pokolenia. Za mundurem panny sznurem.

Jakby ci to powiedzieć... Nie wyglądaliście zbyt groźnie na tym zdjęciu.

Strachem się nic zwojuje. Specjalnie wrzuciłem to zdjęcie, żeby skupić uwagę na naszych sylwetkach i mojej osobie. To zdjęcie się przebiło, bo o tym rozmawiamy. Na zdjęciu są wielkomiejskie chłopaki z Warszawy, studenci – wszyscy elegancko ubrani w białe koszule. Spodnie w kancik i klasa sama w sobie. Po prostu elegancki, warszawski styl.

Tak w ogóle to myślałem, że wy szukacie tego węża.

Widziałem, że sobie żartowałeś na Twitterze Piotrze. Mam duży dystans do siebie i nawet podałem to dalej.

I znaleźliście pytona?

Jak tylko go znajdziemy nad Wisłą, to odwiedzimy z nim Rafała Trzaskowskiego na ławeczce.

Co sprawia, że ludzie z twojego rocznika tak bardzo zwrócili się w prawo?

Pochodzę z Ursynowa ze średnio zamożnej rodziny. Widziałem i ciągle widzę skutki komunizmu wśród zwykłych ludzi. Widzę, że odstajemy od Europy. Polski nie objął plan Marshalla po wojnie. Widzą to też młodzi ludzie. Polska ma ambicje i potencjał, żeby stać się potęgą gospodarczą. Wystarczy zobaczyć jak rozwinięte technologicznie są Berlin czy Paryż. Te miasta są gospodarczo 100 lat do przodu.

Jak miałem 15 lat, tata mi przyniósł „Michnikowszczyznę" Ziemkiewicza i powiedział, że warto ją przeczytać. Moi rówieśnicy dookoła czytali „Gazetę Wyborczą". Po lekturze zaangażowałem się w młodzieżówkę PiS – a najważniejszym wydarzeniem dla mnie była obrona krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Poznałem tam kombatantów z AK, którzy byli zaszczuwani przez pijanych młodych ludzi. Chodziłem tam z dziadkiem i tatą.

Obrona krzyża była elementem spajającym?

Zwłaszcza że spotkaliśmy się – ja i mój tata – z hordami pijanych lewaków, którzy nas atakowali.

Hordami? Relacjonowałem te wydarzenia jako reporter i naprawdę uważam, że strasznie je mitologizujecie. W rzeczywistości wyglądało, to tak, że przechodziło tam kilka pijanych osób, jak to wieczorem w centrum dużego miasta. Potem był rzeczywiście jakiś żałosny happening, ale też niezbyt wielki.

Mam odmienną wizję tamtych wydarzeń. Widziałem krzyże z puszek Lecha, pijaków opluwających kombatantów AK i NSZ, pluszowe kaczki, którym urywano głowy i sikanie na znicze. Przede wszystkim widziałem pogardę. Ówczesna telewizja publiczna za rządów PO, TVN i Palikot wiedzieli, co robią. Ten ostatni był zresztą, w mojej opinii, zadaniowany do tego przez służby specjalne. Ten przemysł pogardy zohydził wielu ludziom obraz katastrofy smoleńskiej.

Jeśli używamy pojęcia „przemysł pogardy", to jak nazwiemy to, co robi obecnie tak bliska ci TVP?

TVP robi dobrą robotę.

A słowa, które wypowiadają Krystyna Pawłowicz czy Dominik Tarczyński?

Proszę w to nie mieszać szanowanej pani profesor prawa.

A nie dziwi cię, że środowiska, które przez lata płakały, że z debaty wyklucza się pewne grupy, gdy tylko zaczęły mieć na cokolwiek wpływ, zaczęły wykluczać innych?

Chodzi ci o grupy, które na przykład nie są wpuszczane do mediów publicznych? W mojej opinii w TVP jest pluralistycznie i jest wszystko OK.

To OK znaczy, że każdy może założyć też swój kanał?

Tylko trzeba wejść w tłum i mieć odwagę firmować to własną twarzą – tak jak ja. Założyłem Piast TV w 2014 r., gdy nie udało mi się uzyskać mandatu radnego z ramienia Prawa i Sprawiedliwości na warszawskim Ursynowie. Udało mi się spotkać Seweryna Blumsztajna w 2014 r. w metrze i wrzuciłem mój pierwszy, głośny materiał na YouTubie – wtedy zacząłem poznawać techniki obsługi kamery.

Widzisz kogoś na mieście i zaczynasz nagrywać?

To zależy. Najczęściej podchodzę i pytam, czy mogę porozmawiać.

I słyszysz, że nie możesz, ale nagrywasz dalej.

To zależy z kim z rozmawiam. Jeżeli jest to Seweryn Blumsztajn czy Adam Michnik, którzy hodują na Czerskiej przemysł pogardy, to nie mam problemu. Oni wywołują we mnie odrazę.

To jest odczłowieczanie kogoś, z kim się nie zgadzasz. Polityka PiS też będziesz ścigał w metrze?

Na trudne pytanie muszą być przygotowani wszyscy. Przed Piast TV nikt nie ucieknie.

Twoje pytania do Bronisława Komorowskiego w czasie ostatniego tygodnia kampanii prezydenckiej w 2015 r. i jego słynne: „Zmień pracę i weź kredyt" mogło mieć wpływ na wynik wyborów.

Podszedłem wtedy do Bronisława Komorowskiego i zadałem mu kilka pytań o jego związki z Nikołajem Patruszewem z KGB i o pomysł na przyszłość dla młodych ludzi. Pamiętam, że na chwilę stałem się trendsetterem.

Jako przykładowy młody człowiek, który był po prostu kandydatem PiS na radnego.

Byłem wtedy studentem UW. Nic nie konsultowałem ze sztabem Andrzeja Dudy. To ja zapytam publicznie: gdzie jest teraz Bronisław Komorowski?

Ale jakby ktoś zaczął pytać o związki ze służbami polityków PiS, to byłby „przemysł pogardy".

Polityk, który wychodzi w tłum, musi być przygotowany na każdą ewentualność: na prowokację, na niewygodne pytania, na skandal czy grupę, która będzie chciała rozbić spotkanie i zrobić show.

Ale ty nie masz siostry i nie szukałeś wtedy pracy.

Nie mam siostry. Mam brata. Z tym kredytem – to nie byłem ja. Media się nabrały. Ja się tylko dołączyłem do narracji mediów ze swoim pomysłem. Chłopak w zielonej koszulce najpierw podszedł i zaczął zadawać pytania prezydentowi, a ja dzień później zrobiłem to samo – tyle tylko, że w żółtej bluzie. Media nas połączyły. Najlepsze jest to, że jak na Powiślu podchodziłem do prezydenta, to Rafał Trzaskowski, który tam stał jako członek sztabu, dał mi taki emblemat „Popieram Bronisława Komorowskiego". Dzięki niemu wtopiłem się w tłum, a potem zadałem pytania prezydentowi i usłyszałem, żebym pojechał do Norwegii. Można powiedzieć, że Rafał umożliwił mi zadanie trudnych pytań Komorowskiemu. Mam nadzieję, że z moją grupą uda mi się zrobić niejedną podobnie głośną akcje.

Z tymi eleganckimi gośćmi ze zdjęcia na Twitterze?

Był ogromny atak na nas w internecie, ale to dobrze, bo hejt uodparnia. Każdy z nas ma dziewczynę, coś studiuje. Chodzimy na Pole Mokotowskie, nad Wisłę, gramy w piłkę, śmigamy na strzelnicę i czytamy prawicową prasę. Jednym słowem działamy.

A skąd ten twój hejt na przykład na Paradę Równości?

Poszedłem kulturalnie na paradę w 2015 r. i to, co zobaczyłem, te dewiacje, na długo mi pozostaną przed oczami.

Trzeba było nie iść.

Wrzuciłem reportaż na Piast TV i utwierdziłem się w przekonaniu: żadnych związków partnerskich i żadnej adopcji dzieci przez osoby homoseksualne. To, że użyłem słowa „pedały", pokazuje, jak ważna jest semantyka.

To sianie nienawiści.

Tak samo jak Wojciech Cejrowski mam prawo do ostrych poglądów. Ja jestem hetero, katolik, prawoskrętny.

Nie pytam. Twoja sprawa. Nie poznałeś nigdy homoseksualisty?

Może i gdzieś kiedyś poznałem.

To może zobaczyłbyś w kimś takim człowieka.

Na szczęście nie mam takich kolegów. W Telewizji Polskiej kilku tęczowych pracowało, ale uważam, że normalna rodzina to chłopak i dziewczyna. Chciałbyś, żeby twoja córka oglądała roznegliżowanych transwestytów ze sztucznymi penisami na czole? Idziecie sobie na spacer, a tu parada.

Nasza więź rodzinna na pewno na tym nie ucierpi. Dziecko widzi w swoim życiu dużo różnych rzeczy, a dorośli tłumaczą, o co w tym chodzi.

To są demoralizujące rzeczy.

Widziałem kiedyś Paradę Równości i jakoś mnie to nie zdemoralizowało. Wychowuję moją córkę tak, żeby miała podobnie.

Dla mnie to jest obrzydliwe i mnie to mierzi. Dla przykładu – w Moskwie parady są zakazane.

Dobry kierunek. Przed chwilą odwoływałeś się jednak do Paryża i Berlina. Tam po prostu nikt nie ma z tym problemu. Ale tak w ogóle, to jesteśmy przy pasażu Wiecha w Warszawie. Rozejrzyj się dookoła i zobacz, jakie piękne dziewczyny tu chodzą. Nie lepiej się nimi zachwycać zamiast hodować w sobie nienawiść?

Jestem fascynatem płci pięknej. W mojej organizacji są urocze kobiety – w tym moja dziewczyna. Niedługo wrzucamy nowy materiał, który będzie inspirowany newschoolowymi kawałkami sceny hiphopowej zza oceanu. Coś nowego, coś świeżego. To trafi do stargetowanych odbiorców.

Co powinni wiedzieć stargetowani odbiorcy?

Polityka to jest brutalna gra twardych grup interesu. Tu nie ma miejsca na litość. Przetrwają tylko twarde charaktery z charyzmą – i takich ludzi zapraszam do współpracy. Niestety, świat polityki często przypomina funkcjonowanie zwykłej mafii z włoskich filmów.

—rozmawiał Piotr Witwicki (dziennikarz Polsat News)

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Plus Minus: Porozmawiajmy jak dziennikarz z...?

Z byłym dziennikarzem TVP – czyli dziennikarzem największej telewizji w Europie Środkowo-Wschodniej i zarazem skromnym pracownikiem winnicy obozu Zjednoczonej Prawicy.

Pozostało 99% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Portugalska rewolucja goździków. "Spotkałam wiele osób zdziwionych tym, co się stało"
Plus Minus
Kataryna: Ministrowie w kolejce do kasy
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków