Reklama
Rozwiń

Różne rasy schowane za filarem

XCOM: Chimera Squad" to najnowsza produkcja studia założonego przez legendarnego projektanta strategii video, 66-letniego dziś Sida Meiera. Jej akcja rozpoczyna się w odległej przyszłości, zaraz po wojnie, w której Ziemianie pokonali kosmitów. Ci zostali jednak na Ziemi, częściowo zasymilowali się, a nawet założyli Miasto 31, w którym pokojowo koegzystują z ludźmi. Są jednak siły, które próbują zdestabilizować sytuację. Za pomocą serii kontrolowanych zamachów terrorystycznych oraz buntów chcą doprowadzić do wzrostu napięcia w regionie.

Publikacja: 22.05.2020 18:30

Różne rasy schowane za filarem

Foto: materiały prasowe

Gracz nie może do tego dopuścić. Dlatego staje na czele tytułowego oddziału Chimera, formacji policyjnej integrującej przedstawicieli różnych ras i nacji. Przede wszystkim dba o rozwój swoich podopiecznych i stara się zapewnić im jak najlepszy sprzęt. Od czasu do czasu wysyła ich też do akcji. Oddział wkracza wówczas na te tereny zapalne i pacyfikuje bojowników w serii turowych, taktycznych bitew zrealizowanych ze sporym rozmachem.

Zaplanować szturm nie jest łatwo. Trzeba obsadzić wszystkie wyjścia z budynku, a niekiedy również okna. W dodatku dostanie się do wnętrza tą właśnie drogą uniemożliwia szybkie sięgnięcie po broń, co przeciwnicy wykorzystują. Na szczęście osłon nie brakuje. W „XCOM: Chimera Squad" walczący mogą kryć się za filarami, murkami czy nawet niektórymi meblami. W porównaniu z poprzednimi odsłonami cyklu uwagę zwracają mniejsze, ciaśniejsze lokacje oraz bardziej przystępny poziom trudności.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Plus Minus
Chaos we Francji rozleje się na Europę
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Przereklamowany internet
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Joanna Opiat-Bojarska: Od razu wiedziałam, kto jest zabójcą
Plus Minus
„28 lat później”: Memento mori nakręcone telefonem
Plus Minus
„Sama w Tokio”: Znaleźć samą siebie