20 lat temu – kiedy Pekin w walce o prawo przeprowadzenia letnich igrzysk pokonał Ałmaty – niektórzy wierzyli, że zaplanowana na 2008 rok impreza naprawi Chiny. Gospodarze zapowiadali postęp w zakresie ochrony praw człowieka oraz wolności prasy, ale nie zrobili w tej sprawie nic. Dziś Zachód nie ma już złudzeń, że wielkie sportowe wydarzenie cokolwiek w Państwie Środka zmieni, a i tamtejsze władze zrezygnowały z pustych obietnic.
Chińczycy rok przed startem imprezy nie przejmują się opinią międzynarodową i depczą prawa człowieka, pacyfikując wolnościowe dążenia mieszkańców Hongkongu oraz zamykając w obozach członków muzułmańskiej mniejszości ujgurskiej. Rządząca krajem partia komunistyczna czuje się bezkarna, bo dysponuje najpotężniejszym argumentem współczesnego świata – siłą gospodarki.