Ostatnio mówi pan głównie o smogu w Kielcach lub awariach sieci cieplnych, ale ja chciałem porozmawiać o piłce ręcznej.
Bogdan Wenta: Nie ma o czym mówić... Obserwuję ją z oddalenia. Widzę różne inicjatywy tworzone przez byłych zawodników, dziś trenerów i menedżerów. Widzę troskę, którą wykazują, ale kierunek, jaki obraliśmy jako dyscyplina, nie jest dobry...
27 stycznia minęło dziesięć lat od pamiętnego rzutu Artura Siódmiaka, który dał pana drużynie półfinał mundialu...
Mnie to martwi, bo minęło już dziesięć lat, a podobnych historii od tamtej pory wiele się nie zdarzyło. Żyjemy wspomnieniami, jak z drużyną Kazimierza Górskiego...
Miałem takie samo skojarzenie, że rzut Siódmiaka zmienia się w gol Jana Domarskiego z Wembley. Polska opuściła ostatnie mistrzostwa świata i Europy, w eliminacjach następnego Euro przegrała ze słabiutkim Izraelem.