Andrzej Wojtyna: Czy gospodarka przetrwa plan Morawieckiego

Nagłaśnianie celów „Strategii odpowiedzialnego rozwoju” maskuje działania rządu, większości sejmowej i prezydenta, które z tymi celami są sprzeczne.

Aktualizacja: 06.12.2016 08:59 Publikacja: 05.12.2016 19:30

Andrzej Wojtyna

Andrzej Wojtyna

Foto: Fotorzepa/ Adam Pstrągowski

Polska gospodarka okazała się jak dotąd dosyć odporna na kolejne odsłony światowego kryzysu finansowego. Nasuwa się pytanie, czy i w jakim stopniu okaże się ona odporna także na tzw. plan Morawieckiego. Odporność oznacza tu nie tylko zdolność gospodarki do uniknięcia silnego krótkookresowego załamania, ale także, a nawet przede wszystkim, do uniknięcia wyraźnego spowolnienia długookresowego tempa wzrostu i zatrzymania się procesu konwergencji w stosunku do krajów wysoko rozwiniętych.

Orędownicy planu, nazywanego w obecnej postaci „Strategią na rzecz odpowiedzialnego rozwoju" (SOR), próbują przekonywać, że przyszły rozwój Polski zależy głównie od tego, czy uda się zrealizować zawarte w tym dokumencie zamierzenia mimo zewnętrznych zagrożeń. W artykule przyjmuję odmienną perspektywę i stawiam tezę, że to plan Morawieckiego stanowi bardzo ważne, a może nawet najważniejsze zagrożenie dla wzrostu i rozwoju gospodarczego kraju.

Mimo niektórych słusznych cząstkowych haseł i postulatów SOR jest – jako całość – strategią odwracania dorobku polskiej transformacji lub strategią kontrtransformacji, a nie strategią jej korygowania i ulepszania. Inaczej mówiąc, jest próbą dekonstrukcji dobrze działającego modelu kapitalizmu i modelu rozwoju, która na poziomie mikroekonomicznym będzie się przekładać na mniej efektywne modele biznesowe i w efekcie na spadek konkurencyjności przedsiębiorstw.

Co szczególnie istotne, „Strategia" stanowi poważne zagrożenie dla gospodarki, nawet jeśli nie będzie realizowana. Należy to rozumieć w ten sposób, że poprzez ciągłe i szerokie nagłaśnianie jej długookresowych celów (sprowadzających się do „snu o potędze") maskowane są bieżące działania rządu, większości parlamentarnej i prezydenta, które z tymi celami są sprzeczne.

Medialne nagłaśnianie „snu o potędze" usypia w pewnym stopniu czujność ekonomistów: SOR poddawana była rzekomym konsultacjom społecznym, a jednocześnie podejmowane są (lub już zostały podjęte) ważne decyzje, które powodują, że dyskutowanie celów długookresowych nie bardzo ma sens, ponieważ nie będą mogły już zostać zrealizowane.

Dwa sprzeczne modele kapitalizmu

Chodzi o to, że SOR oparta jest w swej wizjonerskiej warstwie na dwóch przeciwstawnych modelach kapitalizmu:

a) kapitalizmu, w którym kluczową rolę odgrywają innowacje, wysokie technologie, konkurencyjność etc. oraz

b) kapitalizmu silnie etatystycznego, wsobnego (izolacjonistycznego) i mocno upolitycznionego.

Uważam, że w SOR zależność między obydwoma modelami polega na tym, że długookresowe, nadrzędne cele są wzięte z modelu a, natomiast instrumenty do ich realizacji i cele krótkookresowe są zaczerpnięte z modelu b. Jeśli więc można mówić o jakiejś wewnętrznej spójności SOR, którą to cechę chętnie dostrzega sam jej autor ( „Rzeczpospolita" z 14 listopada 2016 r.), to dotyczy ona najwyżej tego, że podjęte w ciągu minionego roku działania wyraźnie popychają polską gospodarkę w kierunku modelu b, czyli silnie etatystycznego i upolitycznionego.

Coraz bardziej staje się przy tym jasne, że nie chodzi tylko o wzrost etatyzmu w jego wymiarze regulacyjnym, ale także własnościowym. Coraz bardziej chodzi też o etatyzm oparty nie na tworzeniu przejrzystych reguł działania rządu i państwa, lecz na poszerzaniu zakresu działań uznaniowych, podyktowanych interesem politycznym.

Poważne niespójności planu

„Strategia" jest zagrożeniem dla polskiej gospodarki ze względu na jej bardzo poważne mankamenty oraz niespójności. Do tej pierwszej grupy zaliczam:

• Brak zgodnej ze sztuką diagnozy stanu gospodarki, a przede wszystkim brak uzasadnienia dla tak radykalnych zmian w sytuacji, gdy w całym okresie transformacji Polska osiągnęła najlepsze rezultaty spośród wszystkich krajów postkomunistycznych. Ten mankament „Strategii" jest jednak zrozumiały na gruncie ekonomii politycznej, ponieważ rzetelna diagnoza musiałaby zaprzeczyć hasłu „Polska w ruinie", które bardzo pomogło PiS w zwycięstwie wyborczym. Prof. Dani Rodrik zatytułował artykuł poświęcony budowaniu strategii wzrostu „Diagnoza przed formułowaniem zaleceń". W „Strategii" przyjęto odwrotną zależność, a właściwie zaproponowano „daleko idące zalecenia bez diagnozy".

• Brak solidnych, stosowanych w badaniach nad wzrostem gospodarczym ram analitycznych. Za punkt wyjścia można było przyjąć jakiś wariant „rachunkowości wzrostu" (growth accounting), a następnie sięgnąć do wspomnianej, opracowanej przez Rodrika wraz Hausmanem i Velasco metody pozwalającej zidentyfikować tzw. wiążące ograniczenia, których przezwyciężenie ma kluczowe znaczenie dla powodzenia podejmowanych działań prowzrostowych i temu podporządkować całą filozofię „Strategii". Jeśli na przykład uznano by za takie ograniczenie zbyt niskie oszczędności krajowe, to ono powinno stanowić punkt wyjścia dla „drzewa decyzyjnego". Dzięki temu udałoby się określić hierarchię priorytetów oraz zaproponować optymalną sekwencję ich realizacji. Ekonomiści dobrze pamiętają, jak duże znaczenie dla sukcesu polskiej transformacji miała poprzedzająca ją dyskusja nad właściwą kolejnością poszczególnych reform (np. demonopolizacja przed prywatyzacją). Wcześniejsze wypowiedzi wicepremiera sugerowały też, że „Strategia" nawiąże dosyć silnie do metody zaproponowanej przez Justina Lina na gruncie nowej ekonomii strukturalnej, ale tak się nie stało. W SOR nie uwzględniono poza tym innych kluczowych dla analizy wzrostu zależności, takich jak międzyokresowe ograniczenie budżetowe, relacja między wzrostem płac realnych a wzrostem wydajności pracy czy zgodność proponowanych zmian z układem bodźców działających na poziomie mikroekonomicznych (tzw. incentive compatibility).

• Zbyt silne eksponowanie w filozofii „Strategii" koncepcji „pułapki średniego poziomu rozwoju". Jej powierzchowna interpretacja powoduje, że koncepcja ta staje się jedynie pewną metaforą i chwytliwym skrótem myślowym, który nie może zastąpić rzetelnej analizy uwarunkowań wzrostu. Metafory odgrywają ważną rolę w ekonomii, ponieważ pozwalają lepiej zrozumieć skomplikowane zależności teoretyczne i empiryczne. Stają się jednak niebezpieczne, gdy zastępują wyniki badań, a ich celem jest przeforsowanie słabo uzasadnionego stanowiska. Autorzy SOR mnożą przy tym byty i wyróżniają cztery inne „pułapki rozwojowe" (braku równowagi, przeciętnego produktu, demograficzną oraz słabości instytucjonalnej). W podobny sposób można łatwo wskazać pułapki, w które wprowadza polską gospodarkę SOR: pułapkę populizmu (obietnic wyborczych), pułapkę wyjątkowości miejsca i czasu, metapułapkę chybionych metafor etc.

• Proponowanie radykalnych zmian z pominięciem wyników badań empirycznych dotyczących wzrostu gospodarczego, efektywności modeli kapitalizmu czy modeli biznesowych. Zaskakuje np. niezrozumienie preferowanego przez wicepremiera modelu kapitalizmu azjatyckiego, a przede wszystkim roli, jaką w sukcesie Korei Płd. odegrała kompetentna i stabilna służba cywilna. Należy też wspomnieć, że obecnie w Chinach toczy się ważna debata ekonomistów na temat przyszłej strategii rozwoju. Prof. Zhang Weiying, przeciwstawiając się poglądom prof. Justina Lina, wskazuje, że w faworyzowanych przez władze przedsiębiorstwach powstaje niewiele innowacji. Należałoby się bliżej zapoznać z wynikami tych i innych badań, zanim położy się nacisk na typowanie polskich czempionów.

• Abstrahowanie od najistotniejszych dyskutowanych w świecie wielkich dylematów i problemów gospodarczych: ryzyko deflacji a ryzyko inflacji, perspektywa trwale niskich stóp procentowych w świetle hipotezy sekularnej stagnacji i hipotezy supercykli finansowych, podział dochodów a stabilność systemów politycznych, przyszły kształt instytucjonalny Unii Europejskiej i strefy euro etc.

Niespójności wewnętrzne i zewnętrzne

Wśród słabości SOR szczególne miejsce zajmują jej niespójności. Można wskazać dwie ich grupy: wewnętrzne i zewnętrzne. Do pierwszej grupy, oprócz omówionej już niespójności między jej wymiarem krótko- i długookresowym i tym samym między dwoma modelami kapitalizmu, można zaliczyć następujące:

a) między ilością celów a dostępnymi środkami finansowymi do ich realizacji;

b) między charakterem celów a przyporządkowanymi do ich realizacji instrumentami (naruszenie tzw. reguły Mundella);

c) między wkładem własnym autorów a treściami przeniesionymi z dokumentów wcześniejszych ekip rządowych;

d) między ocenami tych samych zjawisk w różnych częściach dokumentu (np. znaczenia bezpośrednich inwestycji zagranicznych).

Natomiast druga grupa obejmuje niespójności między:

a) treścią dokumentu a tym, co na temat gospodarki mówi w wywiadach wicepremier Morawiecki;

b) celami SOR a działaniami podejmowanymi przez resorty, które nie podlegają wicepremierowi Morawieckiemu (np. na s. 226 SOR nie wskazuje się na jakiekolwiek słabości systemu gimnazjów, nie mówiąc już o potrzebie ich likwidacji);

c) działaniami planowanymi w ramach SOR a wypowiedziami prezesa Jarosława Kaczyńskiego.

Jaka odpowiedź na światową niepewność

W ostatnich miesiącach nastąpił w gospodarce światowej silny wzrost niepewności, który siłą rzeczy przenosi się na polską gospodarkę. Na łamach „Rzeczpospolitej" niektórzy autorzy (Janusz Jankowiak, Andrzej Rzońca) słusznie wskazywali, że w tej sytuacji polski rząd i instytucje państwowe powinny bardzo uważać, by swoimi działaniami dodatkowo nie wzmacniać zewnętrznych źródeł niepewności, wobec których stają krajowe podmioty gospodarcze.

Omówione w artykule słabości i niespójności samej „Strategii" oraz między nią a nieskładnymi działaniami rządu i większości parlamentarnej sugerują wyraźnie, że władze gospodarcze nie tylko nie neutralizują zewnętrznych źródeł niepewności, ale dodatkowo ją wzmacniają. Przez ostatni rok utrwalało się wrażenie, że gospodarcza ekipa rządowa porusza się po omacku po teorii ekonomii i po zasadach dobrej polityki ekonomicznej.

Jeśli szybko nie nastąpi w tym względzie dobra zmiana zatrzymująca „dobrą zmianę" realizowaną po wyborach, to Polska dołączy prawdopodobnie do tzw. kruchej piątki: Brazylii, Indii, Indonezji, RPA i Turcji.

Ryzyko scenariusza brazylijskiego

Przy bardzo napiętym budżecie splot kilku niekorzystnych szoków może w Polsce łatwo uruchomić „scenariusz brazylijski", w którym niedawny kraj sukcesu gospodarczego staje się symbolem zaprzepaszczonych na własne życzenie szans. W myśl tego scenariusza splot szoków uruchamia ucieczkę kapitału, która prowadzi do deprecjacji waluty i inflacji.

Wówczas wszystko zależy od decyzji banku centralnego. Jeśli zachowa się zgodnie z mandatem i podniesie stopy procentowe, to zahamuje wzrost gospodarczy, co dodatkowo pogorszy sytuację budżetową. A wtedy przyszłość gospodarki zależeć będzie od sposobu rozwiązania przez władze najważniejszego, dramatycznego dylematu, które same sobie stworzyły w ciągu zaledwie jednego roku: szybkie wycofanie się z obecnej polityki i strategii gospodarczej albo szybko rosnące prawdopodobieństwo wyjścia Polski z Unii Europejskiej.

Uważam, że ekonomiści nie powinni dopuścić do tego, aby taki scenariusz się zrealizował. Nie powinni też dopuścić, żeby wyłaniająca się z planu Morawieckiego niebezpieczna wizja radykalnie zmienionego modelu kapitalizmu stała się „nową normalnością". Dlatego tak ważna staje się potrzeba zwołania nadzwyczajnego, otwartego Kongresu Ekonomistów Polskich.

Autor jest profesorem w Katedrze Makroekonomii Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, był członkiem Rady Polityki Pieniężnej.

Polska gospodarka okazała się jak dotąd dosyć odporna na kolejne odsłony światowego kryzysu finansowego. Nasuwa się pytanie, czy i w jakim stopniu okaże się ona odporna także na tzw. plan Morawieckiego. Odporność oznacza tu nie tylko zdolność gospodarki do uniknięcia silnego krótkookresowego załamania, ale także, a nawet przede wszystkim, do uniknięcia wyraźnego spowolnienia długookresowego tempa wzrostu i zatrzymania się procesu konwergencji w stosunku do krajów wysoko rozwiniętych.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację