Ewa Usowicz: Biegłych przebiegłych hodowano przez lata

Raport NIK w sprawie biegłych sądowych jeży włosy na głowie. Okazuje się, że parają się oni nie tylko łapownictwem, ale i... wyłudzają VAT w ramach zorganizowanych grup przestępczych.

Publikacja: 18.11.2015 07:30

Ewa Usowicz, zastępca redaktora naczelnego Rzeczpospolitej

Ewa Usowicz, zastępca redaktora naczelnego Rzeczpospolitej

Foto: Andrzej Bogacz

Raport NIK w sprawie biegłych sądowych jeży włosy na głowie. Okazuje się, że parają się oni nie tylko łapownictwem, ale i... wyłudzają VAT w ramach zorganizowanych grup przestępczych. Są też pracusie sporządzający po kilkaset opinii rocznie – to biegli przebiegli, którzy mają oczywiście „podwykonawców" (czort wie jakich!), a sami tylko podpisują kwity. Żeby nie było wątpliwości, to oczywiście przestępstwo – fałszowanie opinii.

Mam własną kategorię problemów prawnych, które nazywam trupami w szafie. Przez całe lata nic się z nimi nie robi, dopóki te nie wyjrzą i nie zaczną (pardon!) porządnie śmierdzieć. W tej szafie od lat mieszczą się i biegli sądowi.

Ta kluczowa dla wymiaru sprawiedliwości profesja nie doczekała się przez lata nawet własnej ustawy, nie wspominając o rozwiązaniu choć części jej problemów. Efekt jest taki, że biegłym może w zasadzie zostać każdy. Prezesi sądów okręgowych wpisują na listy większość tych, którzy się zgłoszą. I trudno im się dziwić, bo ani nie są w stanie zweryfikować umiejętności biegłych ani nie narzekają na ich nadmiar (notorycznie brakuje ekspertów np. w finansach czy informatyce). Nawet gdy biegli zawodzą, z powodzeniem przez lata pracują dalej.

Miało się to (ileż to razy!) zmienić. Miały powstać specjalne komisje ekspertów, które byłyby w stanie ocenić kwalifikacje biegłego. Miało być wprost zapisane, że biegły zostaje skreślony z listy, jeśli niewłaściwie wykonuje swoją pracę. Miały się zmienić stawki (w tej chwili „profesorska" to 70 zł za godzinę). Miało...

I co? I nic! Ministerstwo Sprawiedliwości nigdy nie doprowadziło sprawy do końca.

Postawiono na biegłych krzyżyk, choć to na ich, unikatowej często, wiedzy opierają się wyroki sądowe i akty oskarżenia. Przez lata hodowano nieprawidłowości.

Rażące przykłady z raportu NIK to nadal margines, a nie reguła wśród biegłych sądowych. Jednak wyraźnie widać, że profesja, traktowana przez lata jako prestiżowa, ulega stopniowej degeneracji. Najlepsi z niej odchodzą. Przychodzą biegli przebiegli, którym bliżej do gangsterki niż sprawiedliwości.

Raport NIK w sprawie biegłych sądowych jeży włosy na głowie. Okazuje się, że parają się oni nie tylko łapownictwem, ale i... wyłudzają VAT w ramach zorganizowanych grup przestępczych. Są też pracusie sporządzający po kilkaset opinii rocznie – to biegli przebiegli, którzy mają oczywiście „podwykonawców" (czort wie jakich!), a sami tylko podpisują kwity. Żeby nie było wątpliwości, to oczywiście przestępstwo – fałszowanie opinii.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?