Andrzej Malinowski: Rząd się zmienia, paprotki zostają

W pewnym ministerstwie jest biurko. Siedzący przy nim urzędnik przez ostatnich 17 lat zaliczył pracę w siedmiu różnych resortach, nie przenosząc nawet paprotki spod okna. Cały czas zajmował się tym samym, w tym samym miejscu. Tak wyglądają roszady ministerstw od podszewki. Nazwy się zmieniają, paprotki nie.

Aktualizacja: 04.10.2020 21:24 Publikacja: 04.10.2020 21:00

Andrzej Malinowski: Rząd się zmienia, paprotki zostają

Foto: AFP

Najnowszy rząd będzie mieć 14 resortów zamiast ponad 20. Ma to usprawnić działanie administracji, zwiększyć jej efektywność itd. Te argumenty, mówiąc delikatnie, nie są szczególnie przekonujące. Łączenie lub rozdzielanie resortów zawsze odbywało się pod szyldem „teraz będzie lepiej, a nawet najlepiej". Opisany na wstępie urzędnik siedem razy doświadczył wymiany tabliczek. Jeśli tyle razy nie przyniosło to pożądanych efektów, to znaczy, że ta metoda jest zwyczajnie do niczego. „Głupotą jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów" – mawiał Albert Einstein. Trudno z nim polemizować.

W 2015 roku z Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji wydzielono resort cyfryzacji. Po to, by jak najsprawniej przenieść Polskę do wirtualnego świata. Teraz Ministerstwo Cyfryzacji zlikwidowano. Czyżby Polska osiągnęła szczyt cyfrowego rozwoju i nie ma już nic do zrobienia? Nie wydaje mi się. Jesteśmy o krok przed wejściem technologii 5G. To potężna inwestycja zarówno dla instytucji państwowych, jak i dla przedsiębiorców. Ale opłacalna, bo zadziała na gospodarkę jak turbodoładowanie. Trzeba jednak przeprowadzić analizy, przygotować odpowiednie ramy prawne, dokonać szeregu konsultacji. Te procesy zaczną się ślimaczyć. Urzędnicy muszą poczekać na ustalenie nowej hierarchii podległości, dowiedzieć się, kto ich nadzoruje i czego wymaga. Dopiero po tym wrócą do swojej pracy. Stracimy czas.

Niezmienne są za to wymagania polskich przedsiębiorców wobec administracji rządowej. Oczekują oni kompetencji, kreatywności oraz kierowania się interesem całej gospodarki. Żądają również usunięcia zbędnej biurokracji i oczyszczenia stajni Augiasza, jaką jest polskie prawo gospodarcze. Każdy premier w exposé prócz zapowiedzi przebudowy ministerstw mówi o ulżeniu doli przedsiębiorcy. I nic się zmienia! Przychodzi nowy i obiecuje to samo. W czasie VIII kadencji parlamentu uchwalono ponad 900 ustaw dotyczących gospodarki. Przeanalizowali je Pracodawcy RP w Raporcie Deregulacyjnym. Wyszło, że obciążenia biurokratyczne przedsiębiorców nie zmalały, a wręcz wzrosły. Mimo to jestem pewien, co usłyszymy w najbliższym exposé. Że rząd będzie teraz sprawniejszy, a los przedsiębiorcy lżejszy.

Zamiast tych powtarzanych jak mantra deklaracji konieczna jest bieżąca współpraca rządu z pracodawcami i pracownikami. Wymagania przedsiębiorców są szczególnie istotne w trakcie rozpędzania gospodarki po kryzysie. Państwa europejskie wytężają siły, by uniknąć recesji. Wyścig gospodarczy zaczyna się na nowo. A my zjeżdżamy na pobocze! Wymieniamy tabliczki i pieczątki.

Drodzy rządzący! Zorganizujcie tyle ministerstw, ile naprawdę trzeba. Tak, by działały sprawnie, współpracowały ze sobą i karnie realizowały nadrzędny cel, jakim jest budowa silnej gospodarki. Jeśli nie ma innego wyjścia, dodajcie do nich jeszcze jeden resort. Z poważną nazwą oraz setką wiceministrów! Niech każdy polityk żądny prestiżu i splendoru otrzyma teczkę oraz auto z kierowcą. Dodajcie im nawet po ochroniarzu i sekretarce. A nawet po paprotce!

Zróbcie to. Byle tylko przedsiębiorczość w Polsce mogła się rozwijać na pełnych obrotach.

Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP

Najnowszy rząd będzie mieć 14 resortów zamiast ponad 20. Ma to usprawnić działanie administracji, zwiększyć jej efektywność itd. Te argumenty, mówiąc delikatnie, nie są szczególnie przekonujące. Łączenie lub rozdzielanie resortów zawsze odbywało się pod szyldem „teraz będzie lepiej, a nawet najlepiej". Opisany na wstępie urzędnik siedem razy doświadczył wymiany tabliczek. Jeśli tyle razy nie przyniosło to pożądanych efektów, to znaczy, że ta metoda jest zwyczajnie do niczego. „Głupotą jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów" – mawiał Albert Einstein. Trudno z nim polemizować.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację