Coś mi to przypomina…

No i proszę, mamy historyczny projekt budżetu! Po raz pierwszy po roku 1990 budżet ma być zbilansowany.

Publikacja: 28.08.2019 21:00

Coś mi to przypomina…

Foto: shutterstock

Ogólne zarysy tego wspaniałego sukcesu przedstawił premier Morawiecki. Szybki wzrost gospodarki w tempie 4 proc., dalsze znaczne uszczelnienie systemu podatkowego, rzeka nowych pieniędzy wynikająca ze zmian w zakresie ZUS, rozwiązania OFE i aukcji na emisję CO2 i na częstotliwości 5G. No a jednocześnie wzrost wielu wydatków, hojne zwiększenie programów socjalnych, większe pieniądze na służbę zdrowia, nie mówiąc już o oczywistości – czyli pełnym wywiązaniu się z obietnic, które już złożono. Miała najwyraźniej rację Beata Szydło, że wystarczy nie kraść, a pieniądze na wszystko się znajdą (zwłaszcza przed wyborami). Niech się schowa Balcerowicz ze swoimi rzekomymi cudami. Takiego prawdziwego finansowego cudu jak z budżetem na rok przyszły Polska jeszcze nie widziała!

Coś mi to jednak przypomina.

W roku 2000 ówczesny minister finansów też przedstawił wspaniale wyglądający budżet na rok następny. I też było się z czego cieszyć! PKB rósł w tempie 5 proc. i tyle samo oczekiwano w roku następnym. Zakładano poważne uszczelnienie podatków, szykowała się też rzeka dodatkowych pieniędzy z tytułu aukcji na częstotliwości telefonii komórkowej. Mimo szybko wzrastających wydatków (bardzo pożądanych wobec zbliżających się wyborów) deficyt miał być minimalny, a dług publiczny spaść do najniższego poziomu od początku transformacji (poniżej 36 proc. PKB). To też o głowę przebijało Leszka Balcerowicza, który kilka miesięcy wcześniej przestał być znienawidzonym ministrem finansów.

Jednak rok później, w połowie sierpnia 2001 r., zadzwoniono do mnie z sekretariatu premiera z prośbą o pilne spotkanie. Co się stało? Ano wszystko poszło jakoś inaczej. Niegrzeczna gospodarka, zamiast przyspieszyć, spowolniła, efektywność poboru podatków, zamiast wzrosnąć, złośliwie spadła, jednorazowe dochody pojawiły się raz, a potem nie wiadomo dlaczego zniknęły, a rozochoceni wielkim sukcesem finansowym politycy rządzącej wówczas AWS zaczęli się licytować na dalsze zwiększanie wydatków przed wyborami (w skali przewyższającej nawet „piątkę Kaczyńskiego"). Przerażony minister finansów poinformował właśnie premiera, że nie tylko nie uda mu się zmieścić w założonym niewielkim deficycie (20 mld zł), ale i na rok przyszły przewiduje ogromną dziurę – deficyt ponad 90 mld zł (według dzisiejszej wartości złotego ok. 130 mld zł). A premier poprosił mnie o sprawdzenie, czy rzeczywiście sytuacja jest aż tak zła – i dlaczego.

Kierowany przeze mnie zespół ekspertów szybko dał odpowiedź. Potwierdziliśmy w zasadzie ocenę sytuacji, pokazując jej przyczyny: nieuzasadniony optymizm przy zakładaniu tempa wzrostu gospodarczego i wzrostu ściągalności podatków, rozluźnienie dyscypliny wydatkowej i fatalny błąd wynikający z finansowania trwałego wzrostu wydatków za pomocą jednorazowych dochodów.

No cóż, telefonu od premiera oczywiście za rok nie oczekuję. Ale w trwającym właśnie castingu na nowego ministra finansów na miejscu kandydatów zachowałbym daleko idącą ostrożność.

Witold M. Orłowski

główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce, Akademia Finansów i Biznesu Vistula

Ogólne zarysy tego wspaniałego sukcesu przedstawił premier Morawiecki. Szybki wzrost gospodarki w tempie 4 proc., dalsze znaczne uszczelnienie systemu podatkowego, rzeka nowych pieniędzy wynikająca ze zmian w zakresie ZUS, rozwiązania OFE i aukcji na emisję CO2 i na częstotliwości 5G. No a jednocześnie wzrost wielu wydatków, hojne zwiększenie programów socjalnych, większe pieniądze na służbę zdrowia, nie mówiąc już o oczywistości – czyli pełnym wywiązaniu się z obietnic, które już złożono. Miała najwyraźniej rację Beata Szydło, że wystarczy nie kraść, a pieniądze na wszystko się znajdą (zwłaszcza przed wyborami). Niech się schowa Balcerowicz ze swoimi rzekomymi cudami. Takiego prawdziwego finansowego cudu jak z budżetem na rok przyszły Polska jeszcze nie widziała!

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację