Miliard euro inwestycji popłynie nad Dunaj, a firma z Monachium dołączy do innych producentów, w tym Audi i Mercedesa, którzy uznali ten kraj za doskonałe miejsce do inwestycji. Co ciekawe, wygląda na to, że Niemcy w ogóle nie rozważali kandydatury Polski, bo informacja o nowym zakładzie została u nas przyjęta z pewnym zaskoczeniem.

Czy to znaczy, że tracimy w oczach zagranicznych inwestorów sektora motoryzacyjnego? I tak, i nie. Faktycznie, jeśli wziąć pod uwagę fabryki aut osobowych, niestety tak. Tu od kilku lat ponosiliśmy klęskę za klęską, jedynym sukcesem było przekonanie Volkswagena, który zainwestował w produkcję aut dostawczych w Środzie Wielkopolskiej. Jednak widać, że ciągną do nas firmy wytwarzające części. Nie dalej jak kilka dni temu Johnson Matthey ogłosił, że w Gliwicach powstanie fabryka katalizatorów, na którą łącznie wyłoży 450 mln zł. W budowie jest fabryka silników Mercedesa w Jaworze. Swój potencjał produkcyjny, także silnikowy, rozbudowuje w Polsce Toyota, nowy zakład wytwarzający nowoczesne jednostki napędowe uruchomił właśnie Fiat. Na Dolnym Śląsku inwestują belgijski Umicore, koreański LG Chem czy chiński Guotai-Huarong Poland. Lista jest bardzo długa, powodów do zadowolenia jest naprawdę sporo, ale i tak montaż samochodów to montaż samochodów, i nic tego nie zmieni. Któż będzie sprawdzał, że choć zjechał z taśmy na Węgrzech czy w Czechach, to np. w dużej części składa się z podzespołów, które powstały w Polsce? Nikt.

Dlatego skuszenie międzynarodowego koncernu, który chce produkować elektryczne autobusy na rynek europejski, jest bardzo ciekawą opcją. I to z kilku powodów. Po pierwsze, prestiż – miliard dolarów robi wrażenie, zwłaszcza że pójdą za nim kolejne pieniądze, dzięki którym zyskają kooperanci. Po drugie, już dziś jesteśmy liczącym się producentem autobusów (jest Solaris, Volvo, które tylko we Wrocławiu wytwarza takie pojazdy, Scania, rozwija się Ursus czy Solbus), a perspektywa szybkiego rozwoju napędów alternatywnych w komunikacji publicznej ma szansę uczynić z naszego kraju jedno z liczących się centrów takich technologii. Koreańska inwestycja doskonale pasuje do tej strategii, podobnie jak finalizowana akwizycja Solarisa przez baskijski koncern CAF. Szansę naprawdę unikatową.

Jest tylko jedno ale. Wiadomo, że dzisiaj inwestor nie trafia w jakieś miejsce dlatego, że zachwyci go piękne pole, na którym wyobrazi sobie fabrykę. Liczą się także zachęty, w tym różnego rodzaju bonusy, ulgi podatkowe, proponowane wsparcie. Wizja potężnej inwestycji nie może zachwiać konkurencyjnością innych firm z branży. Jeśli mamy być centrum europejskiego świata e-busów, potrzebni nam są wszyscy.