Cyfrowe oświadczenia majątkowe zamiast obniżki diet - sposób na obywatelską kontrolę poselskich zarobków

Składane w formie ręcznych sprawozdań oświadczenia majątkowe posłów zmniejszają przejrzystość. Sprzyjać by jej mogły cyfrowe deklaracje majątkowe. Niestety w Polsce wciąż nie zostały wprowadzone.

Aktualizacja: 30.07.2018 16:32 Publikacja: 30.07.2018 13:52

Cyfrowe oświadczenia majątkowe zamiast obniżki diet - sposób na obywatelską kontrolę poselskich zarobków

Foto: Fotolia

W tym roku uposażenie, czyli pensja wypłacana parlamentarzystom, którzy na czas pełnienia funkcji zawiesili pracę lub prowadzenie firmy, skurczy się o 20 proc. – z 10 tys. zł do 8 tys. zł brutto. Dieta, którą otrzymują wszyscy posłowie na pokrycie kosztów związanych ze sprawowaniem mandatu, pozostanie na obecnym poziomie – 2,5 tys. zł brutto miesięcznie. Projekt obniżek dla polityków czeka już tylko na podpis prezydenta.

Polski budżet zaoszczędzi na zmianach ok. 800 tys. zł., ale od obniżania pensji ważniejsza jest możliwość kontroli poselskich zarobków. Obywatele powinni wiedzieć nie tylko, ile zarabiają posłowie, ale przede wszystkim skąd biorą pieniądze i – w pewnych przypadkach – na co je wydają. Co już teraz możemy powiedzieć o finansach polityków?

W 2016 r. średnie miesięczne zarobki posła wynosiły ok. 15,5 tys. zł. Większość tej kwoty wypłaciła Kancelaria Sejmu. 283 posłów ma wpływy również z innych źródeł – 48 wynajmuje mieszkania i lokale usługowe, 40 pobiera emerytury, 31 czerpie dochody z praw autorskich. Parlamentarzyści dostają też diety za uczestnictwo w radach programowych (np. w 2017 r. za pracę w radzie programowej TVP diety pobierali Barbara Bubula (PiS), Anna Sobecka (PiS), Wojciech Skurkiewicz (PiS), Krzysztof Mieszkowski (N).

Dodatkowe dochody to średnio jedna czwarta (27 proc.) rocznego zarobku parlamentarzysty. Przeciętny poseł ma 45 tys. zł oszczędności, dwie nieruchomości o łącznej wartości ok. 517 tys. zł, samochód i 255 tys. zł kredytu.

Co autor miał na myśli? Za miesiąc czy za rok? Brutto czy netto?

Wiemy to dzięki serwisowi MamPrawoWiedziec.pl, który przy wsparciu wolontariuszy i badaczy od 12 lat ręcznie digitalizuje oświadczenia majątkowe. Treści oświadczeń nie można pobrać i analizować automatycznie, bo są składane na papierze i przeważnie wypełniane odręcznie. Formularz jest wprawdzie taki sam dla wszystkich parlamentarzystów, ale każdy polityk rozumie poszczególne rubryki inaczej. Stwierdzenie, co autor miał na myśli wymaga detektywistycznego zacięcia.

Przykładem niech będą dane o dochodach z najmu. Nie wiadomo, czy posłowie podają kwoty roczne czy miesięczne. Tomasz Jaskóła (Kukiz'15), właściciel trzech mieszkań – 160 m2, 50 m2, 58 m2 i lokalu 39 m2, deklaruje dochód z umowy najmu w wysokości 700 zł. Andrzej Kryj (PiS) – trzy domy, najmniejszy 90 m2, z tytułu najmu odnotował przychód 890 zł.

To tylko początek kłopotów z oświadczeniami. Czy posłowie podają wynagrodzenie brutto czy netto? Czy dom za 160 zł to pomyłka o trzy czy może jednak o cztery zera? Czy podana wartość kredytu to całe zobowiązanie czy kwota pozostała do spłacenia?

Deklaracją, ale nie wszystko

Obowiązek upubliczniania oświadczeń majątkowych dotyczy posłów, ale nie obowiązuje już ministrów. Oświadczenia za 2017 r. wszystkich ministrów bez poselskiego mandatu – premiera Mateusza Morawieckiego, Witolda Bańki, Marka Gróbarczyka, Teresy Czerwińskiej, Jerzego Kwiecińskiego, Jacka Czaputowicza, Łukasza Szumowskiego, Jadwigi Emilewicz – są już opublikowane, ale nie znajdziemy w nich np. szczegółowej informacji o słynnych nagrodach.

Tylko Jarosław Gowin wyodrębnia nagrodę prezesa rady ministrów w swoim oświadczeniu za 2017 r. Pozostali ministrowie podają łączny dochód z tytułu pracy w ministerstwach. Nie mają obowiązku wchodzić w szczegóły.

Odpowiedź: cyfryzacja oświadczeń

Standaryzację odpowiedzi ułatwiłby cyfrowy formularz (np. jednoznacznie określałby, czy podane kwoty uwzględniają podatek, czy nie). Uprościłby też życie samym politykom. Wiele pozycji w kwestionariuszu nie zmienia się z roku na rok – wypełniający mógłby po prostu skopiować wcześniejsze oświadczenie i skorygować tylko wybrane pola.

W 2017 r. Ministerstwo Cyfryzacji uruchomiło platformę do wypełniania oświadczeń przez internet, ale korzystanie z niej nie jest obowiązkowe. Tymczasem, przy dążeniu do informatyzacji administracji państwowej elektroniczne wypełnianie oświadczeń powinno być standardem minimum, a dokumenty powinny być upubliczniane w formacie, który umożliwia ich analizę.

Kontrola państwowa to za mało

Część błędów i uchybień wychwytuje sejmowa komisja etyki poselskiej. – Sprawdzamy oświadczenia wszystkich posłów, ale koncentrujemy się na kontroli o charakterze formalno-prawnym – wyjaśnia Zbigniew Sosnowski, poseł PSL, jeden z czterech członków komisji. – Możemy wychwycić ewidentne, rzucające się w oczy błędy. Następnie wzywamy posła, który popełnił pomyłkę i prosimy go o ustne lub pisemne wyjaśnienia. Nie jesteśmy jednak w stanie zweryfikować prawdziwości danych – mówi Sosnowski.

Takiej kontroli dokonuje Urząd Skarbowy, który porównuje oświadczenia z zeznaniami podatkowymi posła. Deklaracje parlamentarzystów weryfikuje też Centralne Biuro Antykorupcyjne, które ma dostęp do danych Urzędu Skarbowego. Niektóre błędy i tak długo czekają na korektę – np. w oświadczeniu za 2016 r. Marii Janyski, posłanki PO z Piły, wciąż widnieje informacja, że otrzymała uposażenie w wysokości ponad miliona złotych, czyli dziesięciokrotnie więcej niż w rzeczywistości.

Nadzór instytucjonalny odgrywa ważną rolę w zapobieganiu korupcji i nadużyciom władzy, ale nie może całkowicie zastąpić kontroli obywatelskiej. Obywatele mają prawo do wiedzy o finansach i źródłach zarobków swoich przedstawicieli, nawet jeśli ci nie łamią prawa. Powinni też móc odpowiedzieć sobie na pytanie, gdzie przebiega granica, za którą parlamentarzysta znajdzie się w konflikcie interesów jako reprezentant wyborców i jednocześnie pracownik jakiegoś przedsiębiorstwa, organizacji czy instytucji. Czy zespołowi parlamentarnemu lub komisji sejmowej może przewodniczyć poseł, który pracuje w danym sektorze? Czy może zaprosić na posiedzenie swojego pracodawcę? W jakiej występuje wówczas roli? Posła czy podwładnego? Zadawanie takich pytań jest domeną dziennikarzy, nie – urzędników.

Anna Ścisłowska, Elżbieta Morawska

MamPrawoWiedziec.pl

W tym roku uposażenie, czyli pensja wypłacana parlamentarzystom, którzy na czas pełnienia funkcji zawiesili pracę lub prowadzenie firmy, skurczy się o 20 proc. – z 10 tys. zł do 8 tys. zł brutto. Dieta, którą otrzymują wszyscy posłowie na pokrycie kosztów związanych ze sprawowaniem mandatu, pozostanie na obecnym poziomie – 2,5 tys. zł brutto miesięcznie. Projekt obniżek dla polityków czeka już tylko na podpis prezydenta.

Polski budżet zaoszczędzi na zmianach ok. 800 tys. zł., ale od obniżania pensji ważniejsza jest możliwość kontroli poselskich zarobków. Obywatele powinni wiedzieć nie tylko, ile zarabiają posłowie, ale przede wszystkim skąd biorą pieniądze i – w pewnych przypadkach – na co je wydają. Co już teraz możemy powiedzieć o finansach polityków?

Pozostało 87% artykułu
Opinie Prawne
Pietryga: Czy potrzebna jest zmiana Konstytucji? Sądownictwo potrzebuje redefinicji
Opinie Prawne
Marek Dobrowolski: konstytucja, czyli zamach stanu, który oddał głos narodowi
Opinie Prawne
Sławomir Paruch, Michał Włodarczyk: Wartości firmy vs. przekonania pracowników
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Ulotny urok kasowego PIT
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Krzywizna banana nie przeszkodziła integracji europejskiej
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił