Judasz bankowy! Ile srebrików dostałes za te kłamstwa?! Takich judaszy razem ze oszustami bansterami powinni posadzić na 20 lat!" (pisownia oryginalna) – to jeden z e-maili, jakie otrzymałem po poprzednim komentarzu o kredytach frankowych. Pisałem wtedy, że jeśli wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE będzie po myśli frankowiczów, ruszy fala pozwów przeciwko bankom. A to wcale nie będzie korzystne dla reszty klientów tych instytucji. 

Oczywiście, kredytobiorcy mają prawo dochodzić w sądach swoich praw, zwłaszcza gdy wciskano im franki, choć nie mieli tzw. zdolności kredytowej liczonej w złotych. Banki czyniły źle, popychając ich w kierunku niemożliwego do oszacowania ryzyka kursowego. Zamiast kuglować z walutą, powinny uczciwie odmówić kredytu. Dlatego jeśli naruszono prawa frankowiczów, mogą oni składać pozwy. Ale nie będę trzymał za nich kciuków, bo mamy tu rozbieżne interesy.

Banki powetują sobie straty na hipotekach, windując opłaty i prowizje płacone przez wszystkich – tych, którzy kredytów w ogóle nie brali, i tych, którzy zadłużali się w złotych i nadal płacą większe odsetki niż frankowicze. Właśnie dlatego jesteśmy po przeciwnych stronach barykady. I wniosek ten nie wynika z chorej sympatii do bankierów, ale z chłodnej oceny faktów. Banki, jak wszystkie firmy, nastawione są przecież na zysk, a ich właściciele oczekują zwrotu z zainwestowanego kapitału. Więc ten zwrot wycisną z nas – klientów.

Pewnie i za ten komentarz spadną na mnie gromy. Kredyty walutowe wywołują silne emocje. Zwłaszcza wśród tych, którzy brali je tuż przed wybuchem światowego kryzysu finansowego i których zadłużenie – mimo wielu lat spłat – w wyniku osłabienia złotego i wzmocnienia franka przekracza wartość nieruchomości. Uważam, że w takiej sytuacji dłużnik powinien mieć prawo oddać klucze i pozbyć się całego długu. Taka zmiana przepisów jest potrzebna.

Nie zmienia to faktu, że za swoje nietrafione decyzje finansowe odpowiedzialność ponoszą przede wszystkim frankowicze. I nie mogą od reszty społeczeństwa oczekiwać, że to ono pokryje koszty rozwiązania ich problemu. Dorosły człowiek podejmuje przecież wiele odciskających piętno na jego życiu decyzji – wybiera studia, żonę lub męża, miejsce pracy – a jeśli okażą się złe, nie obciąża winą reszty społeczeństwa. Dlaczego kredyt hipoteczny miałby być wyjątkiem?