Chrabota: Referendum ważne dla Wysp i dla świata

To wyjątkowo tragiczne, że do przełamania trendów w sprawie Brexitu potrzeba było śmierci młodej laburzystki Jo Cox.

Aktualizacja: 20.06.2016 22:34 Publikacja: 20.06.2016 20:52

Chrabota: Referendum ważne dla Wysp i dla świata

Foto: Fotorzepa

Nie będę oczywiście mitologizował tego zabójstwa, które do meritum brytyjskiej dyskusji nie wnosi wiele nowego (za większością takich zbrodni stoją ludzie niezrównoważeni), ale trudno się kłócić z tezą, że z perspektywy rozbratu Zjednoczonego Królestwa z Unią może mieć znaczenie kluczowe. Wreszcie pojawiły się prawdziwe emocje. Wstrzymano kampanię, ważni gracze poczuli się zmuszeni do jednoznacznych deklaracji. A przede wszystkim do sondażowych statystyk dołączyli dotąd milczący i niezdecydowani.

Trudno tego nie powtórzyć: czy w istocie potrzeba było rozlanej krwi, by ludziom przyszło do głowy, że ich głos w referendum jest ważny dla Wysp i dla świata? Może w epoce tabloidów to całkiem naturalne. Kto w tym boju zwycięży? Populiści i tabloidy czy namysł i chłodna refleksja?

Poniekąd rozumiem Brytyjczyków. Hasło suwerenności w przeregulowanej Europie wydaje się atrakcyjne. Zwłaszcza dziś, kiedy Unia Europejska przeżywa najpotężniejszy w swojej historii kryzys, próbując się zmierzyć z załamaniem strefy euro, terroryzmem i imigrantami. Robi to na dodatek skrajnie nieudolnie; wciąż brakuje myśli przewodniej, charyzmatycznych liderów, elementarnego konsensusu. Rozsypał się autorytet Angeli Merkel. O autorytecie lokatora Pałacu Elizejskiego trudno w ogóle mówić.

Dla wielu, nie tylko Brytyjczyków, brukselska polityka to igrzyska narodowych interwencjonizmów, w których wygrywa silniejszy. Taka Unia nie poradzi sobie z kolejnymi kryzysami czy postępującą dezintegracją. Z tej perspektywy Brexit to zrzucenie nie tyle federalistycznego, ile eurokratycznego jarzma. Wyzwolenie się z władzy unijnych urzędników. Krok w stronę wolności.

Ale czy to aby nie iluzja? Czy Brexit rzeczywiście rozwiąże kwestie etniczne i socjalne we współczesnej wieży Babel, jaką jest Zjednoczone Królestwo? Boję się, że nie. Populiści, którzy prawdopodobnie przejmą po udanym Brexicie stery władzy, po wypędzeniu Polaków i Rumunów zderzą się z oczekiwaniami socjalnymi Anglików i postkolonialnych mniejszości. Wyjadą ci, którzy odpłacają się brytyjskiej ojczyźnie ciężką pracą i szybką integracją. Zostaną przybysze spoza Unii. Z nimi łatwiej nie będzie.

Trudno w tym komentarzu nie wspomnieć o mieszkających w Wielkiej Brytanii Polakach. To pewnie ponad milion ludzi. Na Wyspach szukają lepszej przyszłości i lepszych pieniędzy. Unia im dała taką możliwość, więc trudno kogokolwiek za tę migrację winić. Po Brexicie więcej niż połowa z nich wróci do domu.

Dla Polski to – paradoksalnie – dobrze. Przybędą tysiące obytych ze światem i przyzwyczajonych do wolnej gospodarki, rozpędzonych życiowo ludzi. Jeśli dla kogokolwiek będą wyzwaniem, to dla władzy, która będzie zmuszona stworzyć dla tej ludzkiej masy przestrzeń gospodarczą. Jeśli sobie z tym nie poradzi, upadnie. Mam wrażenie, że rządzący zaczynają sobie powoli zdawać z tego sprawę.

Jaki jest więc bilans argumentów przeciw i za? Czy popierać brytyjską iluzję suwerenności i początek łańcucha niepewnych zdarzeń w Europie? Czy raczej reformować sfederowany kontynent razem z Brytyjczykami? W nadziei, że ich zdrowy racjonalizm, wolnościowe poglądy i siła dadzą wspólnemu projektowi nowy napęd. Wierzę w Wielką Brytanię w granicach Unii, więc w tym referendum oddałbym głos przeciw Brexitowi.

Nie będę oczywiście mitologizował tego zabójstwa, które do meritum brytyjskiej dyskusji nie wnosi wiele nowego (za większością takich zbrodni stoją ludzie niezrównoważeni), ale trudno się kłócić z tezą, że z perspektywy rozbratu Zjednoczonego Królestwa z Unią może mieć znaczenie kluczowe. Wreszcie pojawiły się prawdziwe emocje. Wstrzymano kampanię, ważni gracze poczuli się zmuszeni do jednoznacznych deklaracji. A przede wszystkim do sondażowych statystyk dołączyli dotąd milczący i niezdecydowani.

Pozostało 85% artykułu
Publicystyka
Maciej Strzembosz: Kto wygrał, kto przegrał wybory samorządowe
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Jarosław Kaczyński izraelskiego ambasadora wyrzuca, czyli jak z rowerami na Placu Czerwonym
Publicystyka
Nizinkiewicz: Tusk przepowiada straszną przyszłość. Niestety, może mieć rację
Publicystyka
Flieger: Historia to nie prowokacja
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Publicystyka
Kubin: Europejski Zielony Ład, czyli triumf idei nad politycznymi realiami