Robert Gwiazdowski: Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego

Trwa bój o Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego (PPSN).

Publikacja: 28.05.2020 06:57

Sąd Najwyższy

Sąd Najwyższy

Foto: Fotorzepa, Marta Bogacz

Jarosław Kaczyński musi żałować, że nie został przyjęty projekt konstytucji zgłoszony przez Unię Demokratyczną (UD). Przewidywał on, że „ustrój, właściwość i postępowanie sądów określają ustawy organiczne" (art. 146). Kropka. PiS mógłby sobie uchwalić, co by chciał.

Projekt zgłoszony przez Porozumienie Centrum (PC) przewidywał, że PPSN jest „powoływany i odwoływany przez Sejm na wniosek Prezydenta" (art. 103). Co prawda w innym miejscu widniało, że „sądy w wypełnianiu swoich funkcji są niezależne od władzy ustawodawczej, wykonawczej" (art. 97), ale tak na wszelki wypadek władza ustawodawcza i wykonawcza miały móc odwołać PPSN w każdym czasie bez powodu.

Czytaj także: Nowy prezydent będzie mógł zmienić I Prezesa SN

Projekt Sojuszu Lewicy Demokratycznej (SLD) przewidywał, że PPSN jest powoływany spośród sędziów SN przez Sejm na wniosek prezydenta (art. 139). Postkomuniści nie chcieli  jego odwołania w tym samym trybie!

Ostatecznie przyjęto, że „PPSN powołuje Prezydent na sześcioletnią kadencję spośród kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego" (art. 183 ust. 3). W 1997 r. zaczęła się jednoczyć i rosnąć w siłę opozycja pozaparlamentarna. Wiadomo było, że rządy SLD-PSL są zagrożone. Pomysł, żeby PPSN wybierał Sejm, w którym będzie inna większość niż ta, która uchwalała konstytucję, jakoś nie spodobał się twórcom konstytucji.

Dziś słychać głosy, że kandydaci na PPSN muszą mieć poparcie większości sędziów. Ale gdy dokonywano wyboru PPSN w 1998 r., żaden nie miał takiego poparcia. Mimo to komisja skrutacyjna w protokole z posiedzenia „stwierdziła", że zostali „wybrani" na kandydatów na stanowisko PPSN, których ZO SSN „przedstawia" Prezydentowi RP. Żadnej uchwały nie podejmowano. W 2004 r. do wyborów podchodzono dwa razy. Zmieniając przy tym wcześniej zmieniony regulamin na ten, który obowiązywał w 1998 r., bo uchwalony w 2003 r. „okazał się nieprzydatny" – jak stwierdził PPSN Lech Gardocki. Tym razem jeden z kandydatów otrzymał ponad 50 proc. głosów, ale drugi już nie. Tak samo było w 2010 i 2014 r. Odzywają się głosy, że prezydent zawsze powoływał kandydata, który miał więcej głosów. To znaczy, że już zawsze tak musi? Inni podnoszą, że Małgorzata Manowska nie mogła kandydować, bo nie została prawidłowo powołana na sędziego SN. Więc przypomnę, że z Konstytucji RP wypadł wymóg, który był w Konstytucji PRL i projekcie SLD, że wybór PPSN odbywa się „spośród sędziów SN"! Prezydent powołuje PPSN „spośród kandydatów". Zgodnie z konstytucją nie tylko nie muszą być oni sędziami SN, ale nie muszą nawet być sędziami w ogóle. Kons-TY-tuc-JA!

Autor jest adwokatem, profesorem Uczelni Łazarskiego i szefem rady WEI

Jarosław Kaczyński musi żałować, że nie został przyjęty projekt konstytucji zgłoszony przez Unię Demokratyczną (UD). Przewidywał on, że „ustrój, właściwość i postępowanie sądów określają ustawy organiczne" (art. 146). Kropka. PiS mógłby sobie uchwalić, co by chciał.

Projekt zgłoszony przez Porozumienie Centrum (PC) przewidywał, że PPSN jest „powoływany i odwoływany przez Sejm na wniosek Prezydenta" (art. 103). Co prawda w innym miejscu widniało, że „sądy w wypełnianiu swoich funkcji są niezależne od władzy ustawodawczej, wykonawczej" (art. 97), ale tak na wszelki wypadek władza ustawodawcza i wykonawcza miały móc odwołać PPSN w każdym czasie bez powodu.

Opinie Prawne
Prof. Pecyna o komisji ds. Pegasusa: jedni mogą korzystać z telefonu inni nie
Opinie Prawne
Joanna Kalinowska o składce zdrowotnej: tak się kończy zabawa populistów w podatki
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Przywracanie, ale czego – praworządności czy władzy PO?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Bieg z przeszkodami fundacji rodzinnych
Opinie Prawne
Isański: O co sąd administracyjny pytał Trybunał Konstytucyjny?