Jerzy Haszczyński: Patologie ponadnarodowej elity

Niby wyciek z Panamy to nie żadna wielka afera, bo raje podatkowe istnieją legalnie.

Aktualizacja: 05.04.2016 07:40 Publikacja: 04.04.2016 20:14

Jerzy Haszczyński: Patologie ponadnarodowej elity

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Jednak coś skłoniło masę dziennikarzy z ponad 80 krajów do tego, by przez wiele tygodni wertować miliony dokumentów z jednej z tamtejszych kancelarii. Coś spowodowało, że w czasach, gdy dziennikarstwo śledcze w wielu miejscach globu zanika, międzynarodowy zespół przeprowadził największe reporterskie dochodzenie w historii.

I nie chodzi tylko o to, że część VIP-ów korzystających z rajskich adresów łamie prawo w swoich krajach, ukrywając nieopodatkowane dochody. Kilka karier wyciek z Panamy złamie. Ale pojawia się pytanie, czy do tego, by zatrząść urzędem takiego polityka jak premier malutkiej Islandii, warto było uruchamiać wielkie międzynarodowe śledztwo? Zapewne nie.

Sądzę, że to wielkie zaangażowanie dziennikarzy z tylu krajów ma głębsze przyczyny. Jest wynikiem refleksji nad patologiami współczesności, które można dostrzec, przyglądając się rajom podatkowym.

Pierwsza patologia to przejmowanie coraz większego majątku przez coraz mniej liczną grupę – co można obserwować na całym świecie, i obniżanie się poziomu życia coraz większej części społeczeństwa – to zjawisko występuje w wielu krajach Zachodu.

Druga to rozjechanie się prawa ze społecznym poczuciem sprawiedliwości, oderwanie go od wymiaru etycznego.

Do rajów podatkowych lgną właśnie coraz bardziej bogacący się przedstawiciele ponadnarodowej elity. Politykom i biznesmenom wzorcowo demokratycznych krajów nie przeszkadza – i to jest ten kontekst etyczny – że wyprowadzają z ojczyzn pieniądze tymi samymi drogami i z pomocą tych samych kancelarii co krwawi dyktatorzy czy bandyci. Robią to samo co oni i w tym samym celu.

Oczywiście tacy politycy i przedsiębiorcy są w mniejszości, ale i tak skala wyprowadzania pieniędzy do rajów podatkowych jest duża. Na tyle duża, że panamski wyciek może jeszcze bardziej zachwiać zaufaniem do elit (w państwach zachodnich, bo w innych to raczej bez znaczenia). I dać szansę nieobliczalnym politykom głoszącym radykalne hasła antyestablishmentowe.

Jednak coś skłoniło masę dziennikarzy z ponad 80 krajów do tego, by przez wiele tygodni wertować miliony dokumentów z jednej z tamtejszych kancelarii. Coś spowodowało, że w czasach, gdy dziennikarstwo śledcze w wielu miejscach globu zanika, międzynarodowy zespół przeprowadził największe reporterskie dochodzenie w historii.

I nie chodzi tylko o to, że część VIP-ów korzystających z rajskich adresów łamie prawo w swoich krajach, ukrywając nieopodatkowane dochody. Kilka karier wyciek z Panamy złamie. Ale pojawia się pytanie, czy do tego, by zatrząść urzędem takiego polityka jak premier malutkiej Islandii, warto było uruchamiać wielkie międzynarodowe śledztwo? Zapewne nie.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Roman Kuźniar: Atomowy zawrót głowy
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny