W Europie równie szybkim wzrostem gospodarczym jak Polska do 2050 r. będzie mogła pochwalić się tylko Turcja, a jeśli spojrzymy na cały świat, to do tej krótkiej listy dodać należy jedynie Kolumbię. To nie science fiction. Co ciekawe, Polska byłaby nieco wyżej w tym rankingu, który pokazuje skalę potencjalnego długookresowego wzrostu, gdyby nie najgorsza ze wszystkich badanych krajów (poza Japonią) prognoza demograficzna.
Skąd ten optymizm
Dla niektórych tezy pierwszych kilku zdań naszego artykułu wydawać się mogą aż nadto optymistyczne. Nie dziwi zaś relatywnie negatywne spojrzenie na kwestie demograficzne. Te prognozy potencjalnego wzrostu mają jednak silny fundament w postaci prac analitycznych naszych zespołów ekonomistów, które w tym tygodniu znaleźć można w raporcie „The long view: How will the global economic order change by 2050?" („Długoterminowe spojrzenie: jak zmieni się globalny ekonomiczny porządek do 2050 roku").
Metodologia tego zestawienia to kombinacja modelu opartego na założeniach dotyczących inwestycji, edukacji i postępie technologicznym oraz demografii. Oddaje to długookresowe możliwości kraju, a nie jest czystą 100-proc. „prognozą" rzeczywistego tempa rozwoju, bo taka – ze względu na liczbę zmiennych – do roku 2050 po prostu nie jest możliwa. Ale kreśli obraz Polski, który powinniśmy dostrzegać, zwłaszcza w kontekście naszych korzyści z intensywnego połączenia z globalnym światem w ciągu ostatnich 20 lat.
Polska i cały region Europy Środkowo-Wschodniej nie powinny odwracać się plecami do tych procesów i w pełni wykorzystać szanse, jakie w związku z tym pojawią się w kolejnych latach.
Kto wygrał na globalizacji
Trudno bowiem, patrząc na liczby i ocenę biznesu, stwierdzić, że Polska nie jest najdobitniejszym przykładem, podobnie jak inne kraje regionu Europy Środkowo-Wschodniej, największych wygranych procesu globalizacji. Tak na pewno odbiera to biznes, duży biznes, czyli prezesi największych firm.