Do Sejmu wpłynął właśnie projekt zmian w kodeksach: wykroczeń i drogowym. Rzecz dotyczy wprowadzenia surowszych sankcji dla kierowców za poruszanie się samochodami z niesprawnym albo wyciętym filtrem cząstek stałych oraz dla podmiotów, które oferują usługi jego wycięcia lub modyfikacji.
Korzystanie z samochodów ze zużytym albo wyciętym filtrem cząstek stałych jest w Polce nagminne. Nikt nie przejmuje się tym, że to praktyka bardzo szkodliwa dla środowiska. Zwracał na to uwagę Instytut Transportu Samochodowego.
Filtr cząstek stałych (DPF) jest montowany w układach wydechowych silników wysokoprężnych i benzynowych, oczyszczając gazy spalinowe z cząstek sadzy i popiołu. Silnik działający bez takiego filtra generuje znaczące ilości zanieczyszczeń, co przyczynia się do obniżenia jakości powietrza. Filtr należy poddawać zabiegom konserwacyjnym albo wymianie, by zapewnić jego prawidłowe działanie i redukcję emisji zanieczyszczeń. Do Polski sprowadza się obecnie ogromne ilości używanych samochodów z państw zachodniej Europy; ich duża część napędzana jest silnikiem wysokoprężnym Diesla. W latach 2016–2017 sprowadzono ok. 2 mln aut, w większości w wieku powyżej dziesięciu lat.
Kwestia filtra to dla właścicieli aut dwa duże problemy. Po pierwsze, zainstalowanie nowego jest drogie (kosztuje od 7 do 10 tys. zł) i kompletnie nieopłacalne, biorąc pod uwagę ceny sprowadzanych samochodów.
Po drugie, obecność filtra pogarsza osiągi pojazdu i podwyższa zużycie paliwa.