Nawet 7 tys. zł jest w stanie zaoferować nauczycielowi logistyki jedna ze szkół na Mazowszu. Jak dotąd nie udało się jej zapełnić wakatu. To nie jest odosobniony przykład. Serwisy z ogłoszeniami o pracę pokazują, że w wielu szkołach wciąż nie ma kompletu kadry, np. w mazowieckim banku ofert pracy dla nauczycieli wciąż wisi ich blisko 1500, w małopolskim i wielkopolskim blisko 500. Brakuje przede wszystkim pedagogów, fizyków, informatyków i nauczycieli języków.
Czytaj także: Oceny pracy nauczycieli będą odbywały się rzadziej
– Zmiany w systemie oświaty i nowe przepisy dotyczące pracy nauczycieli to obok niskich płac główne czynniki, które zniechęcają do szukania pracy w szkołach – podkreślają nauczyciele, związkowcy i samorządowcy.
Pieniądze i przepisy
Szefowa resortu edukacji Anna Zalewska podkreśla, że nigdy dotąd nauczyciele nie otrzymali tak dużych podwyżek. Zaplanowano, że do 2020 r. ich pensje wzrosną o 15,8 proc. Zgodnie z rozporządzeniem MEN od kwietnia 2018 r. kwota bazowa wynagrodzeń nauczycieli wzrosła o 5,35 proc. Jednak według Związku Nauczycielstwa Polskiego było to zaledwie 3,75 proc., bo przepisy nie przewidziały wyrównania za pierwszy kwartał tego roku. Jak policzyli, przy uwzglednieniu inflacji realna podwyżka to jeszcze mniej – 1,45 proc. – Ta podwyżka to kpina, a pensje nauczycieli znacznie odbiegają od wynagrodzeń, które otrzymują pracownicy innych sektorów – komentuje Sławomir Broniarz, przewodniczący Związku. Tłumaczy, że stażysta zarobi na rękę 1750 zł. – Nauczyciel dziś zarabia mniej niż salowa, kierowca autobusu czy kasjerka w supermarkecie – zwraca uwagę Marek Wójcik, ekspert Związku Miast Polskich. Jak podkreśla, w wielu miejscach subwencja oświatowa nie wystarcza na pokrycie wynagrodzenia nauczycieli i samorządy muszą dokładać z własnych środków. – Na większe nakłady nie możemy sobie pozwolić – podkreśla Wójcik.
Eksperci zwracają uwagę, że efektem tego jest to, że do zawodu coraz częściej przychodzą ci, którzy nie są na tyle zdeterminowani, by poradzić sobie na otwartym rynku pracy.