Trzypłytowy album wydany przez Deutsche Grammophon to zapowiedź tego, co nas niebawem czeka. W Polsce tkwimy jeszcze w obchodach moniuszkowskich, a świat już z rozmachem przygotowuje się do Roku Ludwiga van Beethovena.
W 2020 roku minie 250 lat od jego przyjścia na świat w Bonn. Większą część życia spędził w Wiedniu, zatem Niemcy z Austrią będą się prześcigać w świętowaniu tej rocznicy. Świat jednak nie pozostanie w tyle, bo muzyka Beethovena jest dziś własnością calej ludzkości.
Co jeszcze można odkryć w jego muzyce, wykonywanej i nagrywanej dziesiątki tysięcy razy? Jak podejść do pięciu koncertów fortepianowych, stanowiących podstawę repertuaru każdego pianisty, który myśli o poważnej karierze? Grają je wszyscy, Jan Lisiecki również. Po raz pierwszy z IV koncertem zmierzył się w 2013 roku, poproszony, by we Włoszech zastąpił legendarną Marthę Argerich. Miał wtedy 18 lat.
Beethovenem debiutował także w Londynie i w Tokio. To jednak nie to samo, co zagranie od razu wszystkich pięciu koncertów. Takie artystyczne wyzwanie podejmują jedynie najwybitniejsi pianiści. W ub. roku miał to uczynić w Berlinie Amerykanin Murray Perahia, ale choroba pokrzyżowała mu plany.
Szukano zatem różnych zastępców, pytanie, który z koncertów chciałby wykonać, zadano również Janowi Lisieckiemu. „Jeśli mam zastąpić Murraya Perahię – odpowiedział – to w całym planowanym przez niego przedsięwzięciu".