Wydana w połowie czerwca 1989 r. debiutancka płyta zespołu Kurta Cobaina sprzedała się wtedy raptem w 40 tys. egzemplarzy. Jednak kiedy muzyka grunge była już na fali i ukazał się bestsellerowy album „Nevermind" (1991) z hitem „Smells Like Teen Spirit" – debiutancki krążek zaczął się cieszyć rosnącym powodzeniem. Do dziś tylko sami Amerykanie kupili dwa miliony kopii. Jest to największy sukces niezależnej wytwórni Sub Pop z Seattle, która poznała się na talencie Cobaina i jego kolegów.

Mało kto pamięta, że zamówienie wydawcy opiewało na początku na kilka nagrań, zaś sesja zaczęła się w Wigilię 1988 r. Cobain wspominał, że teksty pisał w noc poprzedzającą wejście do studia pod wpływem ataku wściekłości. Rezultat sesji też go nie zadowolił, dlatego postanowił zdynamizować pierwotny zapis.

Koszt wynosił 606 dolarów. Wyłożył je gitarzysta Jason Everman. Nie wziął udziału w nagraniach, zespół włączył go jednak do składu w opisie.

Roboczy tytuł krążka brzmiał „Too Many Humans". Cobain zdecydował się na „Bleach", widząc plakat skierowany do heroinistów, zalecający odkażania strzykawek z powodu epidemii AIDS. Sam Cobain nie był wolny od nałogu, co przyczyniło się do samobójczej śmierci 25 lat temu.

Na „Bleach" nie zagrał najsłynniejszy żyjący muzyk Nirvany – Dave Grohl, teraz lider Foo Fighters. Dołączył do Nirvany w 1990 r. „Nevermind" z jego udziałem kupiło do dziś 30 mln fanów.