#RZECZoBIZNESIE: Krzysztof Kowalczyk: Polskie auto na prąd za 50 tys. zł

Żeby samochód elektryczny był atrakcyjny musi kosztować tyle ile porównywalna alternatywa spalinowa – mówi Krzysztof Kowalczyk, dyrektor zarządzający ElectroMobility Poland, gość programu Michała Niewiadomskiego.

Aktualizacja: 16.03.2017 12:21 Publikacja: 16.03.2017 12:15

#RZECZoBIZNESIE: Krzysztof Kowalczyk: Polskie auto na prąd za 50 tys. zł

Foto: tv.rp.pl

Gość wyjaśnił, że ElectroMobility ma na celu wybudowanie spójnego systemu dla rozwoju elektromobilności w Polsce oraz wsparcie dla powstających polskich marek.

- Zaczęliśmy w postaci konkursu na wizualizację nadwozia polskiego małego miejskiego auta elektrycznego. Jesienią ogłosimy konkurs na zbudowanie prototypów na podstawie tych koncepcji – mówił Kowalczyk.

- Najpierw chcemy zobaczyć kto w ogóle chce się zająć zbudowaniem takiego polskiego samochodu. Liczymy, że w ramach konkursów i budowania krótkich serii, wyłoni się prywatny podmiot, który będzie gotowy z funduszami publicznymi do założenia spółki – dodał.

Podkreślił, że Skarb Państwa zadeklarował, że obejmując mniejszościowy pakiet będzie finansował większość kosztów związanych z uruchomieniem masowej produkcji.

- To jest pomysł na wybudowanie polskiej marki – stwierdził gość.

Zaznaczył, że główną nagrodą jest to, że można sfinansować sobie po koszcie kapitału wybudowanie dużego koncernu motoryzacyjnego.

- Chcemy poczucie, że się nie da, zmienić w poczucie, że się da. Mamy wszystkie klocki niezbędne to tego, żeby w Polsce powstały polskie marki budujące samochody – mówił.

Tani, mały samochód elektryczny chcą zbudować również w Chiny, Indiach, Niemczech.

- Może ktoś nas wyprzedzi w tym wyścigu, ale musimy w nim wziąć udział - stwierdził Kowalczyk. - Otworzyło się okienko, w wyniku zmiany technologicznej i modeli korzystania z motoryzacji, kiedy nagle na ten rynek zaczynają wchodzić nowe marki. Dobrze, że jest konkurencja, bo ona motywuje. Spokojnie mamy szansę przynajmniej na podium – dodał.

Ocenił, że taki samochód, żeby był atrakcyjny musi kosztować tyle ile porównywalna alternatywa spalinowa. - Dzisiaj nieduże auto miejskie kosztuje ok. 50 tys. zł, a elektryczne grubo powyżej 100 tys. zł. Ceny muszą się zrównać, żeby celować w bardziej masowy rynek – prognozował.

Kowalczyk tłumaczył, że dotychczasowe doświadczenie uczy, że w ruchu miejskim wszyscy ładują samochody w domach, albo w miejscach pracy. Nie są potrzebne tutaj szybkie ładowarki.

- W mieście jeśli technologia pójdzie do przodu możemy mieć np. ładowanie z dedykowanych pasów ruchu – mówił.

- Wyzwaniem są trasy międzymiejskie czy międzynarodowe. Przewidywane są programy, które mają doprowadzić do tego, że wzdłuż głównych tras ładowarki zostaną wybudowane. Już mamy pierwsze jaskółki na niektórych stacjach paliwowych – dodał.

Gość zaznaczył, że postęp w pojemności baterii i efektywności ładowania cały czas trwa. - Za 10 lat problem zasięgu i szybkości ładowania może zostać rozwiązany – ocenił.

- Bank energii, gdzie się przyjeżdża i wymienia akumulator na naładowany technologicznie jest jednym ze scenariuszy. Raczej w tę stronę samochody osobowe nie idą, tylko transport publiczny – dodał.

Kowalczyk mówił, że są prowadzone np. prace jak wymienić baterie korzystając ze standardowego podejścia, czyli baku. - Można korzystać z mikroogniw, które w postaci kulek są do tego baku wlewane, a potem odsysane – tłumaczył.

Gość zakłada, że w przyszłości prąd potrzebny do zasilenia samochodów będzie dostępny. - Jeśli popatrzymy 5-10-15 lat do przodu spodziewałbym się, że energia elektryczna będzie dostępna, tania, a nawet będą takie momenty, że konsument będzie mógł dostać pieniądze za przyjęcie prądu do swojego samochodu, czy baterii w domu – mówił.

- Można się spodziewać, że będziemy mieli nadprodukcję energii, chociażby z ogniw fotowoltaicznych przy cenie zbiegającej do 0. To jest przyszłość, która w perspektywie 2040-50 roku zostanie osiągnięta - dodał Kowalczyk.

Gość podkreślił, że musimy dać platformę, kółka, jakiś polski samochód elektryczny, żeby móc się pościgać w innych dziedzinach jak samochody autonomiczne, internet rzeczy czy w nowych modelach biznesowych.

- Do połowy maja zbieramy prace wizualizacji nadwozia. Następnie jury pracuje z osobami, które się zgłosiły. 10 września robimy rozstrzygnięcie konkursu i zostanie wybrane 5 koncepcji na podstawie, których w ogłoszonym drugim konkursie firmy konstruktorskie będą mogły zbudować prototypy. Na koniec I kw. 2018 r. chcemy mieć co najmniej 5 jeżdżących prototypów na podstawie, których budowane będą krótkie serie pojazdów - podsumował Kowalczyk.

Gość wyjaśnił, że ElectroMobility ma na celu wybudowanie spójnego systemu dla rozwoju elektromobilności w Polsce oraz wsparcie dla powstających polskich marek.

- Zaczęliśmy w postaci konkursu na wizualizację nadwozia polskiego małego miejskiego auta elektrycznego. Jesienią ogłosimy konkurs na zbudowanie prototypów na podstawie tych koncepcji – mówił Kowalczyk.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Krzysztof Gawkowski: Nikt nie powinien mieć TikToka na urządzeniu służbowym
Biznes
Alphabet wypłaci pierwszą w historii firmy dywidendę
Biznes
Wielkie firmy zawierają sojusz kaucyjny. Wnioski do KE i UOKiK
Biznes
KGHM zaktualizuje strategię i planowane inwestycje
Biznes
Rośnie znaczenie dobrostanu pracownika