Trump składający w tym tygodniu wizytę w Kalifornii wezwał producentów pojazdów do poparcia jego działania, które ma też pozbawić Kalifornię decydowania o normach dla e-aut, przyjętych także przez 10 innych stanów - pisze Reuter.
Decyzja prezydenta nie oznacza automatycznej zmiany norm emisji spalin, ale administracja zamierza ogłosić na jesieni odrębne postanowienie zasadniczo odchodzące od norm sprawności paliwowej z czasów kadencji Baracka Obamy, uzgodnionych z Kalifornią, mających doprowadzić do zmiany miksu pojazdów używanych przez Amerykanów.
Za kadencji Trumpa federalne urzędy nadzoru poparły zamrożenie norm emisji spalin przez nowe samochody osobowe i furgonetki na poziomie z 2020 r. do 2026 r. Końcowe przepisy będą przewidywać skromne zwiększanie rocznych norm sprawności, ale mniejsze od zakładanych w 2012 r. przez administrację Obamy. Wtedy Kalifornia przyjęła normy Obamy, bez ustalania własnych.
Przepisy z czasów Obamy przewidywały dojście w 2025 r. do średniej sprawności paliwowej floty pojazdów pozwalającej przejechać 46,5 mil (75 km) na galonie (3,8 l) paliwa, oraz średni wzrost roczny o 5 proc. Administracja Trumpa chce osiągnąć przebieg 37 mil na galonie w 2026 r.
Stanowcze „nie” Kalifornii
Gubernator Kalifornii, Gavin Newsom, prokurator generalny Xavier Becerra i szefowa urzędu ochrony środowiska Mary Nichols uznali posunięcie Trumpa za „polityczną vendettę", która grozi szkodami dla klimatu i zdrowia publicznego, a amerykański sektor motoryzacji zepchnie w tył światowego wyścigu w pracach nad technologią pojazdów elektrycznych. Są też zdania, że Trump nie ma podstaw ani uprawnień do odebrania im tego wyłączenia.
Zapowiedzieli wystąpienie władz stanowych do sądu z chwilą nabrania mocy przez decyzję administracji. „To posunięcie o niszczycielskich konsekwencjach dla zdrowia naszych dzieci i dla powietrza, jakim oddychamy w Kalifornii. Będziemy walczyć z tą próbą i bronić naszych norm czystych samochodów" - oświadczył gubernator.
„Jesteśmy gotowi do walki o przyszłość, której wy nie zdajecie się rozumieć. Spotkamy się w sądzie, jeśli staniecie nam na drodze. Gdy Biały Dom patrzy w przeszłość, producenci i rodziny amerykańskie pragną bardziej czystych samochodów" - oświadczył z kolei prokurator Becerra. - To walka o nasze przetrwanie. Musimy wygrać i wierzę, że wygramy - powiedziała Nichols w relacji Reutera.
Sekretarz generalny ONZ, Antonio Guterres zapytany o posunięcie Trumpa odparł: - Jestem zdecydowanie za zdecentralizowanym podejściem do tych posunięć, zdecydowanie przeciwny wszelkiemu zmniejszaniu decentralizacji.
Walka polityczna
Trump chce znieść wyłączenie Kalifornii z ustawy o środowisku (Clean Air Act) z 1968 r., które pozwalało władzom tego stanu ustalać surowsze normy emisji spalin samochodów od norm federalnych. Prezydent i ludzie z jego administracji przedstawiają tę decyzję jako posunięcie chroniące konsumentów przed przepisami organów nadzoru, które zwiększają ceny pojazdów i zmuszą posiadaczy furgonetek do płacenie więcej, aby subwencjonowali sprzedaż aut elektrycznych bogatym mieszkańcom zachodniego wybrzeża.
Władze Kalifornii, demokratyczni kandydaci na prezydenta i organizacje ekologów uważają, że na decyzji Trumpa skorzysta sektor naftowy. Amerykanie będą wydawać więcej na paliwo mniej sprawnych pojazdów od tego, co zaoszczędziliby na nowych samochodach o niższych cenach - mówią ludzie z Kalifornii. Dyrektor organizacji Sierra Club Michael Brune zapowiedział pozew sądowy wobec decyzji Trumpa, która jest „niczym więcej jak czystą zemstą administracji, aby dać wielkiej ropie przepustkę do skażania kosztem naszego klimatu i dobrostanu amerykańskich rodzin".
Firmy samochodowe znalazły się jak w grze na dwa ognie. Z jednej strony normy Kalifornii windowałyby ceny e-aut, ale firmy nie mają innego wyboru, jak pracować nad e-pojazdami, bo zmuszają je do tego Europa i Chiny.
Na razie żadna firma nie poparła inicjatywy Trumpa. Sojusz producentów AAM: GM, Toyoty, Volkswagena, Forda i kilku innych odmówił zajęcia stanowiska do czasu zapoznania się z decyzją, "aby mieć pełny obraz, jak wpłynie na producentów, naszych pracowników i klientów".
Niepewny grunt prawny
Odebranie Kalifornii jej uprawnień w ramach Clean Air Act będzie początkiem długiej batalii prawnej administracji z Kalifornią, a eksperci od przepisów są zdania, że Biały Dom wkroczył na niepewny grunt z prawnego punktu widzenia.