Wojewódzki w wydanej właśnie "Nieautoryzowanej Autobiografii" napisał, że płakał po katastrofie smoleńskiej.

- Byłem u siebie na Powiślu, wieczorem miałem grać spektakl. Zdołałem tylko zadzwonić do Michała Żebrowskiego, który łamiącym się głosem rzucił krótkie: „Dzisiaj nie gramy”. Odparłem, że to w pełni zrozumiałe. Siedziałem w domu i przez osiem godzin nie wstałem sprzed telewizora. Byłem w traumie. Niestety szybko politycy zadbali, abym się z niej otrząsnął - mówi Wojewódzki w rozmowie z Onetem.

Wojewódzki mówi też o piosence "Po trupach do celu", którą nagrał po katastrofie, a w której krytykował Jarosława Kaczyńskiego i PiS za polityczne wykorzystanie Smoleńska.

- Wierzę, że ten silny impuls, jakim była ta piosenka, dał ludziom do zrozumienia, że stają się marionetkami w teatrze cierpienia. Że kapitał polityczny zaczyna być budowany na trumnach, zwłokach i szczątkach, i że generalnie zrobiło się ohydnie. Media są kluczowym ogniem sprawowania władzy. Ja tak wtedy rozumiałem swoją władzę. Aby uświadomić ludziom proces gnilny dwóch pojęć - pamięci i tragedii - wyjaśnił.