- W rzeczywistości nie ma już potrzeby, aby uspokajać sytuację - mówił Pieskow. - Dokonało się to przedwczoraj, kiedy nasza straż graniczna uspokoiła naruszających granice państwowe Federacji Rosyjskiej" - oznajmił rzecznik Władimira Putina, komentując wezwanie sekretarza stanu USA Mike'a Pompeo, by obaj przywódcy przeprowadzili bezpośrednie rozmowy w celu rozwiązania problemu.

Pieskow dodał, że sam Putin "wkrótce" wygłosi swoje oświadczenie ws. zdarzenia na Morzu Azowskim. - Prezydent ogłosi swoje stanowisko w ciągu kilku najbliższych dni - zapowiedział. - Błędem byłoby lekceważyć znaczenie i niebezpieczeństwo takich prowokacji - dodał.

Na pytanie, dlaczego Putin do tej pory nie skomentował tej kwestii, mimo powagi incydentu, Pieskow odpowiedział, że "prezydent zrobi to, gdy uzna to za konieczne". - Jest to bardzo poważna sprawa dla prezydenta. Od początku tej prowokacji otrzymywał wyczerpujące informacje od naszych funkcjonariuszy straży granicznej i wyspecjalizowanych agencji - mówił rzecznik Kremla, dodając, że "jednak gdy nadejdzie czas, prezydent udzieli wszelkich niezbędnych wyjaśnień". Zdaniem Pieskowa "odpowiednia okazja" dla komentarza Putina to szczyt grupy G20 w Buenos Aires, który odbędzie się w dniach 30 listopada - 1 grudnia.

Rzecznik Kremla odmówił komentarza na temat reakcji prezydenta Putina po wprowadzeniu stanu wojennego na Ukrainie. Od siebie zaznaczył jednak, że decyzja ta "stwarza ryzyko eskalacji konfliktu". - To jest sprawa wewnętrzna Ukrainy, ale w czasie wyborów z pewnością taki krok, jak wprowadzenie stanu wojennego, ma szczególny nieokreślony ton - mówił.