Joanna Ćwiek: Państwo nie może być bezczynne, gdy dziecku dzieje się krzywda

Choć zakaz bicia dzieci w Polsce obowiązuje już dziesięć lat, wielu wciąż nie jest w stanie się z tym pogodzić. Nie rozumieją, dlaczego muszą włożyć więcej wysiłku w wychowanie dziecka zamiast łatwo i szybko przylać maluchowi na goły tyłek.

Aktualizacja: 20.02.2020 16:22 Publikacja: 20.02.2020 16:12

Joanna Ćwiek: Państwo nie może być bezczynne, gdy dziecku dzieje się krzywda

Foto: AdobeStock

W styczniu burzę wywołała planowane przez wydawnictwo Słowo Prawdy (należy do Kościoła Chrześcijan Baptystów w RP) wydanie podręcznika o wychowaniu dzieci „Pasterz serca dziecka” pastora Tedda Tripa. Autor namawia w nim nie tylko do stosowania kar cielesnych, ale wręcz daje szczegółowe instrukcje co do sposobu ich wymierzania. „Usuń rzeczy, które mogą zneutralizować karę (pielucha, kalesony itp.). Zaraz po wykonaniu kary załóż odzież z powrotem. Najlepiej, jeżeli dziecko położysz na swoich kolanach zamiast na krześle czy łóżku" – radzi pastor.

Baptyści ostatecznie zrezygnowali z publikacji książki podkreślając w piśmie skierowanym do Rzecznika Praw Obywatelskich, że „jako wspólnota chrześcijańska stanowczo potępiamy wszelkie przejawy znęcania się nad dziećmi i wyrządzania im jakiejkolwiek krzywdy”.
Okazuje się jednak, że decyzja o wstrzymaniu publikacji została podjęta z bólem serca. „Z punktu widzenia tradycyjnego wychowania chrześcijańskiego zrównywanie karcenia rodzicielskiego z zadawaniem cierpień psychicznych i poniżaniem dziecka jest nieporozumieniem. Całkowity zakaz stosowania karcenia cielesnego uważamy za błąd” – napisał prezbiter Mateusz Wichary, przewodniczący Rady Kościoła Chrześcijan Baptystów w RP.

Duchowny nie wskazał jednak, kto ma decydować i w którym momencie, co jest karceniem a co przemocą. Czy będzie to zdenerwowany, „wymierzający karę rodzic” czy dopiero sędzia, który orzeknie w sprawie pobicia dziecka. Dla jednych karceniem będzie klaps, dla innych – nawet wstrząs mózgu drugich i złamanie kilku żeber, będzie usprawiedliwione, bo dziecko „płakało”. Małego człowieka nikt o zdanie nikt oczywiście pytać nie będzie.

W Polsce do bicia dzieci nie trzeba zachęcać. Z badań przeprowadzonych w 2018 r. przez ówczesnego Rzecznika Praw Dziecka Marka Michalaka, 43 proc. Polaków akceptuje klapsy, a co czwarty uważa, że lanie jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Aż 63 proc. nie wie, że stosowanie kar cielesnych przez rodziców lub opiekunów jest zabronione.

Ze statystyk policyjnych wynika, że w 2019 r. było 88 032 ofiar przemocy domowej, w tym 12 161 małoletnich.

Bicie dziecka to nie tylko siniaki. Ślady ciężkiej ręki rodziców widoczne są całe życie – bite dzieci częściej są agresywne, mają problemy ze zdrowiem psychicznym, uważają, że są niewiele warte, mają poczucie żalu i krzywdy.

Faktem jest, że nadmierna ingerencja w rodzinę nikomu i niczemu nie służy. Rodzice mają prawo wychowywać dzieci według własnych przekonań. Nie oznacza to jednak, że jest ono ich własnością. I nie mogą z nim robić, co im się tylko podoba. A już z pewnością nie mają prawa go krzywdzić.

W styczniu burzę wywołała planowane przez wydawnictwo Słowo Prawdy (należy do Kościoła Chrześcijan Baptystów w RP) wydanie podręcznika o wychowaniu dzieci „Pasterz serca dziecka” pastora Tedda Tripa. Autor namawia w nim nie tylko do stosowania kar cielesnych, ale wręcz daje szczegółowe instrukcje co do sposobu ich wymierzania. „Usuń rzeczy, które mogą zneutralizować karę (pielucha, kalesony itp.). Zaraz po wykonaniu kary załóż odzież z powrotem. Najlepiej, jeżeli dziecko położysz na swoich kolanach zamiast na krześle czy łóżku" – radzi pastor.

Komentarze
Bogusław Chrabota: Budownictwo socjalne to błędna ścieżka
Komentarze
Michał Płociński: Polska w Unii – koniec epoki młodzieńczej. Historyczna zmiana warty
Komentarze
Izabela Kacprzak: Ministrowie i nowi posłowie na listach do europarlamentu to polityczny cynizm Donalda Tuska
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Adam Bodnar ujawnia nadużycia ws. Pegasusa. To po co jeszcze komisja śledcza?
Komentarze
Mirosław Żukowski: Chińczycy trzymają się mocno. Afera z dopingiem zamieciona pod dywan?