Na czym zaś polega polityczna potrzeba, która stała za takimi decyzjami? Są co najmniej dwa powody, dla których zdecydował się na tak głęboką rekonstrukcję.

Pierwsza to wzmocnienie i danie silnego mandatu nowemu szefowi rządu Mateuszowi Morawieckiemu. Rekonstrukcja w grudniu przeprowadzana była w ostatniej chwili. To Kaczyński przymierzał się do zajęcia fotela szefa rządu. Jednak splot różnych okoliczności sprawił, że ostatecznie prezes PiS postawił na Mateusza Morawieckiego. Wtedy nowy premier nie miał czasu na przebudowanie swego gabinetu. Jeśli jednak teraz kierownictwu PiS zależy na wywarciu wrażenie naprawdę nowego otwarcia, potrzebna jest głęboka zmiana. Zmiana ta umacnia również Morawieckiego. Pokazuje bowiem, że za czasów jego premierostwa staje się możliwe to, co dotąd w obozie PiS nie mieściło się w głowie.
Gdy miesiąc temu został powołany na szefa rządu, wszyscy zastanawiali się na ile samodzielnym premierem będzie Mateusz Morawiecki. Dając mu szanse budowy własnego niemal całkiem nowego gabinetu, prezes PiS stara się przeciąć tego typu pytania. Daje to Morawieckiemu szerokie pole manewru i silniejszą pozycję zarówno jeśli chodzi o budowę wizerunku w kraju jak i na zewnątrz.

Ale tak głęboka rekonstrukcja ma jeszcze inny sens. W starym żarcie z kozą, rabin każe Moszemu, który ma mało miejsca w domu, przyjąć pod dach jeszcze to zwierzę. Gdy po jakimś czasie, pozwala mu się pozbyć kozy, Mosze ma wrażenie, że w domu zrobiło się sporo miejsca. Odejście z rządu radykałów przypomina trochę wyprowadzanie kozy.

Rząd z tak silnym radykalnym skrzydłem dał PiSowi całkiem niezłe wyniki w sondażach. Ale ponieważ idzie czas na wybory, a w nich decydujący głos ma najczęściej elektorat umiarkowany, PiS musiał wykonać wizerunkowy ruch do centrum, pozbyć się Szyszki, Macierewicza czy Witolda Waszczykowskiego. Taki zwrot może uspokoić tę część wyborców, którzy nie byli ideologicznie źle nastawieni wobec PiS, lecz niepokoił ich zbytni radykalizm, nastawienie antyeuropejskie itp. A przede wszystkim jest ciosem w opozycję, bo radykalni ministrowie swoim zachowaniem dawali opozycji tlen potrzebny do politycznego przetrwania.  I podobnie jak spory wzrost poparcia PiS zanotował po wecie Andrzeja Dudy w lecie zeszłego roku, tak teraz może się okazać, że zwrot ku centrum przysporzy PiS jeszcze większego poparcia, będzie zaś katastrofą dla opozycji. Taki gambit zaś przybliża PiS do zwycięstwa w 2019 i być może uzyskania nawet konstytucyjnej większości.