Miał być ogień i był. Polska sztafeta obiecywała poprawienie wyniku z eliminacji, obiecywała medal i słowa dotrzymała. Zrobiła nawet więcej, niż ktokolwiek się spodziewał.
To była demonstracja siły. Przed ostatnią zmianą, na której biegł Kajetan Duszyński, Polacy byli na trzecim miejscu, ale pokonali przywrócone do rywalizacji reprezentacje Dominikany oraz USA i zostali pierwszymi mistrzami olimpijskimi w tej konkurencji. Czas 3.09,87 to nowy rekord igrzysk, Europy i drugi wynik w historii.
Aleksander Matusiński dokonał aż trzech zmian w porównaniu z eliminacjami. Do Duszyńskiego dołączyli Karol Zalewski, Natalia Kaczmarek i Justyna Święty-Ersetic. I to właśnie ta czwórka wprowadziła Polskę na najwyższy stopień podium. Ale ten medal to także zasługa Małgorzaty Hołub-Kowalik, Igi Baumgart-Witan oraz Dariusza Kowaluka. I dowód na to, jak silnym dysponujemy składem. Złoto odbierze cała siódemka, dekoracja w niedzielę rano o 4.50.
To nie była jedyna dobra wiadomość ze stadionu lekkoatletycznego. Awans wywalczyli inni polscy kandydaci do medali: Piotr Lisek (5,75 w trzeciej próbie) do finału skoku o tyczce, Patryk Dobek do półfinału 800 m (1.46,59). W tej samej konkurencji pobiegnie też Mateusz Borkowski (1.45,34). Życiówki ustanowiły Joanna Linkiewicz (54,93 na 400 m ppł) i Pia Skrzyszowska (12,75 na 100 m ppł). Obie awansowały do półfinałów, podobnie jak Klaudia Siciarz (12,98 na 100 m ppł). W finałach zabraknie Joanny Jóźwik (2.02,32 na 800 m) oraz tyczkarzy Pawła Wojciechowskiego (5,30) i Roberta Sobery (5,65).
Liczyliśmy na jeszcze jeden medal w sobotę, ale Piotr Myszka z powodu falstartu został wykluczony z decydującego wyścigu w windsurfingowej klasie RS:X i ukończył rywalizację na szóstym miejscu. Mistrzem został Holender Kiran Baldoe, mistrzynią w tej samej klasie - Chinka Yunxiu Lu. Zofia Noceti-Klepacka zajęła dziewiątą pozycję.