Ten film ma swoją historię. Nawiązuje do głośniej „Sali samobójców” z 2011 roku. Jego premiera odbyła się odbyła się 6 marca, trzy tygodnie po Oscarowej gali, w której Jan Komasa uczestniczył jako reżyser nominowanego w kategorii filmu zagranicznego „Bożego ciała”. I zaledwie tydzień przed ogłoszeniem stanu epidemii. Przez pierwszy weekend obejrzało „... Hejtera” 143 tys. widzów. Po zamknięciu kin dytrybutor i producenci  zdecydowali się rozpowszechniać „Salę samobójców. Hejtera” w Player.pl oraz Canal+ Polska. Prawa do pokazywania filmu od lipca br. kupił też Netflix (w Polsce, w związku z prawami dystrybutora, ma on trafić na tę platformę dopiero w marcu 2021). A teraz Kino Świat wprowadził film na rynek na płytach DVD i blu-rayu.

„Sala samobójców” była opowieścią o ofierze Internetu. Bohaterem „Sali samobójców. Hejtera” jest chłopak, który w okresie internetowej post-prawdy w cyniczny, absolutnie świadomy sposób wykorzystuje social-media do niszczenia ludzi. Tomek Giemza jest chłopakiem ze wsi, beznadziejnie zakochanym z dziewczynie z warszawskiego establishmentu. Rośnie w nim bunt i chęć zemsty. Potrzeba poczucia własnej siły, zawładnięcia światem, podyktowania mu warunków. Wyrzucony ze studiów za plagiat, odtrącony przez dziewczynę, zatrudni się w agencji prowadzonej przez matkę samobójcy z poprzedniego filmu. I dostaje zadanie: zniszczyć hejtem w Internecie wizerunek liberalnego kandydata na prezydenta.

Komasa portretuje współczesne społeczeństwo. Kompletnie zagubione. Rozpięte między mającą poczucie wyższości elitą a członkami ruchów nacjonalistycznych potwierdzającymi swoją siłę poprzez nienawiść wylewaną na ulicach. Pośrodku są ludzie zagubieni jak uciekająca w narkotyki dziewczyna – obiekt westchnień Giemzy, przedstawicielka pokolenia, które po omacku szuka swojego miejsca w świecie. I masa, którą łatwo manipulować. A nad wszystkim wisi Internet, który nie zawsze jest miejscem do zamieszczania fotek z wakacji pod palmami. Może stać się groźną bronią. Także w rękach polityków.

Jak zwykle Jan Komasa ma świetną rękę do aktorów. W poprzednich filmach wypromował m.in. Zofię Wichłacz czy Bartosza Bielenię, teraz w trudnej roli antybohatera zabłysnął Maciej Musiałowski. Aktor znany dotąd głównie z serialu „Druga szansa” włożył sporo prawdy w postać chłopaka, który z ekranu krzyczy: „Ja nie jestem nikim!” i na oczach widzów staje się potworem.

Scenariusz „Hejtera” powstał przed wyborem Trumpa, przed zamachem na Pawła Adamowicza, przed aferą hejterską, w której uczestniczyli urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości, przed pełną mowy nienawiści kampanią prezydencką. Jak bardzo film Komasy okazał się proroczy...