Chciałoby się, żeby takie nastawienie do pracy panowało wśród polskich ustawodawców. Polska funkcjonowałaby wówczas jak szwajcarski zegarek. Niestety stanowienie prawa w naszym kraju przypomina co najwyżej szwajcarski ser. Dla osób parających się tym zajęciem sformułowanie „jakość pracy" brzmi jak fragment czytanki w języku suahili.
Najnowszy przykład to nowelizacja ustawy o VAT. Ci, którzy ją przygotowywali, powierzyli część zadań szefowi Krajowej Informacji Skarbowej (KIS). Sęk w tym, że taki organ... nie istnieje! Równie dobrze nowelizacja mogłaby odsyłać podatników do Świętego Mikołaja. Kto wie, może byłoby to zresztą bliższe realiów.
Powierzenie zadań szefowi KIS to oczywista pomyłka. Od ustawodawcy musimy wymagać najwyższej staranności. A w tym przypadku rządowy projekt przeszedł wszystkie szczeble procedowania. Został przyjęty przez Radę Ministrów i trafił do Sejmu, który uchwalił nowelizację. I nikt nie zauważył, że mowa w nim o czymś, co nie istnieje! Ten niechlujny dokument ktoś na koniec położył prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej do podpisania. Dobrze, że jeszcze nie poplamił ustawy zupą lub nie pomiętosił, nosząc ją złożoną w tylnej kieszeni spodni. Bo to taki sam brak szacunku! Dla prezydenta, ale też dla obywateli. Płacą oni, a zwłaszcza przedsiębiorcy, słone podatki. Płacą – i wymagają odpowiedniej jakości pracy także od tych, którzy stanowią prawo.
Jego tworzenie w Polsce przypomina często pracę glazurnika, który w tydzień ma wyłożyć kafelkami 50 łazienek. Oczywiście wyłoży, bo „Polak potrafi". W obu przypadkach górę weźmie jednak ilość, nie jakość. Nikt z tego nie będzie zadowolony. Ani zmuszeni do życia w takim systemie prawnym, ani użytkownicy tych łazienek.
W ostatnim raporcie monitoringu legislacji, przygotowanym przez Pracodawców RP, prymat ilości nad jakością widać bardzo wyraźnie. Sejm tej kadencji np. ustawę o podatku dochodowym od osób fizycznych zmieniał w ciągu ostatnich czterech lat... 70 razy. Tę o podatku dochodowym od osób prawnych – ponad 50. Prawo energetyczne – 36 razy. Ordynację podatkową tylko w 2019 r. zmieniano 13 razy. Takie tempo byłoby za wysokie nawet przy rąbaniu drewna. A tu chodzi o kluczowe dla funkcjonowania całego państwa przepisy prawne.