Mężczyzna, którego dane osobowe, mimo jego wniosku o ich nieudostępnianie, były widoczne w postępowaniu, doczeka się przeprosin (o ustalonej przez sąd treści) oraz odszkodowania. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny. O anonimizację warto jednak przed sądem walczyć, bo w praktyce nie zawsze zdaje ona egzamin.
Zamazanie markerem nie pomogło
Mężczyzna w trakcie utarczki słownej został pobity przez mechanika samochodowego. Sprawca kierował także wobec niego groźby karalne. Pokrzywdzony złożył do prokuratury wniosek o ściganie sprawcy. Skierował też do organów ścigania wniosek o nieudostępnienie sprawcy jego adresu zamieszkania oraz o całkowite utajnienie danych znajdujących się w dokumentacji medycznej.
Czytaj także: RODO: wokandom w sądach nie zagrażają nowe przepisy o ochronie danych osobowych
Sąd rejonowy zarządził zanonimizowanie danych pokrzywdzonego. Zarządzenie zostało wykonane. Oskarżony poznał wyrok nakazowy i ustanowił obrońcę.
W trakcie tego postępowania dane adresowe pokrzywdzonego zostały na złożonych dokumentach zamazane czarnym markerem. Mimo to adres pokrzywdzonego przy bliższych oględzinach okazał się widoczny.