Identyczną opinię ma o rodaku Usyka, Wasylu Łomaczence, który w minioną sobotę stoczył kapitalny, wygrany pojedynek z Jorge Linaresem.
Dwukrotny złoty medalista olimpijski w szóstym starciu poleciał wprawdzie na deski po prawym prostym Linaresa, ale wstał i dalej prezentował wyborny boks. W dziesiątej rundzie trafił Wenezuelczyka lewym hakiem na korpus i było po walce.
Pas WBA w wadze lekkiej, to trzeci tytuł Ukraińca (wcześniej był już mistrzem świata w wagach piórkowej i superpiórkowej). Zdobywając go w dwunastej walce pobił rekord należący do Australijczyka Jeffa Fenecha, który po trzeci pas sięgnął w 20. pojedynku.
W zalewie bylejakości i powszechnego kitu, to co zaprezentowali w Nowym Jorku Łomaczenko z Linaresem pozwala wierzyć, że boks wciąż ma ładniejszą twarz.
Pięściarskie CV Łomaczenki jest potwierdzeniem słuszności wyborów dokonywanych przez jego ojca Anatolija, wybitnego trenera. W czasach, gdy Łomaczenko senior prowadził reprezentację Ukrainy, medale zdobywali też Usyk i Aleksander Gwozdyk.