Zegarki premium z Polski, produkowane w limitowanych seriach, to rarytas m.in. dla kolekcjonerów. Modele od Balticusa trafiają m.in. do Japonii, USA czy Singapuru. Ale firma kierowana przez Bartosza Knopa myśli o dalszym dynamicznym rozwoju. Pomóc ma jej w tym crowdfunding udziałowy. Przez platformę Crowdway spółka chce zebrać od inwestorów społecznościowych 2,2 mln zł.
– Z roku na rok notujemy wzrosty sprzedaży. W 2020 r. mimo pandemii sprzedaliśmy 1,2 tys. czasomierzy, czyli o 20 proc. więcej niż w 2019 r. To niezwykle satysfakcjonujący wynik. Nasze zegarki są produktem premium o precyzyjnym wykonaniu i ograniczonym nakładzie. Zagospodarowaliśmy prestiżową część rynku – mówi prezes Balticusa.
Czytaj także: Najciekawsze zegarki 2020 roku
Czasomierze powstają w gdyńskim salonie zegarmistrzowskim Ogrodowicz i Syn, który tym rzemiosłem zajmuje się od trzech pokoleń. Pieniądze pozyskane za udziały spółki, w ramach internetowej zbiórki, zostaną przeznaczone m.in. na rozszerzenie portfolio i zwiększenie mocy produkcyjnych. W br. firma chce sprzedać 1,4 tys. zegarków i wypuścić kilka nowych modeli.
W ub.r. Balticus przeprowadził pierwszą emisję crowdfundingową, pozyskując 1,6 mln zł. To go zachęciło do kolejnej rundy. Ale na tym nie koniec. – Myślimy o szerszej emisji dla inwestorów społecznościowych, która miałaby zasięg w całej UE – zaznacza Knop. I dodaje, że kolejnym krokiem miałoby być wejście na parkiet. IPO na NewConnect Balticus planuje w 2023 r.