Trudno coś planować, grając z szulerem w karty. Mamy do czynienia z sytuacją, gdy nie ma żadnych zasad gry. Trudno powiedzieć, czym to się skończy. Liczę na to, że nie dojdzie do przelewu krwi, tak jak było na Ukrainie. Ukraińcy zapłacili wysoką cenę, krwią kupili swoją wolność, stracili część terytorium, ale nie chciałbym takiego scenariusza. Liczę na to, że oficerowie białoruscy nie rozpoczną wojny z własnym narodem, to byłaby hańba. Mam nadzieję, że jeżeli Łukaszenko wyda przestępczy rozkaz, białoruskim oficerom wystarczy odwagi, by go aresztować i zawieźć do międzynarodowego trybunału w Hadze.
Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko twierdzi, że poszedł pan do polityki, by uniknąć odpowiedzialności karnej. Co pan takiego zrobił?
Gdy ogłosiłem swój udział w wyborach, Łukaszenko mówił, że posiada kompromitujące mnie informacje. Straszył, że je pokaże i że na własne życzenie zrezygnuję z wyborów. Powiedziałem wtedy: jeżeli masz, to pokaż. Ja się nie boję, nikt nic nie ujawnił. Prezydent Białorusi zachowuje się jak złodziej z Bagdadu, który sam ukradł i krzyczy na innego „łapcie złodzieja". Wiemy, w jaki sposób zarabia pieniądze. Jeden serbski biznesmen poznał Łukaszenkę, będąc na wczasach w Austrii, i tuż po tym jego interesy na Białorusi zaczęły prędko się rozwijać. Dostaje bezpłatnie najlepsze działki w Mińsku, np. obok Biblioteki Narodowej i metra, dostał też działki obok lotniska Mińsk-1 oraz parku Czeluskincew. To miliardy dolarów. Mało tego, Łukaszenko wydał odrębne rozporządzenie i zwolnił tego biznesmena z płacenia podatku dochodowego, VAT i cła. A ten buduje tam bloki i sprzedaje mieszkania Białorusinom. Pieniądze wyprowadzają za granicę. Czy to nie jest korupcja?
To dlatego zdecydował się pan na udział w wyborach?
Chcę to wszystko powstrzymać. Zacząć budować kraj normalnie i w cywilizowany sposób. Oni nie umieją tego robić, wybudowane przez nich budynki pękają i się sypią. Dzisiaj PKB Białorusi jest mniejszy niż dziesięć lat temu, rozwoju brak. Zarobki maleją, a kraj zsuwa się w kierunku katastrofy gospodarczej. Zwłaszcza że niedawno Rosja przestała sponsorować Łukaszenkę, ale i tam ma lepsze ceny na surowce energetyczne niż np. Polska.