Wymagam lojalności – dziekan stołecznych adwokatów Mikołaj Pietrzak o ostatnim zgromadzeniu izby

Nie róbmy sensacji z informacji od palestry – mówi dziekan stołecznych adwokatów.

Aktualizacja: 09.05.2018 08:50 Publikacja: 09.05.2018 07:20

Mikołaj Pietrzak

Mikołaj Pietrzak

Foto: rp.pl

Rz: Niedawno odbyło się zgromadzenie izby warszawskiej. Jak pan oceni przebieg tego święta samorządności adwokackiej?

Mikołaj Pietrzak: Mieliśmy bardzo turbulentne dwa minione lata. Był pamiętny 2016 rok i czterech dziekanów, licząc z tym pełniącym obowiązki. Dobre zgromadzenie to zgromadzenie robocze, praktyczne, owszem może trochę nudne, podczas którego uchwalamy rozsądny budżet i zatwierdzamy strategiczne – z punktu widzenia codziennego funkcjonowania izby – decyzje. W mojej ocenie takie właśnie było ostatnie zgromadzenie naszej izby. Nie każde jest miejscem na radykalne manifesty i wielkie zmiany. Przyszedł czas na spokojną i konstruktywną pracę. Kolorytem naszego środowiska jest jednak to, że każdy adwokat może zgłosić projekt uchwały.

I tak oto projekt swej uchwały zgłosił mec. Roman Giertych, włączając adwokaturę w polityczny spór...

Absolutnie podzielam krytykę, która zawarta jest w pierwszej części tej uchwały. Nie podpisuję się natomiast pod jej drugą częścią, w której zgromadzenie apeluje do poszczególnych adwokatów o składanie wniosków o wyłączanie sędziów wybranych przez nową KRS. Nie można wymagać od adwokata, by podejmował czynności określonej treści. Ten zawsze musi kierować się wolą i interesem swego klienta. Po drugie, apel ten był chybiony – przesłanki wyłączenia sędziego, jakie zostały w nim zawarte, nie znajdują odzwierciedlenia w kodeksie postępowania karnego ani cywilnego. Podzielam jednakże krytyczną ocenę zgromadzenia co do sposobu wyboru nowych członków KRS i jej aktualnego funkcjonowania.

Podczas zgromadzenia nie podnoszono, że projekt uchwały jest wadliwy i nie powinno się nad nim głosować.

I również ja żałuję, że nie wyraziłem swojego zdania. Ale – jak mówi przysłowie – mądry Polak po szkodzie. Nie uważam jednak, że ta chybiona uchwała definiuje zgromadzenie. Ocena jej wadliwości była rolą komisji wnioskowej. ORA nie jest od recenzowania, czy projekt uchwały jest zgodny, czy nie jest zgodny z prawem.

W pana ocenie zgromadzenie się udało?

To było bardzo dobre zgromadzenie. Przyjęliśmy budżet, wprawdzie o wyższej składce niż rekomendowana przez radę, a teraz naszym obowiązkiem jest utrzymanie równowagi budżetowej.

Aby nadwyżki wypracowane przez lata nie były przejadane.

To wysoce ocenne sformułowanie. Proszę zauważyć, że dziś mamy budżet izbowy, który – wyjąwszy 1,5 miliona złotych, jakie przeznaczone są na remont budynku przyszłego sądu dyscyplinarnego – po stronie zarówno wpływów, jak i wydatków ma te same kwoty. Natomiast w zeszłym roku udało się nam wydać mniej, niż planowaliśmy.

Wróćmy jeszcze do przebiegu zgromadzenia. Do której godziny trwało?

Zakończyło się o 17.00.

A rozpoczęło się o 9.00. Uważa pan, że właśnie tak przebiegają sprawnie przeprowadzane zgromadzenia?

To było bardzo sprawnie przeprowadzone zgromadzenie, przy reżimie normatywnym, który obowiązuje przy jego zwołaniu oraz biorąc pod uwagę wielkość naszej izby. Mamy przecież do czynienia z największą izbą adwokacką w Polsce, a obowiązek sprawozdawczy jest gigantyczny. Adwokaci warszawscy winni być rzetelnie poinformowani o tym, co dzieje się w samorządzie. Zakończenie o 17.00 było racjonalne. Rekordem świata były zgromadzenia krótsze.

Czuje się pan odpowiedzialny za to, że był co najmniej współwinny uśpienia cierpliwości adwokatów, którzy przyszli na zgromadzenie z zamiarem udziału w głosowaniach odbywających się na jego koniec?

Bardzo przepraszam tych, którzy poczuli się wymęczeni moim przydługim wystąpieniem. Zabierałem głos nie tylko jako dziekan, ale również w imieniu wicedziekanów i sekretarza całej okręgowej rady adwokackiej. Będę starał się w przyszłości bardziej panować nad dyscypliną czasową.

Koniec końców w imieniu czterotysięcznej rzeszy stołecznych adwokatów głos zabrała niewiele ponad setka.

Na każdym zgromadzeniu jest tak, że pod koniec pozostaje tylko procent tych, którzy przyszli. To jest nieuniknione. Oczywiście szkoda. Uważam bowiem, że izba jest naszą małą ojczyzną samorządową.

Mówienie, że tak jest zawsze, to wystarczający argument?

Nie. Ale zapewniam, że robimy wszystko, by zachęcić adwokatów do pozostania na zgromadzeniu. Nie jestem zwolennikiem karania dyscyplinarnie za nieobecność – mimo że ta obecność to obowiązek adwokata. Udział w życiu samorządowym powinien wynikać z wewnętrznej potrzeby.

Może większość adwokatów nie czuje potrzeby bycia zrzeszonym?

Brak więzi to wynik otwarcia zawodów. Pracujemy, by ją odbudować. To proces. Ci, którzy mówią, że samorząd nie jest im potrzebny, nie mieli nigdy problemów z przesłuchaniem przez funkcjonariuszy czy przeszukaniami. W zeszłym roku przedstawiciele rady natomiast brali udział w 66 interwencjach.

Podczas zgromadzenia padł apel, by rada odniosła się do działalności medialnej adw. Andrzeja Nogala. I – w razie gdyby okazało się, że mija się z prawdą – by wyciągnąć konsekwencje. To jak to z tą jego działalnością jest?

Mec. Andrzej Nogal niejednokrotnie traktuje wybiórczo pewne elementy informacji statystycznych i prezentuje je, by udowodnić z góry założone tezy. Chcę mu jednak podziękować za jego aktywność. Wykazuje bowiem zainteresowanie samorządem i pokazuje, co można w nim poprawić, choć jego krytyka jest bardzo często chybiona.

To pomówmy o wynagrodzeniach za szkoleniach aplikantów i tzw. liście Nogala.

To właśnie przykład narracji wprowadzającej w błąd.

Dlaczego?

Ta rada jest pierwszą, która bezwzględnie respektuje wnioski o dostęp do danych publicznych, w tym o wynagrodzenia. Od adwokatów, którzy otrzymują informację, oczekuję elementarnej lojalności wobec kolegów. By, mówiąc wprost, nie robili taniej sensacji. Dodajmy, że stawka za prowadzenie szkoleń wzrosła z 350 zł do 500 zł w wyniku poparcia takiej zmiany m.in. przez mec. Nogala.

rozmawiała Anna Krzyżanowska

Rz: Niedawno odbyło się zgromadzenie izby warszawskiej. Jak pan oceni przebieg tego święta samorządności adwokackiej?

Mikołaj Pietrzak: Mieliśmy bardzo turbulentne dwa minione lata. Był pamiętny 2016 rok i czterech dziekanów, licząc z tym pełniącym obowiązki. Dobre zgromadzenie to zgromadzenie robocze, praktyczne, owszem może trochę nudne, podczas którego uchwalamy rozsądny budżet i zatwierdzamy strategiczne – z punktu widzenia codziennego funkcjonowania izby – decyzje. W mojej ocenie takie właśnie było ostatnie zgromadzenie naszej izby. Nie każde jest miejscem na radykalne manifesty i wielkie zmiany. Przyszedł czas na spokojną i konstruktywną pracę. Kolorytem naszego środowiska jest jednak to, że każdy adwokat może zgłosić projekt uchwały.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona