Trybunalski pat trwa już za długo, a jego bilans wypada fatalnie. Mamy niepublikowane wyroki, nazywane przez rząd „komunikatami". Wyraźne pęknięcie w składzie Trybunału Konstytucyjnego, w którym sędziowie wybrani ostatnio przez PiS zgłaszają za każdym razem zdania odrębne. Pęknięć i podziałów nie unikniemy wkrótce w całym kraju, gdy w jednych miejscach orzeczenia TK będą stosowane, a w innych nie. Mamy też zapewnioną nieustanną, wątpliwą popularność na arenie międzynarodowej, m.in. dzięki wszczętej unijnej procedurze ochrony praworządności. Strat chyba już wystarczy – ich dalsze mnożenie szkodzi Polsce. Powinna to zrozumieć również opozycja, która wykorzystuje wojnę o Trybunał jako główne paliwo polityczne.
Często słychać apel, by prezydent natychmiast przyjął ślubowanie od sędziów wybranych przez Sejm VII kadencji. Sęk w tym, że dziś w TK jest już 15 sędziów (choć trzech nie dopuszczono do orzekania, mimo że zostali wybrani przez Sejm i zaprzysiężeni). Przyjęcie przysięgi od trzech kolejnych sprawiłoby, że wbrew konstytucji byłoby ich 18.
Szerszy skład
Dlatego należałoby wprowadzić do Trybunału wszystkich „oczekujących" sędziów – i tych wybranych przez PiS, i tych wybranych przez PO – co oznaczałoby rozszerzenie składu do 18 osób.
Wymagałoby to zaprzysiężenia przez prezydenta trzech tzw. listopadowych sędziów (prof. Krzysztofa Ślebzaka, prof. Andrzeja Jakubeckiego i prof. Romana Hausera). A także dopuszczenia do orzekania przez prof. Andrzeja Rzeplińskiego trzech kolejnych, wybranych przez obecny Sejm (prof. Henryka Ciocha, prof. Lecha Morawskiego i prof. Mariusza Muszyńskiego), na co prezes TK nie chce się teraz zgodzić, argumentując, że zostali wybrani na miejsca już zajęte.
Wymagałoby to jednak zmiany konstytucji rozszerzającej obecny skład. Nie da się tego zrobić bez dobrej woli opozycji – przede wszystkim PO. Być może udałoby się osiągnąć konsensus przy założeniu, że szerszy skład TK wcale nie musi być docelowy. Mógłby funkcjonować w okresie przejściowym, do czasu uchwalenia przez parlament nowej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym – co istotne – stworzonej przy udziale wszystkich sił politycznych. Warunkiem kompromisu powinno być też opublikowanie dotychczasowych orzeczeń TK.