Aleksander Temkin: Gowin niszczy uczelnie państwowe

Doprowadziliśmy do tego, że media zrezygnowały z antyhumanistycznej propagandy – mówi przewodniczący Komitetu Kryzysowego Humanistyki Polskiej Aleksander Temkin.

Aktualizacja: 08.02.2018 17:19 Publikacja: 08.02.2018 15:29

Aleksander Temkin: Gowin niszczy uczelnie państwowe

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Rz: Należysz do frakcji wiecznych doktorantów? Bo tak mówi o tobie Jarosław Gowin.

Nie słyszałem tego.

Powiedział tak ostatnio w Polsat News.

Jestem zaszczycony.

A jak twój doktorat?

Zawisł na kołku. Walka o sprawy nauki trochę opóźniła zajmowanie się własnymi sprawami. Jesienią 2013 r. ruszyłem w pole i za mało mam czasu na siebie.

A co się stało w 2013 r.?

Usłyszałem o groźbie likwidacji filozofii w Białymstoku, a potem dowiedziałem się o tym, że ten kierunek jest zagrożony niemal w całym kraju.

A wiesz, dlaczego większość wydziałów filozofii w kraju jest zagrożona? Bo ludzie nie chcą jej studiować.

Pamiętajmy o tym, że w 2013 r. mieliśmy do czynienia z kampanią antyhumanistyczną. Prowadzili ją politycy, a Donald Tusk osobiście zniechęcał do studiowania socjologii.

Przede wszystkim politologii. Powiedział, że czasem pewniejszą pracę ma spawacz niż politolog, i to akurat był fakt. Mniej więcej w tym czasie na przykład we Wrocławiu na 580 politologów przypadała jedna oferta pracy. Może dobrze, że ktoś o tym mówił.

Doszło tu do pewnej nadprodukcji absolwentów. Problem nie dotyczył tylko politologów ani też wyłącznie humanistyki. Pamiętajmy o przesadnej karierze biotechnologii. Nie ma sensu jednak nikogo wytykać palcem. Wszystko to wynikło z finansowania studiów od głowy studenta. Trzeba przyznać Gowinowi, że pod naszą presją to zmienił.

A co zmieniło istnienie Komitetu Kryzysowego Humanistyki Polskiej?

Kiedy zaczynaliśmy działać, panowało przekonanie, że dwie filozofie w kraju wystarczą. W 2014 r. rozmawiałem z minister nauki Leną Kolarską-Bobińską i przekonywałem, że filozofia w Olsztynie ma większe znaczenie społeczne niż w Warszawie. Dlatego, że Olsztyn nie ma „Teologii Politycznej" czy „Krytyki Politycznej". Nie ma tych wszystkich środowisk i bogatej oferty kulturalnej.

Rozczaruję cię, ale filozofia tu wiele nie zmieni. Wbrew obiegowej opinii na te studia w większości trafiają ludzie, którzy po prostu nie wiedzą, co chcą robić.

Czy naprawdę oczekujesz, że będę tłumaczył potrzebę istnienia filozofii?

Studiowałem zarówno politologię, jak i filozofię, ale byłbym wdzięczny gdybyś wyjaśnił, co według ciebie dają te drugie studia.

Możliwość dyskutowania wielkich dzieł i podstawowych problemów to szczęście, które nie powinno być przywilejem społecznym. Każdy powinien móc przynajmniej przez chwilę o to się otrzeć. Jarosław Gowin chce, by był to tylko rarytas dla dzieci najbogatszych rodziców.

Szkoda, że Gowin nie pamięta o własnych korzeniach. Sam, pochodząc z Jasła, na niespotykaną skalę faworyzuje metropolie i skazuje prowincję na wyniszczenie.

Jest jednak pewien problem w tym, że setki ludzi spędzają pięć lat na studiach, które nie pomagają im w życiu zawodowym. Może filozofia czy socjologia, ale jako drugi kierunek?

Ty po filozofii zostałeś dziennikarzem, inni zostają np. politykami, a nawet nierzadko bankowcami. Są też tacy, którzy biorą ją jako drugi kierunek i zostają urzędnikami państwowymi, sędziami...

Chyba piłkarskimi.

Wiemy, jak dużo zależy od jakości tych kadr. Czy trzeba tłumaczyć, jak ważna jest wiedza ogólna?

Japonia zrezygnowała z kierunków humanistycznych.

Jest to związane z obranym przez nich modelem rozwoju, który sam powinien być przedmiotem debaty. W Polsce mamy Beatę Siemieniako (prawnik, działaczka m.in. Komitetu Obrony Praw Lokatorskich – red.) piszącą o głupocie sędziów jako o systemowym czynniku, który wpłynął na rozmiary katastrofy reprywatyzacyjnej w Polsce. Znajomość teorii filozoficznych...

Na prawie jest wykładana zarówno filozofia, jak i etyka czy logika. Sporo o filozofii jest też na zajęciach z doktryn polityczno-prawnych. Naprawdę zaliczenie tych przedmiotów wiele nie zmienia. Jeśli głupota jest systemowa, to jej przyczyny muszą tkwić gdzie indziej.

Głupota jest systemowa i właśnie dlatego należy ją leczyć, ucząc ludzi myślenia. To pokazuje, jak ważna jest dobra filozofia i jak brak właściwego wykształcenia sędziów wpływa na tkankę społeczną w Polsce.

A co to znaczy być dziś humanistą?

...

No właśnie.

...

Rozumiem, że każdy humanista musi się nad tym dłużej zastanowić. A nowoczesny humanizm?

Nowoczesność jest dziełem humanizmu. Ale ja w ogóle mam problem ze zbyt gładkimi odpowiedziami, bo są raczej sloganami niż rzetelnymi sądami.

Bez humanistyki kondycja współczesnych społeczeństw znacznie się pogorszy. Nie odpowiemy sobie na pytanie, jaką chcemy być wspólnotą, i nie dojdziemy do porządku z samymi sobą. Poziom debaty publicznej będzie wciąż dramatycznie spadać, co oznacza wzrastającą niestabilność demokracji.

Tylko najpierw trzeba zachęcić ludzi, by w ogóle chcieli studiować te kierunki. Tu jest sedno problemu.

Popularność kierunków humanistycznych w ostatnim czasie znacznie odbiła, co też jest rezultatem naszych działań. Doprowadziliśmy do tego, że media zrezygnowały z antyhumanistycznej propagandy.

To, że media donosiły o tym, że jest więcej humanistów niż pracy dla nich, to naprawdę nie jest propaganda.

Zacznijmy od tego, że studia nie są po to, żeby przygotować do konkretnego zawodu. Świat zbyt szybko się zmienia, by było to możliwe. Jeżeli chodzi o filozofię, która uchodzi za przedmiot niepraktyczny, to w urzędach pracy jest zarejestrowanych 1,5 proc. osób po studiach filozoficznych. To pokazuje, że absolwenci filozofii są rozchwytywani.

Tak, widziałem te ogłoszenia: filozofa przyjmę od zaraz.

Źle podchodzisz do sprawy. Nie o to chodzi, żeby studia przygotowywały do objęcia konkretnej posady, ale żeby dawały zarówno wiedzę, jak i umiejętności, które pozwalają poruszać się w skomplikowanej rzeczywistości. Jak pokazują przytoczone przeze mnie statystyki, umiejętności te czynią absolwentów studiów humanistycznych po prostu pożądanymi pracownikami.

Natomiast obecnie tworzymy reformę, opierając się na publicystycznych rozpoznaniach. Jarosław Gowin ogłasza, że musimy wkroczyć w nowoczesność i stworzyć rady uczelni, żeby było tak, jak na Zachodzie. Nikt nie zdaje sobie sprawy, że takie ciała już kiedyś w polskim systemie istniały. Konkretnie zostały wprowadzone w ustawie z 1968 r. I tu, i tam mówiono o konieczności współpracy uczelni z jej bezpośrednim otoczeniem.

Brak kontaktu uniwersytetów ze światem zewnętrznym był poważnym problemem.

Poruszamy się wśród zaklęć. Możemy mówić „Zachód", a możemy mówić „PRL". Zanim zaczniemy rozmawiać o tym, co zrobić, by rady uczelni działały jak te na Zachodzie, zastanówmy się, jak działa ten model na przykład w krajach anglosaskich. Bo tak się składa, że właśnie przeżywa on dość poważny kryzys. Niedawno okazało się, że najbardziej czcigodne uczelnie wyprowadzały pieniądze do rajów podatkowych. To wynika z ekscesów menedżeryzmu. Czyli dokładnie tego wszystkiego, co Gowin chce metodą kopiuj-wklej zaadaptować.

Prace nad konstytucją dla nauki trwały prawie dwa lata, był realny dialog i ciepło wyrażają się o niej pracownicy naukowi.

Ciepło wyrażają się o niej rektorzy, bo ta ustawa zabezpiecza ich wielką władzę na uczelniach. To reforma ich marzeń. Nazwaliśmy ją brudnym dealem rektorów z Gowinem i będziemy się trzymać tego sformułowania.

Brudnym? Oni to jawnie konsultowali.

Poważnym błędem jest utożsamianie ich interesów z interesami całej społeczności akademickiej. Jarosław Gowin mówi naprawdę różne rzeczy. Może mówić o sobie jako o obrońcy humanistyki lub obrońcy zrównoważonego rozwoju. Jest niesłychanie sprawny wizerunkowo. Udało się mu się zrobić spektakl wokół tej ustawy. Debata była ustawiona tak, by uwagę zwracało nie treść ustawy, lecz jak to rzekomo wspaniale była konsultowana i opakowana. Każdy z 5 mln zł też potrafiłby zrobić piękny show. Jednak do głosu ani przez moment nie zostali dopuszczeni jej krytycy.

Przecież widziałem cię nawet na posiedzeniu komisji sejmowej.

Mówimy teraz o Narodowym Kongresie Nauki. Dopiero pod koniec dostały głos związki zawodowe, a żadne środowisko krytykujące Gowina nie zostało zaproszone do jakiegokolwiek panelu. Do głosu został dopuszczony establishment naukowy i wieczni dyrektorzy fundacji.

A z kim to miało być konsultowane, jeśli nie ze środowiskiem naukowym i fundacjami?

Po raz kolejny: rektorzy to nie środowisko naukowe, a Gowin niech nie przedstawia się jako wielki rewolucjonista.

Przecież sami mówicie, że ustawa jest rewolucyjna.

Ta ustawa zebrała populistyczną premię. Ludzie, którzy rządzili środowiskiem naukowym przez ostatnie 15 lat, zbuntowali się przeciwko samym sobie i wystąpili w jakiejś leninowskiej roli.

Ostro.

Ostro, bo mamy do czynienia z tragikomedią. Siwowłosi rewolucjoniści przyszli i twierdzą, że wielka zmiana polega na tym, że dostaną jeszcze więcej władzy.

I naprawdę uważasz, że porównywanie do Lenina jest na miejscu? Zastanawiałeś się kiedyś, czego ludzie oczekują od elit naukowych. Bo ja na przykład tego, by ich przedstawiciele przestali wszystko, co im się nie podoba, zrównywać z Leninem, Stalinem i Hitlerem, a w końcu powiedzieli coś odkrywczego.

Jestem gotowy wycofać się z tego porównania i przeprosić za nie.

Cieszę się z tego.

Masz rację. Chodziło mi tylko o spektakl rewolucyjny, o medialną pozłotkę. Bardzo trudno było zawrócić tę debatę, by rzeczywiście dotyczyła samej ustawy, a nie tylko slajdów na jej temat. Przekonanie, że ustawa zyskała powszechny aplauz, jest fałszywe. Polskie Towarzystwo Socjologiczne bardzo ją krytykowało, podobnie Komitet Nauk Pedagogicznych, senat Uniwersytetu Łódzkiego czy kulturoznawcy.

No i jest jeszcze nadzieja dla was. I to w dodatku w samym PiS, bo ustawę skrytykował Ryszard Terlecki.

Ryszard Terlecki ma rację, że ta ustawa to Kudrycka, tylko gorzej.

A co jest właściwie takiego złego w tej ustawie? Trzy punkty.

Po pierwsze, oddanie pełni władzy rektorom. Uczelnie mają wielki problem z kulturą władzy, feudalizm nie jest wymysłem, tak samo jak konformizm środowiska naukowego. Oddanie kontroli nad polityką finansową rektorom jest pomysłem korupcjogennym, a oddanie pełni kontroli nad kadrami utrwali zależności osobiste i sprzyjać będzie konformizmowi.

Druga rzecz to uderzenie w uczelnie regionalne. Gowin mówi, że jest miłośnikiem prowincji, ale słowa te stoją w rażącej sprzeczności z zapisami ustawy. Nie wiem, czemu elity mają istnieć tylko w kilku miastach.

Trzecia rzecz to humanistyka. Snobistyczna wizja umiędzynarodowienia, według której powinniśmy tworzyć i prowadzić badania po angielsku, podczas gdy polski czytelnik miałby do czynienia tylko z wtórnymi popularyzacjami.

Tu trochę się Gowin wycofuje, a jeśli chodzi o mniejsze uczelnie, to trudno nie zauważyć innego problemu. W całej Polsce mieliśmy przez lata wysyp uczelni humanistycznych nazywanych popularnie humorystycznymi. Te szkoły skupiały się na robieniu pieniędzy, a jedynym ich realnym dokonaniem jest zdezawuowanie tytułu magistra. I to jest teraz realny problem ich absolwentów.

Jarosław Gowin nie walczy z tym problemem, tylko przyczynia się do zaostrzenia go. Przecież to on w 2016 r. przeprowadził przez Sejm ustawę deregulującą, w której zlikwidował ostatnie ograniczenia dotyczące studiów podyplomowych. Jaki efekt przyniosła ta ustawa? Wytworzyła groteskową sytuację: wyższa szkoła hotelarstwa może prowadzić studia podyplomowe z administracji publicznej. Nie potrzebuje odpowiedniej kadry. W wyższej szkole kosmetologii można prowadzić studia z pielęgniarstwa.

Cała ta Gowinowa narracja o zwiększaniu wartości wykształcenia jest oparta na kłamstwie. Mimo ostrzeżeń senatorów minister przeforsował tę ustawę, mówiąc, że należy zawierzyć wolności i odpowiedzialności ludzi dorosłych. Powtarzał slogany, które miały ukryć czysto lobbingową zawartość tej ustawy. Najpierw dał prezent szkołom prywatnym, a teraz niszczy uczelnie państwowe. Studia prywatne to był nieregulowany przez 25 lat sektor. To, co się działo i dzieje, to jedna z większych zbrodni edukacyjnych i oszustw III Rzeczypospolitej.

Każdy miał obiecanego magistra i dostatnią przyszłość, a potem okazało się, że po pięciu latach płacenia nic nie czeka.

Ten rynek trzeba mocno uregulować. Zresztą odsianie chłamu edukacyjnego poprawi sytuację największych podmiotów prywatnych, które nie będą musiały konkurować ze szkółkami łamiącymi wszystkie standardy.

Co więc należy zrobić? Nie zatapiać tych wyższych uczelni, tylko stworzyć uczciwe reguły gry dla wszystkich. Jarosław Gowin słusznie mówi o zmniejszeniu ZUS dla mikroprzedsiębiorców. Nie można oczekiwać tego samego od dużych podmiotów i firm, które się wybijają. Minister powinien potraktować problem płacenia ZUS przez mikroprzedsiębiorstwa jako analogię problemów ze szkolnictwem wyższym. Taki Uniwersytet Opolski to pączkujące przedsiębiorstwo, od którego państwo powinno wymagać, lecz jednocześnie wspierać mocniej niż większe i starsze podmioty. Tymczasem reforma chce zdusić Uniwersytet Opolski czy Szczeciński, doprowadzając przy okazji do katastrofy społecznej.

Do tej ustawy zostało zgłoszonych 3300 skarg. Ile z nich należało do was?

46 stron napisaliśmy.

Ile zostało uwzględnionych?

Na palcach nie liczyłem. Dla nas kluczowe są te trzy sprawy, o których mówiłem wcześniej.

I to one przyciągają do was ludzi z różnych stron?

W naszym komitecie są ludzie związani z PiS, KOD i partią Razem. Walczymy zgodnie w ważnej dla nas sprawie. Ten sposób działania jest dla nas sprawą etosu. Można wręcz powiedzieć: to kwestia samowychowania środowiska naukowego. Chciałbym, żeby inne środowiska również potrafiły działać również z tymi, którzy nie podzielają ich poglądów. My jesteśmy teraz jednym ze sprawniej działających oddziałów partyzanckich w tym kraju.

To kiedy skończysz ten doktorat? Ile to jeszcze potrwa? 10 lat? 20?

Jak nam się uda poprawić reformę.

To 30.

Myślę, że w ciągu kilku miesięcy.

I o czym jest ten doktorat?

O wizji odpowiedzialności u Dostojewskiego. Niestety, właśnie ta wizja każe mi jeszcze popracować trochę nad reformą.

—rozmawiał Piotr Witwicki (dziennikarz Polsat News)

Aleksander Temkin jest filozofem, działaczem społecznym, zasiada w Narodowej Radzie Rozwoju przy prezydencie Andrzeju Dudzie

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Rz: Należysz do frakcji wiecznych doktorantów? Bo tak mówi o tobie Jarosław Gowin.

Nie słyszałem tego.

Pozostało 99% artykułu
0 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Kolejne ludzkie szczątki na terenie jednostki wojskowej w Rembertowie
Kraj
Załamanie pogody w weekend. Miejscami burze i grad
sądownictwo
Sąd Najwyższy ratuje Ewę Wrzosek. Prokurator może bezkarnie wynosić informacje ze śledztwa
Kraj
Znaleziono szczątki kilkudziesięciu osób. To ofiary zbrodni niemieckich
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?