Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej: potraktowano nas jak przestępców

Lekarz nie powinien się bać, że trafi do więzienia. Potraktowano nas jak przestępców, którzy mogą przyznać się do swoich win i wówczas ewentualnie można im złagodzić karę – mówi Łukasz Jankowski, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.

Publikacja: 02.04.2023 09:29

Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Łukasz Jankowski

Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Łukasz Jankowski

Foto: PAP/Albert Zawada

Czy uchwalenie ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta uważa pan za swoją porażkę? System no fault był jednym z głównych punktów pana programu, gdy kandydował pan na prezesa.

Zacznijmy od tego, że my tę ustawę nazywamy inaczej – „konfident 2.0” albo „ustawa o bylejakości i niebezpieczeństwie leczenia”. Jeżeli można mówić o porażce, to całego środowiska lekarskiego, ale też pacjentów. Uchwalenie tych przepisów w systemie niewiele się zmieni.

Ale jeszcze jest czas, by posłowie przychylili się do stanowiska Senatu, który odrzucił tę szkodliwą ustawę. Będziemy też apelowali do prezydenta, by ją zawetował. W tej ustawie dużo się mówi o karaniu lekarzy, akredytacji i o podmiotach leczniczych. O bezpieczeństwie i pacjentach nie mówi się prawie nic. Stąd dziwią mnie zapewnienia decydentów, że ta ustawa to nowe otwarcie.

Samorząd lekarski opracował własny projekt ustawy o systemie rejestracji zdarzeń niepożądanych i systemie kompensacji zdarzeń medycznych. Czy naprawdę wierzy pan, że rozwiązania w nim zaproponowane mają szanse, by stać się obowiązującym prawem?

Dziś politycy przyzwyczaili nas do tego, że w jedną noc uchwalają przepisy, których wcześniej nikt się po nich nie spodziewał. Wyszliśmy z merytorycznym projektem, który jest obecnie szeroko konsultowany. Mamy poparcie innych samorządów zawodowych. Rozmawiamy również z organizacjami reprezentującymi pacjentów. Głęboko wierzę, że nawet jeśli nie cały projekt, to chociaż pewne idee czy zapisy znajdą w końcu uznanie decydentów. Lekarze obecnie nie garną się do specjalizacji zabiegowych. Nie chcą być już ginekologami czy chirurgami, bo boją się odpowiedzialności karnej. Myślę, że w przeciągu kilku lat decydenci sami będą musieli podejmować działania, o jakich mowa w naszym projekcie, jeżeli nie chcą doprowadzić do upadku systemu ochrony zdrowia. Inaczej nie będziemy mówić o jakości leczenia, ale o tym, czy ono w ogóle jest możliwe.

A co projekt dokładnie przewiduje w kwestii odpowiedzialności karnej lekarzy?

Lekarz powinien podlegać odpowiedzialności karnej, gdy błąd jest rażący, czyli niewymagający wiedzy specjalnej. Jeśli np. nie wychodzi do pacjenta, nie bada, nie podaje antybiotyku pacjentowi, który ewidentnie ma infekcję bakteryjną, powinien odpowiadać karnie za zaniedbanie. Nie zgadzamy się, żeby lekarze byli ciągani po sądach i prokuraturach w przypadkach, w których nie ma rażącego zaniedbania, a zdarzenie niepożądane jest powikłaniem leczenia. Chcemy uczyć się na błędach i skończyć z zamiataniem spraw pod dywan. System, który proponujemy, sprawiłby, że jeśli dojdzie do zdarzenia niepożądanego, następnego dnia rano na odprawie lekarze będą dyskutować o tym, jak pomóc pacjentowi i szybko naprawić błąd. Komisja powinna przeanalizować błąd, pacjent zostać zabezpieczony, a inni lekarze uczyć na błędach innych. Nikt nie powinien się bać, że trafi do więzienia. Dziś w projekcie ustawy o bylejakości i niebezpieczeństwie potraktowano nas jak przestępców, którzy mogą przyznać się do swoich win i wówczas ewentualnie można im złagodzić karę.

Cała rozmowa w poniedziałek w "Rzeczpospolitej" i na RP.pl

Praca, Emerytury i renty
Płaca minimalna jeszcze wyższa. Minister pracy zapowiada rewolucję
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Sądy i trybunały
Trybunał Konstytucyjny na drodze do naprawy. Pakiet Bodnara oceniają prawnicy
Mundurowi
Kwalifikacja wojskowa 2024. Kobiety i 60-latkowie staną przed komisjami