Prokurator Ewa Wrzosek: to przerażające, gdy organy władzy państwowej nie czują się związane przepisami prawnymi

Czy premier kiedykolwiek usłyszy zarzuty związane w wyborami kopertowymi? O tym w rozmowie z Anną Wojdą w programie RZECZoRPAWIE mówiła prokurator Ewa Wrzosek.

Aktualizacja: 19.05.2021 10:20 Publikacja: 19.05.2021 09:07

Ewa Wrzosek

Ewa Wrzosek

Foto: TV.rp.pl

Prezes Najwyższej Izby Kontroli przedstawił w ubiegłym tygodniu wyniki kontroli NIK dotyczące przygotowań do zeszłorocznych wyborów prezydenckich 10 maja, które się nie odbyły. Poinformował, że NIK skierowała do prokuratury dwa zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z organizacją wyborów i pytanie do Pani: czy miała Pani choć odrobinę satysfakcji?

Gdzieś może w głębi duszy, tak. Taką prywatną satysfakcję, natomiast tak naprawdę stanowiło to dla mnie potwierdzenie, że decyzja o wszczęciu śledztwa w kwietniu ubiegłego roku była decyzją słuszną, była decyzją prawidłową i właśnie wynikała z ujawnionych, ujawnianych wówczas okoliczności, które świadczą o tym, że takie śledztwo powinno być wszczęte i powinno być przeprowadzone.

Wszczęła Pani śledztwo, które okazało się najkrótszym w historii – umorzono je już po trzech godzinach. Zastanawiam się, czy żałuje Pani tej decyzji?

Trudno to określić w kategoriach żalu, natomiast powiem szczerze nie spodziewałam się takich skutków jakie zaistniały na tym tle. Byłam praktycznie rzecz biorąc przekonana, że to śledztwo z uwagi na rangę i charakter tej sprawy zostanie przejęte do prowadzenia przez prokuraturę okręgową, bo naprawdę był potężnie zakrojony materiał do zgromadzenia i do przeprowadzonych czynności. Na pewno nie spodziewałam się umorzenia tego śledztwa po trzech godzinach. A czy żal – powiem szczerze, niestety mając tę przykrą świadomość konsekwencji, które mnie z tego tytułu dotknęły zachowałabym się dokładnie tak samo, gdybym dysponowała tymi samymi materiałami. Nawet teraz, byłoby to tym bardziej przekonywujące, żeby to śledztwo wszcząć i przeprowadzić. Mówimy o konsekwencjach, przeniesiono Panią do prokuratury oddalonej 300 kilometrów od domu – to chyba nie było przyjemne? Ta konsekwencja akurat oficjalnie nie jest następstwem, przynajmniej w świetle komunikatu prokuratury krajowej mojego działania, czyli wszczęcia śledztwa. Natomiast już sama ta okoliczność, że w zasadzie z chwilą upublicznienia informacji o wszczęciu śledztwa pan prokurator krajowy wydał komunikat, w którym stwierdził, że właśnie z tego tytułu zostało wobec mnie wszczęte postępowanie dyscyplinarne, nie jest na pewno miłą konsekwencją i nie jest konsekwencją, której się spodziewałam. Powiem szczerze, że praca prokuratora nie jest pracą łatwą i jesteśmy przygotowani na różne sytuacje, które nas spotykają w tym zawodzie, ale przyznam nie ze strony przełożonych i nie w postaci aż takich konsekwencji za wykonywanie pracy. To rzeczywiście stanowiło zaskoczenie, jest to przykra konsekwencja. Już jestem bliżej niż dalej zakończenia tej delegacji aczkolwiek trudno mi powiedzieć co będzie dalej.

Pewnie czas pokaże. Pani prokurator na jakim etapie byłoby śledztwo, które Pani wszczęła, gdyby go nie umorzono?

Myślę, że te wszystkie ustalenia, które teraz są ujawniane publicznie, czyli te które aktualnie ujawnił p. prezes Banaś w swoim raporcie, jak i również wcześniej w orzeczeniu wyroku Sądu Administracyjnego z września ubiegłego roku, zostały ujawnione takie okoliczności, które najprawdopodobniej zostałyby właśnie ustalone w tym postępowaniu, które zostało przeze mnie wszczęte, bo w prawdzie śledztwo zostało wszczęte w sprawie zagrożenia epidemiologicznego wiążącego się z przeprowadzaniem wyborów korespondencyjnych, natomiast musieliśmy w pierwszej kolejności poznać jakie działania są w tym zakresie podejmowane. Jawiło się, że to p. premier aktywów państwowych – p. premier Sasin jest odpowiedzialny za organizację wyborów korespondencyjnych. Teraz wiemy, że w zasadzie głos decyzyjny leżał po stronie p. premiera Morawieckiego. Sądzę, że najprawdopodobniej bylibyśmy już na etapie stawiania zarzutów określonym osobom.

Nie uważa Pani, że prokurator, która umorzyła Pani śledztwo również powinna mieć postępowanie dyscyplinarne zwłaszcza w świetle tego co ujawniła Najwyższa Izba Kontroli?

Zawsze byłam przeciwna wyciąganiu konsekwencji dyscyplinarnych wobec prokuratorów, którzy podejmują decyzje procesowe. Decyzje procesowe są zaskarżalne w toku instancyjnym, strony mają na to wpływ, mogą zgłaszać różnego rodzaju wnioski dowodowe badające zasadność tych decyzji. Niestety od dłuższego czasu i to nie tylko w prokuraturze, ale również w sądach mamy do czynienia z sytuacją i sędziowie i prokuratorzy są odpowiedzialni i dyscyplinarnie, a nawet karnie za podejmowane przez siebie decyzje i nie jest to dobra metoda, nie jest to słuszny kierunek. Mając niestety tę świadomość, że p. prokurator Dudzińska nie podjęła tej decyzji samodzielnie, nie podjęła jej na podstawie materiału dowodowego, bo żadnego takiego materiału nie zgromadziła ani nawet nie próbowała zgromadzić. Działała na polecenie bardziej lub mniej wyraźnie do niej skierowane, czy też była to jej własna inicjatywa. Uważam, że okoliczności wydania przez nią decyzji powinny być zbadane, jeśli tą drogą będzie postępowanie dyscyplinarne, to tak powinno być wszczęte wobec niej postępowanie dyscyplinarne.

Zobacz wideo:

"Rzecz o prawie": Prokurator E. Wrzosek: „Polska przestała być państwem prawa"

Nie zaskakuje Panią zachowanie ministra sprawiedliwości po tym jak NIK zaprezentował raport. Zwykle, natychmiast gdy coś się dzieje zwołuje konferencje prasowe, wszystko wyjaśnia, często grozi. A tu? – nic takiego się nie wydarzyło.

Mamy chyba to nieszczęście żyć w takim czasach, kiedy prawo zdaje się być tylko luźną sugestią skierowaną do rządzących, a bardzo ściśle obowiązującą obywateli tego kraju. Powiem szczerze, że właśnie w takiej swojej naiwności spodziewałam się, że następną konferencją po konferencji p. prezesa Banasia będzie właśnie konferencja ministra Ziobry, który oświadczy publicznie, że polecił wszczęcie postępowania wyjaśniającego te wszystkie okoliczności, które p. Banaś przedstawił, to jest jedyna według mnie konsekwencja tego raportu. Śledztwo powinno być bezzwłocznie wszczęte, ewentualnie podjęte na nowo to postępowanie, które w ubiegłym roku zostało umorzone. Niestety, tutaj wchodzimy na taki inny poziom, że decyzje o wszczęciu bądź prowadzeniu postępowań są decyzjami politycznymi. To nie są decyzje, które wynikają z okoliczności ustalonych, czy z przepisów prawa, tylko zależą od woli przełożonych, od woli p. ministra będącego jednocześnie prokuratorem generalnym.

Sądzi Pani, że w tej sytuacji premier kiedykolwiek usłyszy zarzuty dotyczące wyborów kopertowych?

Myślę, że nie ma innej możliwości. Oczywiście, nie jestem naiwną osobą i wiem, że to teraz nie nastąpi, ale tak naprawdę raport NIK-u, choć on nie jest jeszcze pełny, ale już w tej postaci i w połączeniu z wyrokiem Sądu Administracyjnego, który unieważnił decyzję premiera o poleceniu wydanemu Poczcie Polskiej organizowania wyborów kopertowych, to jest tak naprawdę gotowe postanowienie o postawieniu zarzutów, gotowy akt oskarżenia. Należy przeprowadzić w tym zakresie rzetelne śledztwo, natomiast w mojej ocenie nie w tej sytuacji innej możliwości niż postawienie premierowi, aczkolwiek nie tylko jego osoba wchodzi w grę, przypomnijmy, że ta decyzja została podjęta wbrew opinii prawnej jego własnego biura Kancelarii Premiera, wbrew miażdżącej opinii prokuratorii generalnej – tutaj naprawdę nie ma żadnej wątpliwości, że te zarzuty powinny być przedstawione. To polityczne względy decydują, że będzie to elementem rozgrywek w przyszłości, ale te zarzuty powinny być postawione i mam nadzieję, że będą – to mnie jeszcze trzyma w tym zawodzie.

Miejmy nadzieję, że tak się stanie, ale patrząc na to wszystko co się dzieje, nie ma Pani wrażenia, że rządzący nie czują się w Polsce związani jakimikolwiek ograniczeniami?

To wrażenie narasta od 2016 roku, w tym celu zostały przejęte takie instytucje jak prokuratura, już nie wspomnę o Trybunale Konstytucyjnym, o wymiarze sprawiedliwości, o Sądzie Najwyższym przejętym w znacznej części. Użyłam już kiedyś publicznie takiego sformułowania „państwo mafijne". Jest pewna definicja państwa mafijnego, ona co prawda została skonstruowana na potrzeby oceny sytuacji na Węgrzech panującej aktualnie. Wyłączane są wszystkie mechanizmy kontrolne, wyłączane są instytucje, które mają patrzeć władzy na ręce po to aby zapewnić bezkarność rządzącym. Taki stan, mam nadzieję nie będzie trwał wiecznie, bo jest głęboko demoralizujący i uważam, że wszystkie osoby to prawo i tu już nie mówimy o tej konkretnej sytuacji premiera Morawieckiego, dotyczy to różnych urzędników szczebla państwowego i szczebla samorządowego. Osoby, które nadużywają swoich uprawnień, przekraczają je, nie wypełniają swoich obowiązków muszą ponieść tego konsekwencje.

Jak ocenia Pani sytuację, która jest wokół Mariana Banasia? Z jednej strony mówiąc o działaniach państwa wobec jego osoby ocenił je jako przypominające czasy bolszewickie, z drugiej strony Najwyższa Izba Kontroli przedstawia raport, który dla rządzących jednak mimo wszystko jest miażdżący, a z trzeciej strony Marian Banaś zawiadamia prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez zarządy Poczty Polskiej i Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, a nie przez polityków, a to przecież o nich w tym wszystkim chodzi.

Jest to kolejny dowód na to, że przestaliśmy być państwem prawa, że prawo nie obowiązuje w sposób bezwarunkowy. Tylko decyzje polityczne i jakieś rozgrywki polityczne, i to między organami najwyższej władzy, między władzą wykonawczą i kontrolną jaką jest NIK, są traktowane instrumentalnie i świadczy o tym również raport p. prezesa Banasia, gdzie tak jak mówię treść samego raportu jest miażdżąca jeśli chodzi o ocenę prawną, a w zasadzie brak podstaw prawnych działania premiera Morawieckiego a zarazem zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa są skierowane na Pocztę Polską i PWPW. Gdybyśmy żyli w świecie idealnym, gdybyśmy przestrzegali prawa, to samo to zawiadomienie na Pocztę Polską powinno skutkować wszczęciem postępowania i przeprowadzenia czynności również wobec i premiera Morawieckiego, bo to na jego polecenie Poczta w ten proces była zaangażowana. Jest to przerażająca sytuacja, gdy organy władzy państwowej nie czują się związane przepisami prawnymi, nie mają poczucia, że to naruszanie prawa spotka się konsekwencjami prawnymi i wykorzystują władzę im przysługująca dla rozgrywek politycznych.

Nie odnosi Pani wrażenia, że to postępowanie zostanie zakończone w ten sposób, że jakiś urzędnik średniego szczebla z Poczty Polskiej lub Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych poniesie odpowiedzialność i na tym się cała sprawa skończy?

Po osobistych doświadczeniach nie mam nawet przekonania, że to śledztwo zostanie wszczęte, bo nie ma radykalnej woli w tym kierunku. Musimy poczekać na decyzję prokuratury, ale scenariusz, który Pani przedstawia jest bardzo realny. Osoby z najwyższych szczebli władzy najprawdopodobniej żadnych konsekwencji nie poniosą, natomiast osoby, które wykonywały ich polecenia, których jednak w żaden sposób nie można usprawiedliwić za to, miejmy świadomość, konsekwencje swoich działań i zachowań poniosą.

Oglądała Pani w sobotę prezentację „Polskiego Ładu" PiS i wystąpienie ministra sprawiedliwości?

Przyznam, że nie zdobyłam się na taki wysiłek, aczkolwiek dotarły trochę do mnie dotarło z udziału p. ministra Ziobry. Żadnych specjalnych treści w tym nie odkryłam, co więcej jeśli chodzi o te sukcesy, które przywoływał, np. pokonanie mafii VAT-owskiej, to tylko zwrócę uwagę na to, że jest taki projekt europejski jak „Prokuratura Europejska", której jednym z zasadniczych celów są interesy finansowe Unii i przestępczość transgraniczna VAT-owska. Trudno w tym kontekście, jeżeli p. Ziobro przypisuje sobie zasługi na tym polu, wytłumaczyć jego tak negatywne stanowisko do Prokuratury Europejskiej, Polska nie przystąpiła i nie ma zamiaru do niej przystąpić. To jest rozdźwięk między teorią a praktyką i nie mam złudzeń, że Nowy, Polski Ład jeśli chodzi o wymiar sprawiedliwości cokolwiek zmieni.

Poza Węgrami, tylko my nie przystąpiliśmy do Prokuratury Europejskiej?

Nie pamiętam dokładnie, były jeszcze dwa, trzy kraje wahające się. To znaczy wyraziły wstępną akceptację, a dyskusjom podlegały warunki na których one w Prokuraturze Europejskiej będą one uczestniczyć. Natomiast tak, Polska i Węgry są zdecydowanie na nie. Trudno oprzeć się wrażeniu, że chodzi o to by Polska nie została poddana mechanizmom kontrolnym ze strony Prokuratury Europejskiej. Całe to nastawienie ministra Ziobry, powiązaniu funduszów europejskich z przestrzeganiem praworządności – w jakim europejskim kraju, minister sprawiedliwości podkreślmy jest przeciwny powiązaniu funduszy z przestrzeganiem praworządności. Co złego jest w jej przestrzeganiu? Mam świadomość tej otoczki politycznej i że to może naruszać naszą suwerenność, ale to w żaden sposób do mnie nie przemawia i to inne względy odgrywają większą rolę.

Jest Pani określana typem wojowniczki, czuje się Pani tak?

W żadnym wypadku. Jeśli chodzi o tę aurę, która się w międzyczasie pojawiła, nie jestem wojowniczką. Mam swoje zasady i twardo się ich trzymam. To daje mi poczucie, że działam słusznie, właściwie i daje mi taką raz: moc, czyli jednak byłabym wojowniczką, żeby wytrwać przy tym co robię, a dwa: takie przekonanie, że niestety dla osób, które są przekonane o swojej bezkarności nic nie trwa wiecznie. W zawodzie pracuję już dwadzieścia parę lat, miałam do czynienia z różnymi prokuratorami generalnymi, ministrami sprawiedliwości, przełożonymi i takie przekonanie, że to się nie skończy, że osoby, które teraz podejmują tak rażąco łamiące prawo decyzje pozostaną bezkarne, jest przekonaniem złudnym. Pan premier jest historykiem, szef jego kancelarii również jest historykiem, odwołanie się do przykładów historycznych świadczy o tym, że nic nie trwa wiecznie.

Bardzo odważnie Pani mówi o rządzących, nie obawia się Pani kolejnych postępowań dyscyplinarnych?

Jest obawa, ale to jest też nieuchronna konsekwencja dotychczasowych moich działań. Nie chodzi tu tylko o to śledztwo, doświadczałam już na własnej skórze, że jakiekolwiek głosy krytyczne wobec prokuratury, wobec p. prokuratora krajowego, który jawi się jako osoba co najmniej małostkowa takimi działaniami skutkują. Z jednej strony jest to przykre, z drugiej strony nie spowoduje jakieś zmiany w moim zachowaniu. Przekroczyliśmy pewną granicę i osoby zachowujące milczenie w naszej „firmie" – prokuraturze, w sądach dają pełną akceptację dla tych działań, które są podejmowane, które są ewidentnie zachowaniami sprzecznymi z prawem, widzą to wszyscy prawnicy w tym kraju. Z raz obranej drogi nie można zawrócić, a konsekwencje? Mam nadzieję, że nie będą jeszcze gorsze. Nie wiem na co wpadnie p. prokurator krajowy, ale muszę się z nim liczyć i godzić. Trudno jest walczyć, albo konfrontować z państwem łamiącym prawo, które jest jednocześnie Twoim pracodawcą. To jest dodatkowy element mocno dezorganizujący moje zarówno życie zawodowe jak i osobiste.

Tym bardziej serdecznie trzymam za Panią kciuki.

Z prokurator Ewą Wrzosek rozmawiała Anna Wojda

Prezes Najwyższej Izby Kontroli przedstawił w ubiegłym tygodniu wyniki kontroli NIK dotyczące przygotowań do zeszłorocznych wyborów prezydenckich 10 maja, które się nie odbyły. Poinformował, że NIK skierowała do prokuratury dwa zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z organizacją wyborów i pytanie do Pani: czy miała Pani choć odrobinę satysfakcji?

Gdzieś może w głębi duszy, tak. Taką prywatną satysfakcję, natomiast tak naprawdę stanowiło to dla mnie potwierdzenie, że decyzja o wszczęciu śledztwa w kwietniu ubiegłego roku była decyzją słuszną, była decyzją prawidłową i właśnie wynikała z ujawnionych, ujawnianych wówczas okoliczności, które świadczą o tym, że takie śledztwo powinno być wszczęte i powinno być przeprowadzone.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
Słynny artykuł o zniesławieniu ma zniknąć z kodeksu karnego
Prawo karne
Pierwszy raz pseudokibice w Polsce popełnili przestępstwo polityczne. W tle Rosjanie
Podatki
Kiedy ruszy KSeF? Ministerstwo Finansów podało odległy termin
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Podatki
Ministerstwo Finansów odkryło karty, będzie nowy podatek. Kto go zapłaci?
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO