Zniewaga czyli do więzienia za Murzyna

Za „białasa” można stanąć przed sądem tak samo jak za nazwanie kogoś „bambusem”. Za „Żydówę” już niekoniecznie. Z używaniem słów „Murzyn” lub „Cygan” lepiej uważać

Aktualizacja: 02.12.2012 09:01 Publikacja: 14.07.2012 09:30

Zniewaga czyli do więzienia za Murzyna

Foto: Rzeczpospolita

Zdarzyło się to 25 marca tego roku w kiosku prasowym w Lublinie. W środku spotkali się 19-letni Mateusz S. i jego o rok starszy kolega Paweł K. Była tam także 25-letnia Kamila L. Między nią a mężczyznami (jednego z nich zna od dawna, bo mieszka w sąsiednim bloku) wywiązała się pyskówka. W pewnej chwili Kamila L. krzyknęła w stronę Mateusza S.: „Zamknij ryj, białasie!".

Potem sprzeczka przeniosła się na zewnątrz kiosku. Tam mężczyźni obrzucili kobietę przekleństwami, nazwali „bambusem" i krzyknęli: „Zamknij czarną mordę".

Kamila L. mieszka od urodzenia w Lublinie. Jej ojciec pochodzi z Afryki. Określeniami młodych mężczyzn poczuła się znieważona i upokorzona. Poinformowała o sprawie policję.

Lubelska prokuratura wszczęła śledztwo z art. 257 kodeksu karnego. Przepis ten mówi, że „kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech".

Prokurator po przesłuchaniu obu stron i kioskarki wysłał do sądu... dwa akty oskarżenia. Przeciwko mężczyznom i przeciwko kobiecie. Postawił im ten sam zarzut – znieważenie z powodu przynależności rasowej, bo odwoływali się do koloru skóry.

– Czym innym jest np. użycie słowa „białas" w kontekście tego, że dana osoba jest nieopalona, a czym innym, gdy odnosi się ono do rasy – mówi prokurator Agnieszka Kępa z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

Zarówno Kamila L., jak i Mateusz S. oraz Paweł K. zaprzeczali, aby użyli zarzucanych im słów. Sąd Rejonowy w Lublinie akt oskarżenia wobec Mulatki cofnął prokuraturze do uzupełnienia.

Prokuratura nie wysłała go z powrotem do sądu. Uznała, że kobietę znieważono w środku kiosku, a nie w miejscu publicznym. Obaj mężczyźni zaś, jeśli czują się znieważeni, mogą bronić swojej czci, kierując do sądu prywatny akt oskarżenia.

Obaj też zapowiadają, że to zrobią.

Kamila L. poczuła się znieważona także kilka miesięcy wcześniej. W lipcu 2011 r. mercedes kierowany przez 39-letniego Pawła Ś. nie zdążył wyhamować na przejściu dla pieszych i o mały włos potrąciłby ją i jej matkę. I tu także doszło do pyskówki, w trakcie której – jak dowodziła prokurator w akcie oskarżenia – kierowca miał wysiąść z auta i krzyknąć w jej kierunku: „Czarna małpo, do Afryki". Kamila L. zapisała numery rejestracyjne pojazdu i zawiadomiła policję.

Mężczyzna usłyszał zarzut z art. 257 k.k. Bronił się, że był zdenerwowany i nie krzyknął wcale „czarna małpo", ale „spadaj, czarnulo", co miało odnosić się do koloru jej włosów. Uniknął procesu. Zgodził się zapłacić Kamili L. 2 tys. zł zadośćuczynienia, a sąd umorzył postępowanie warunkowo na rok próby.

Zależy od intencji

Dwa lata temu z kolei na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie głośno było o kłótni między profesor wykładającą historię literatury i kultury a doktor prowadzącą zajęcia z judaistyki. Zdenerwowana pani profesor miała rzucić przy studentach pod adresem młodszej koleżanki: „Ty Żydówo", oraz dziwić się: „Jak można uczyć kultury żydowskiej w Polsce".

Po doniesieniach mediów Prokuratura Rejonowa Lublin-Południe wszczęła postępowanie sprawdzające, czy ze strony profesor nie doszło do przestępstwa. Po analizie materiałów i przesłuchaniu doktor judaistyki prokuratura uznała, że nie ma podstaw do wszczęcia postępowania karnego, bo słowa dotyczyły kwestii narodowościowych, a obrażona wykładowczyni nie jest narodowości żydowskiej. Użycie wobec niej takiego słowa nie jest obraźliwe.

Podobne stanowisko zajął Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi-Północ, rozpoznając sprawę kobiety, która obrzuciła mężczyznę wyzwiskami typu: „Bujaj się, pier.... Żydzie".

– „Żyd" to określenie osoby wyznania mojżeszowego, niestety w Polsce nie jest ono słowem neutralnym – zwraca uwagę Aleksandra Gulińska, trenerka kompetencji międzykulturowych stowarzyszenia Homo Faber.

Wystarczy gest

Ze słowami „Murzyn" i „Cygan" jest kłopot. Z jednej strony – dzieci uczą się o Murzynku Bambo, który w Afryce mieszka, młodzież przy ognisku śpiewa piosenki o Cyganach, co roku odbywają się festiwale piosenki cygańskiej. Z drugiej zaś – stowarzyszenia walczące z antysemityzmem i ksenofobią uważają, że oba określenia utrwalają negatywne stereotypy wśród społeczeństwa. Murzyn oznacza kogoś gorszego, wykorzystywanego w pracy, a Cygan budzi skojarzenia z kimś, kto oszukuje („ocyganić kogoś") i kradnie.

Jakich więc słów używać? Według Aleksandry Gulińskiej najlepiej zapytać tej grupy, jak chce, by ją nazywano.

– Wiele osób o czarnej skórze mieszkających w Polsce twierdzi, że słowo „Murzyn" budzi wiele złych skojarzeń i ma charakter pogardliwy. „Cygan" też ma złe konotacje. Ta grupa narodowościowa w Polsce chce, by jej przedstawicieli nazywać Romami, i tak się sama określa – podpowiada.

Organizacje zajmujące się mniejszościami w Polsce sugerują, aby osoby o czarnej skórze nazywać Afrykańczykami. Określenie to budzi wątpliwości nie tylko co do poprawności językowej, ale także trafności. Nie każdy przecież, kto ma czarną skórę, utożsamia się z Afryką. W każdym razie słowa „Murzyn" lepiej nie używać.

– Wszystko zależy od kontekstu wypowiedzi, intencji, wrażliwości słuchaczy – mówi radca prawny Stefan Cieśla, wiceprezes Stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita.

Sędzia Artur Ozimek z Sądu Okręgowego w Lublinie zwraca uwagę, że sędziowie nie mają trudności z zakwalifikowaniem danego słowa jako zniewagi, o której mówi art. 257 kodeksu karnego.

– Sąd bada, czy dane słowo stanowi zniewagę z powodu przynależności narodowościowej, rasowej, wyznaniowej lub z powodu bezwyznaniowości. To także interpretacja danego zachowania, bo znieważyć można również gestem

– tłumaczy sędzia Ozimek.

Lepszy kurs niż więzienie

Przepis wprowadzający odpowiedzialność karną za zniewagę na tle rasistowskim nie jest nowy. Organy ścigania jednak dopiero od kilku lat sięgają po niego częściej. To zasługa organizacji zajmujących się edukacją dotyczącą dyskryminacji oraz organizowanych przez nie szkoleń.

– To także efekt powołania przy każdej wojewódzkiej komendzie policji pełnomocnika ds. praw człowieka, który przekazuje wiedzę dotyczącą tej materii – uważa Aleksandra Gulińska.

– Zmienia się też mentalność społeczeństwa. Zachowania, które rozumiane były jako normalne, ludzie zaczynają oceniać inaczej i dostrzegają, że słowo „Murzyn" jest zniewagą z powodów rasowych – mówi sędzia Ozimek.

Przedstawiciele Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka oraz Stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita uważają jednak, że wciąż niewiele spraw trafia do sądu dlatego m. in., że policjanci i prokuratorzy nie zawsze potrafią wyczuć, kiedy zniewaga wymaga tej drogi. Często kwalifikują słowa lub gesty dopiero w połączeniu z naruszeniem nietykalności cielesnej, pobiciem lub zniszczeniem mienia.

– Jest kłopot z tym, że zachowania takie jak znieważenie nie są kwalifikowane jako przestępstwa z motywem dyskryminującym. To kwestia braku świadomości osób, które stosują prawo, czym jest dyskryminacja. Niezrozumienie wagi tych przestępstw powoduje, że niektóre zachowania są bagatelizowane – mówi Dorota Pudzianowska, ekspertka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Z danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że ciągu pięciu lat sądy skazały na podstawie  art. 257 k.k. 72 osoby, z czego większość, bo 52, na karę pozbawienia wolności, 11 sprawców na grzywnę, a ośmiu na karę ograniczenia wolności. Wobec 15 oskarżonych warunkowo umorzono postępowanie karne.

Otwarta Rzeczpospolita stoi na stanowisku, że wsadzanie do więzienia za słowa, nawet te nienawistne, nie ma sensu, bo umacnia to jeszcze bardziej nienawiść skazanego.

– Uważamy, że w większym stopniu trzeba sięgnąć po inne środki karne, np. karę ograniczenia wolności z obowiązkiem kontrolowanej pracy społecznej, ewentualnie kierować na kurs osobowościowy – mówi wiceprezes Cieśla.

To, czy doszło do zniewagi, ustala sąd. Mogą być za nią uznane nie tylko słowa, ale także gesty

Kodeks karny daje sądom uprawnienia, aby zawieszając wykonanie kary, mogły zobowiązać skazanego m.in. do uczestniczenia w kursach korekcyjno-edukacyjnych bądź do powstrzymania się od przebywania w określonych środowiskach. Z badań Stowarzyszenia OR wynika jednak, że w ciągu ostatnich dwóch lat żaden sąd w Polsce skazanego na taki kurs nie wysłał.

– To się z powodzeniem sprawdza za granicą i aż się prosi, aby takie kursy wprowadzić – zwraca uwagę Cieśla.

Aleksandra Gulińska z Homo Faber też jest zdania, że najważniejsza jest edukacja.

– Można powiedzieć coś w nerwach, ale trzeba kształcić świadomość, że niektórych rzeczy nie wypada mówić publicznie, potem – że nie wypada ich mówić prywatnie, a potem – że nawet myśleć nie można w ten sposób, bo spotkałoby się to z ostracyzmem.

Zdarzyło się to 25 marca tego roku w kiosku prasowym w Lublinie. W środku spotkali się 19-letni Mateusz S. i jego o rok starszy kolega Paweł K. Była tam także 25-letnia Kamila L. Między nią a mężczyznami (jednego z nich zna od dawna, bo mieszka w sąsiednim bloku) wywiązała się pyskówka. W pewnej chwili Kamila L. krzyknęła w stronę Mateusza S.: „Zamknij ryj, białasie!".

Potem sprzeczka przeniosła się na zewnątrz kiosku. Tam mężczyźni obrzucili kobietę przekleństwami, nazwali „bambusem" i krzyknęli: „Zamknij czarną mordę".

Pozostało 94% artykułu
Podatki
Nierealna darowizna nie uwolni od drakońskiego podatku. Jest wyrok NSA
Samorząd
Lekcje religii po nowemu. Projekt MEiN pozwoli zaoszczędzić na katechetach
Prawnicy
Bodnar: polecenie w sprawie 144 prokuratorów nie zostało wykonane
Cudzoziemcy
Rząd wprowadza nowe obowiązki dla uchodźców z Ukrainy
Konsumenci
Jest pierwszy wyrok ws. frankowiczów po głośnej uchwale Sądu Najwyższego
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił