Najwybitniejsi prawnicy też coraz częściej mówią o rozdziale funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Od kilku lat toczą się nawet debaty, jak to zrobić, spośród jakiego grona wybierać przyszłego prokuratora generalnego i kto powinien to robić. Pomysłów jest kilka. Powód jeden: prokuratura musi być niezależna.
Prof. Zbigniew Ćwiąkalski, kandydat na ministra sprawiedliwości, mówi wprost: na czele prokuratury powinien stać prawnik, a nie polityk. I dodaje, że taki rozdział pozwoli w końcu trzymać prokuraturę z dala od polityki. Przyszłemu szefowi prokuratury, poza wyjątkowymi sytuacjami, trzeba zapewnić kadencyjność i nieusuwalność. Co do tego panuje pełna zgoda. Różnice pojawiają się dopiero w poglądach na grono, z którego ów szef miałby być wybierany. Prof. Ćwiąkalski mówi o doświadczonych sędziach i prokuratorach. Poseł Cezary Grabarczyk, wieloletni przewodniczący Sejmowej Komisji Sprawiedliwości – o sędziach Izby Karnej Sądu Najwyższego. Z kolei prof. Andrzej Zoll – o prokuratorach z wieloletnim, nawet 15-letnim, stażem. Tak długi staż ma być gwarancją pełnej niezależności.
W tej jednej z ważniejszych dla wymiaru sprawiedliwości sprawie głos zabrała także Krajowa Rada Sądownictwa.
„Dostrzegamy narastający od wielu lat proces upolitycznienia działań prokuratury, który negatywnie wpływa na prawidłowe funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości” – napisała w uchwale. Podkreśla, że prowadzi to niejednokrotnie do naruszenia podstawowych praw i swobód obywatelskich. Doświadczenia ostatnich 17 lat wskazują, że jedną z przyczyn tego stanu rzeczy są wadliwe rozwiązania ustrojowe dotyczące prokuratury, a w szczególności połączenie obowiązków prokuratora generalnego z funkcją ministra sprawiedliwości.
Tego rodzaju rozwiązanie, twierdzą sędziowie, w połączeniu z hierarchicznym podporządkowaniem, zwierzchnim nadzorem oraz jedynie formalnymi gwarancjami niezależności prokuratorów sprzyjają wykorzystywaniu postępowań przygotowawczych do potrzeb politycznych, zwłaszcza w sprawach medialnie głośnych.