Zanim jednak ten stwierdzi, czy prokurator rzeczywiście leniwie pracował, będzie musiał ocenić terminowość i prawidłowość czynności podjętych przez prokuratora prowadzącego albo nadzorującego postępowanie przygotowawcze w celu jego zakończenia. Sprawdzając, musi mieć na uwadze: charakter sprawy, stopień jej zawiłości, znaczenie dla strony, która wnosi skargę, oraz zachowanie samego skarżącego. Wnoszący skargę niezadowolony obywatel może zażądać odpowiedniej sumy pieniężnej.
[srodtytul]Cena za opieszałość[/srodtytul]
Nowela stanowi, że gotówkę wypłaci prokuratura okręgowa, w której okręgu prowadzone jest przewlekłe postępowanie. Jeśli zaś postępowania przygotowawcze prowadzą wydziały zamiejscowe biur ds. przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej – właściwa prokuratura apelacyjna – ze środków własnych tych prokuratur.
Pomysł od początku nie podobał się prokuratorom, którzy otwarcie go krytykują.
– Boję się, że taką możliwość szybko wykorzysta grupa pieniaczy, którzy lubią się skarżyć na wszystko – ocenia dla „Rz” prokurator Cezary Kiszka, prezes Stowarzyszenia Prokuratorów RP. Wspomina też o jeszcze jednym niebezpieczeństwie: sprawy zamiast nabrać tempa, na skutek skargi mogą dopiero popaść w przewlekłość. – Po złożeniu skargi akta sprawy muszą trafić do sądu. Prokuratorzy zamiast pracować, będą więc musieli czekać na ich powrót – mówi.
W całej sprawie prokuratorzy boją się jeszcze jednego. Skoro za opieszałość (stwierdzoną przez sąd) płacić ma Skarb Państwa z budżetu konkretnej prokuratury, to czy następnie nie zwrócą się one z roszczeniem regresowym do opieszałego prokuratora?