Rz: Co zdecydowało, że postanowił pan kandydować na prokuratora generalnego?
Robert Hernand: Z pewnością duże doświadczenie zawodowe i wiedza o różnych aspektach pracy prokuratorskiej. Rozpocząłem od prokuratury rejonowej, później pracowałem w wydziałach śledczych i przestępczości zorganizowanej. Razem 12 lat na pierwszej linii. Byłem szefem prokuratury okręgowej i apelacyjnej. Przez pewien czas zajmowałem się nadzorem w prokuraturze apelacyjnej. Od 2010 r. jestem zastępcą prokuratora generalnego i kieruję biurami postępowania sądowego i spraw konstytucyjnych. W tym czasie skierowaliśmy 34 wnioski do Trybunału Konstytucyjnego i 26 pytań prawnych do Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego. O wysokiej skuteczności naszych kasacji tylko wspomnę. Wprowadziłem w moich biurach staże kasacyjne, pozakarne i warsztaty kasacyjne. Z mojej inicjatywy organizowane są również spotkania konsultacyjne z udziałem prokuratorów z PG z prokuratorami niższych szczebli, w tym rejonowych. Decyzja o kandydowaniu nie była łatwa. Mam świadomość trudności, ale jestem przygotowany do podjęcia kolejnego wyzwania.
Kadencja Andrzeja Seremeta nie należała do najłatwiejszych. Nie obawia się pan powtórki?
Kadencja Andrzeja Seremeta była trudna. Trudno było sprostać oczekiwaniom, m.in. dlatego, że reforma prokuratury nie została dokończona. Ta kadencja dla prokuratorów oznacza jednak też wiele dobrego. Doświadczenia z pierwszej kadencji będą potrzebne w kolejnej, myślę, że równie trudnej.
Ta kadencja może być szczególna... Zanosi się na połączenie funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego...